Dlaczego film Borderlands to katastrofa? "Dostaliśmy po tyłkach"
Borderlands miało być czymś więcej niż kolejną adaptacją gry wideo. Hollywoodzka obsada, ogromny budżet, kultowa marka w tle... Projekt zapowiadał się na wydarzenie sezonu. Zamiast tego trafił do kin z hukiem - ale nie takim, jakiego życzyliby sobie producenci. Film zarobił zaledwie 30 milionów dolarów, podczas gdy budżet wyniósł 150 milionów. Co więcej, doczekał się zerowego wyniku na Rotten Tomatoes, a Jack Black został nominowany do Złotej Maliny. Teraz, po wielu miesiącach milczenia, reżyser Eli Roth zabiera głos.
W skrócie:
- Film Borderlands był finansową i artystyczną porażką.
- Reżyser Eli Roth wskazuje pandemię COVID-19 jako główny czynnik zakłócający produkcję.
- Roth nie miał wpływu na ostateczny montaż filmu, który ukończył Tim Miller.
W rozmowie podczas podcastu The Town Roth przyznaje otwarcie: warunki pracy, które narzuciła pandemia, całkowicie rozbiły plan produkcyjny. Nie chodziło tylko o restrykcje sanitarne czy konieczność przesuwania zdjęć. Rzecz rozbijała się o coś bardziej fundamentalnego - brak fizycznej obecności na planie, niemożność współpracy z zespołem w czasie rzeczywistym, rozproszenie kluczowych twórców po całym świecie.
Borderlands to nie projekt z przypadku. Film miał powstać już w 2015 roku, ale przez niemal dekadę borykał się z kolejnymi przeszkodami: zmianami scenariusza, odejściami reżyserów, rosnącym chaosem organizacyjnym. Ostatecznie ster przejął Roth, znany z horrorów takich jak Hostel czy The Green Inferno, a projekt ruszył do przodu... przynajmniej na papierze.
Kiedy Roth w końcu nakręcił swój materiał, musiał opuścić projekt, by zająć się innym filmem - Noc Dziękczynienia. Finałową wersję Borderlands składał już kto inny: Tim Miller, reżyser Deadpoola. Roth przyznaje, że do dziś nie wie, co dokładnie znalazło się w ostatecznym montażu. "Czy jestem na tym etapie kariery, że oglądam film, który napisałem i wyreżyserowałem, i nie mam pojęcia, co się zaraz wydarzy? Tak, najwyraźniej."
Wypowiedzi Rotha trudno nazwać zrzucaniem winy. Brzmią raczej jak gorzkie podsumowanie projektu, który wymknął się spod kontroli na długo przed premierą. I rzeczywiście - po seansie trudno oprzeć się wrażeniu, że Borderlands cierpi na kryzys tożsamości. Z jednej strony próbuje oddać atmosferę gry: absurdalną, krzykliwą, nieprzewidywalną. Z drugiej - zupełnie nie wie, co z tym zrobić w ramach klasycznej narracji filmowej.
Choć Borderlands uzyskało zerowy wynik na Rotten Tomatoes w pierwszych dniach po premierze, ostatecznie nie trafiło na listę dziesięciu najgorszych adaptacji gier w historii według Metacritic. W oczach widzów i tak pozostaje jednak jednym z najbardziej spektakularnych rozczarowań ostatnich lat.