Adventure Time: Card Wars

Na pewno nie jestem jedyną osobą, która na porządną grę opartą o Adventure Time czekała latami. Tak, latami. Cartoon Network długo się zbierało, by wydać produkcję, która nie jest klonem - a przynajmniej nie tak oczywistym, jak cała reszta mobilek zarabiających na "Adventure Time" w tytule.

Geneza Card Wars jest zupełnie inna, niż pozostałych produkcji opartych o ten franchise. Wszystko zaczęło się jeszcze w serialu, kiedy w odcinku o tym samym tytule Finn i Jake przez 10 minut pojedynkowali się w karty. Przypominało to trochę Magic: The Gathering lub którykolwiek z jego klonów, ale odpowiednio dopasowany do słodkiego uniwersum Adventure Time - przystępny, uproszczony, z wymyślnymi bohaterami i typowym dla serialu humorem.

Reklama

Zasady gry w mobilnym Card Wars są dokładnie takie same, jak w fizycznej, kolekcjonerskiej grze karcianej wydanej przez Cartoon Network. Przed rozpoczęciem rozgrywki planszę zapełniamy polami, na które później przyzywamy potwory w odpowiednim kolorze. W razie potrzeby doładowujemy je kartami-budynkami lub jednorazowymi czarami. Pod koniec tury przygotowane w ten sposób postacie walczą z przeciwnikami po przeciwległej stronie stołu; jeśli zabraknie oponenta, obrażenia zadawane są wrogiemu graczowi. Gracz, który pierwszy straci wszystkie serduszka, przegrywa.

Jeśli nie mieliście do tej pory do czynienia z kolekcjonerskimi grami karcianymi, nawet tymi elektronicznymi, z Card Wars nie powinniście mieć żadnego problemu - system jest dość elastyczny i można go przystosować do swoich umiejętności. Starzy wyjadacze utrudnią rozgrywkę wyłączając bonus quasi-losowo podwajający obrażenia; słabsi gracze natomiast ułatwią, doładowując mikro-walutę i przyspieszając proces kolekcjonowania kart.

Jeśli chodzi o same karty, troszkę brakuje w nich zróżnicowania. Oczywiście wszystkie wpasowują się idealnie w klimaty Adventure Time i fanom powinny się spodobać, ale momentami czuć, jak bardzo twórcom brakowało pomysłów - często pojawiają się np. potwory niemal identyczne, jedynie leciutko podkolorowane. Ich umiejętności, a tym bardziej atuty wynikające z budynków i czarów, powtarzają się i zamykają w nieco ograniczonym systemie gry.

Mimo to kolekcjonowanie kolorowych potworków i składanie z nich dopasowanych do danych przeciwników talii, stosowanie strategii i obserwowanie zabawnych stworzonek w akcji potrafi dać naprawdę dużo radochy. Może nie tyle, co wspomniane Magic: The Gathering, ale na pewno więcej, niż przeciętna elektroniczna karcianka.

Tym bardziej, jeśli chodzi o karcianki mobilne, bo te przeważnie z modelu freemium korzystają po prostu źle. Tak, niestety, Card Wars to też freemium - mimo wysokiej ceny gra bazuje na strasznie typowych, rzucających się w oczy i męczących mikropłatnościach. Jeżeli nie mamy zamiaru po zakupie wydawać więcej pieniędzy, gra zmusi nas do lekkiego grindingu i bardzo krótkich posiedzeń - punkty potrzebne do prowadzenia walk po kilku bitwach potrzebują nawet kilkudziesięciu minut uzupełniania.

Nie są to jednak mechanizmy przekreślające granie bez IAP. Sam przy Card Wars spędziłem kilkadziesiąt godzin, bo grinding i przerwy od gry w żaden sposób jej nie ujmują - jest zbyt przyjemna, szczególnie dla fana serialu, by ot tak się do niej zniechęcić. Twórcy przygotowali strasznie dużo zawartości i choć nie stoi na najwyższym poziomie, stoi na wystarczająco wysokim, by z przyjemnością oddać się jej na całego.

Jeżeli dacie radę przetrawić i zaakceptować straszliwy natłok opcjonalnych, ale narzucających się mikropłatności - Card Wars to zakup konieczny. Jeżeli nie - możecie próbować fizycznej, wydanej przez Cartoon Network karcianki; pieniędzy wydacie wtedy jednak jeszcze więcej.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama