Do zaplanowanej na 2 czerwca oficjalnej premiery gry została już tylko chwila. Gracze ze zniecierpliwieniem wyczekują zapowiedzianych nowości, mapy, trybu oraz postaci. Teraz okazuje się jednak, że na tym zmiany się nie skończą.
Aktualne nazewnictwo rang w trybie rankingowym jest dosyć zrozumiałe i mocno przypomina League of Legends. Przynajmniej aż do ostatniej, najwyższej rangi. Po Bronzie, Silverze, Goldzie, Platynie, Diamencie i Immortalu, na tych najbardziej utalentowanych graczy czeka bowiem... Valorant. W porównaniu do TOP500 z Overwatcha czy Challengera w League of Legends, tutaj nomenklatura wprowadza odrobinę zamieszania
Senior Designer Valoranta, Sean Szopinski, w niedawnej rozmowie z Polygonem stwierdził, że rozumie generowaną przez najwyższą rangę konsternację. W dniu premiery oficjalnego trybu rankingowej najwyższa ranga dostanie w rezultacie nową rangę.
Valorant - galeria








Szopinski wspomniał również, że Riot pracuje nad dodatkowymi motywacjami dla tych najsilniejszych graczy. Wiele osób narzekało na brak jakichkolwiek powodów do dalszej gry po osiągnięciu teoretycznie wszystkiego, co można na ten moment zdobyć.