Big Action Mega Fight przechodzi w klasyczny model dystrybucji
Koniec z mikrotransakcjami w produkcji Double Stallion – płacisz raz, grasz do woli.
Do niektórych gier free-to-play model po prostu nie pasuje. Jasne, sprawdza się on doskonale w grach dla graczy ekstremalnie niedzielnych – w arcade'owych zręcznościówkach, grach logicznych, a także opartych o rozwijanie otoczenia symulatorach farmera, burmistrza, władcy lochu i tak dalej. Niektórzy ryzykują jednak i stosują f2p w grach, które z założenia mają celować w nieco innych odbiorców.
Tak jest z kolorowym brawlerem Big Action Mega Fight, w którym oprócz wewnętrznej waluty znalazł się między innymi irytujący licznik energii. Albo raczej było – gra przeszła właśnie w klasyczny model dystrybucji, czyli taki, który funkcjonuje na świecie od tysięcy lat. Płacisz raz, używasz ile dusza zapragnie. Dlaczego pasuje on bardziej do tego typu produkcji? Big Action Mega Fight jest co prawda grą silnie nawiązującą do automatów arcade i podobny system płatności uzyskać chcieli w niej twórcy. Niestety, obcowanie z automatem i granie na telefonie (czy tak naprawdę dowolnym urządzeniu osobistym) to dwa różne doświadczenia, do których podchodzimy zupełnie odmiennie. "Core'owi" gracze nie przywykli do płacenia za swoje niepowodzenia czy możliwość dalszej gry prawdziwymi pieniędzmi. Free-to-play w Big Action Mega Fight musiało więc odejść.
I odeszło. Gra dostępna jest teraz za 6 złotych (w promocji – wzrośnie o dwa-trzy złote na początku lipca).