Battle Riders wygląda znajomo
Brakuje tylko łysego kierowcy i uroczej pani pilot.
Kojarzycie zapewne "Death Race". Jeżeli pokiwaliście właśnie głowami, to pewnie macie na myśli remake klasycznego filmu o tej samej nazwie. Nie obwiniam was, w tym przypadku pierwowzór wcale nie był lepszy.
Tak czy inaczej, pamiętacie o co w nim chodziło: w alternatywnej rzeczywistości, w której żaden normalny człowiek nie chciałby się znaleźć, wybitni kierowcy biorą udział w morderczych wyścigach, w których stawką jest ich życie. I tak dalej. Samochody są oczywiście odpowiednio opancerzone i wyposażone w elementy nie wchodzące w skład przeciętnych osobówek z naszej rzeczywistości. Na przykład karabiny maszynowe albo wyrzutnie z kolcami.
Powiedzieć, że Battle Riders czerpie z tej koncepcji garściami, to jak skłamać. Battle Riders to w stu procentach ta sama koncepcja, tylko w formie grywalnej na Androida i iOS.
Gra kosztuje kilka złotych i oprócz możliwości rozbicia cudzego czołgu na kółkach oferuje opcje personalizacji własnego czołgu na kółkach. Postaci ludzkich w grze nie stwierdzono, możliwe więc, że nie ma ich nawet w domyśle.