Cut the Rope: Magic - recenzja
Polowanie na smakołyki z magią w tle.
Niedawno swoją premierę miało Cut the Rope: Magic – kolejna odsłona sztandarowego cyklu gier logicznych autorstwa developerów ze studia ZeptoLab. Wprowadza ona do serii małą rewolucję, dodając czynnik nadprzyrodzony w postaci magii. Do pomysłu twórców podchodziłem nieco sceptycznie, dlatego postanowiłem sprawdzić, jak wpływa ona na zabawę. I cóż – niepotrzebnie się martwiłem.
Tak jak we wcześniejszych częściach, głównym bohaterem tytułu jest Om Nom – sympatyczny stworek, który jest ogromnym łasuchem i miłośnikiem słodkości. Ponownie zadaniem graczy jest nakarmienie go cukierkami. Problem w tym, że rozwieszone są one na linach w trudno dostępnych dla potworka miejscach. Przecinając sznurki wprawiamy łakocie w ruch, wrzucając je do paszczy zielonej istoty. Należy przy tym pilnować, by po drodze „złapały” rozrzucone po mapie złote gwiazdki.
Podstawowe mechanizmy rozgrywki nie odbiegają więc zbytnio od tego, do czego przyzwyczaiły nas poprzednie odsłony cyklu. Po raz kolejny bardzo istotną rolę odgrywa silnik fizyczny, dzięki któremu znajdujące się na planszy obiekty zachowują się w wiarygodny i rzeczywisty sposób. Musimy więc przywiązywać uwagę do tego, jak ucinamy liny, na których zawieszone są cukierki. Źle obliczony ruch spowoduje, że słodkości zamiast do paszczy Om Noma trafią do przepaści.
W Cut the Rope: Magic twórcy poszli jednak o krok dalej. Zdecydowali się dodać jeszcze jeden element, który potencjalnie miał szansę wywrócić (a przynajmniej mocno odświeżyć) rozgrywkę. Mowa o tytułowej magii. I rzeczywiście, coś jest na rzeczy – o ile początkowe etapy wyglądają tak samo, jak w poprzednich odsłonach, o tyle szybko developerzy prezentują nam nową funkcję.
W najnowszej produkcji studia ZeptoLab czary mają różnorodny charakter. Najprostszym ich przejawem są magiczne wiry przenoszące obiekty, które w nie wpadną. To jednak nie wszystko, bo zdecydowanie najciekawszym jest umiejętność transformacji On Oma – można go zmniejszyć lub przekształcić w inne stworzenie, dzięki czemu stworek może zyskać związane z nim umiejętności.
I tak zamiana w ptaka pozwala bohaterowi unosić się nad ziemią, a jako ryba potrafi pływać pod wodą. Dzięki temu można przemieścić istotę w inne miejsce. To o tyle ważne, że wspomniane wyżej gwiazdki można zbierać nie tylko poprzez cukierki – gromadzić je może również nasza zielona istota. Innymi słowy, magia nie jest sama w sobie czymś znaczącym. Wprowadza do znanej mechaniki rozgrywki coś nowego, co sprawia, ze zabawa jest nieco ciekawsza. W trakcie gry musiałem zmodyfikować nieco nawyki, których nauczyłem się przy poprzednich odsłonach serii.
Co jednak najważniejsze, przez cały czas miałem wrażenie, że elementy nadprzyrodzone, którymi są czary, bardzo dobrze dopasowano do dotychczasowej struktury rozgrywki. Nie było poczucia, że magia została doczepiona na siłę. Aż szkoda, że nie pojawiła się ona we wcześniejszych częściach cyklu o przygodach zielonego łasucha.
Nie powinniście przy tym narzekać na nudę – same etapy są zróżnicowane i każde kolejne oferują wyzwanie, które jest nieco inne od poprzedniego. Poziom trudności rośnie przy tym stopniowo – na początku mamy do czynienia z planszami łatwiejszymi, a im dalej w las, tym robi się trudniej. Twórcy przygotowali kilkadziesiąt map do zaliczenia, a jestem niemal pewien, że wzorem wcześniejszych odsłon serii gra będzie rozbudowywana o następne.
W warstwie graficznej zaszły z kolei tylko nieznaczne zmiany. Na przykład poprawiono nieco wygląd samego Om Noma i porozmieszczanych na poszczególnych lokacjach słodkości. Nieźle prezentują się też efekty towarzyszące zjawiskom magicznym, jak chociażby wspomniany parę akapitów wyżej wir.
Cut the Rope: Magic to udana gra, w której twórcy dosyć sprawnie rozbudowali bardzo dobrze znaną mechanikę rozgrywki. Postarali się przy tym, by wprowadzone nowości nie popsuły tego, co dobrze działało w przeszłości. Ba, całość wydaje się sprawnie ze sobą współgrać. Jeśli graliście w poprzednie części, śmiało możecie sięgnąć po najnowszą. Polecam.