Czy kiedykolwiek zobaczymy smartfon od... Nintendo?

2269901 2269901

Być może tego nie wiecie, ale jeszcze 10 lat temu japoński koncern bardzo poważnie rozważał wypuszczenie na rynek własnego telefonu. Dziś już wiemy, że do realizacji projektu nigdy nie doszło, czasy się jednak zmieniają...

W pierwszej połowie 2000 roku doszło do rozprawy sądowej, która miała określić przyszłość dwóch wielkich firm. Jedna z nich miała stać się branżowym gigantem, druga - znaleźć się na progu bankructwa. 

Tą pierwszą firmą jest było Nintendo, drugą - Nokia. Poszło o wykorzystanie pewnych, tych samych (chronionych patentami) rozwiązań technologicznych w projektach, zakładających stworzenie telefonu komórkowego, oferującego również funkcje nowoczesnej, przenośnej konsoli do gier. Bolesny dla obu stron proces spowodował, że oba koncerny poszły w dwie różne strony. Nintendo stworzyło ostatecznie handheld, który stanie się ostatecznie jedną z najbardziej popularnych platform do gier wideo, jaką kiedykolwiek ujrzał świat - Nintendo DS. Nokia natomiast zainwestowała miliony w dziś już zapomniany projekt, który miał dać jej twórcom pozycję monopolisty na rynku. N-Gage, bo o nim mowa, okazał się jednak kompletną porażką.

Reklama

Nie da się jednak ukryć, że popularność dzisiejszych gier mobilnych, uruchamianych na zaawansowanych technicznie smartfonach i tabletach, rośnie w zawrotnym tempie. Sam Shigeru Miyamoto, twórca postaci Mario, rozpływał się w zachwytach nad Angry Birds.

Ponadto Nintendo posiada wszelkie predyspozycje, aby stworzyć swój smartfon i zdobyć miliony użytkowników na wciąż nienasyconym rynku. Poza tym, koncern po raz pierwszy w swojej historii traci pieniądze.

Warto przywołać CEO Nintendo, Satoru Iwatę, który kategorycznie zaprzeczył, jakoby firma miała kiedykolwiek stworzyć grę na urządzenia mobilne "dla kogoś innego." Co zatem pozostaje? Własny sprzęt.

Wyobraźmy sobie The Legend of Zelda na smartfonie. Albo Pokemony, nie wspominając już o Super Mario Bros. Komercyjny sukces na ogromną skalę gwarantowany! Na razie poruszamy się w kategoriach abstrakcyjnych, coraz więcej jednak wskazuje, że fantastyczna wizja może kiedyś stać się obiecującą rzeczywistością. To byłoby coś!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy