Ponad 25 dużych turniejów w ramach cyklu ESL Pro Tour, powrót na turnieje typu LAN ze świątyniami esportu w postaci IEM Katowice i IEM Kolonia oraz 5 milionów dolarów w pulach turniejowych. A to tylko kilka z nowości na rok 2022, które dla fanów Counter-Strike: Global Offensive przygotowali przedstawiciele z ESL.
ESL to jedna z najbardziej prestiżowych i zasłużonych marek jeśli chodzi o organizację profesjonalnych turniejów w grach stricte esportowych. Turnieje takie jak IEM Katowice czy IEM Kolonia weszły do kanonu sportu elektronicznego jako wydarzenia, których prawdziwy wielbiciel esportowej rozrywki - przegapić po prostu nie może.
W ogłoszonych właśnie planach na 2022 roku w ramach działań ESL, znajdzie się ponad 25 turniejów w tym między innymi: wspomniane Katowice i Kolonia, pięć turniejów EPT o randze Masters, cztery turnieje ESL Challenger, cztery sezony ESL Challenger League oraz ponad 10 krajowych mistrzostw ESL.
Najważniejsze zmagania, które co roku wyczekiwane są mocno przez fanów, odbędą się od 15 do 27 lutego (IEM Katowice) oraz od 5 do 17 lipca (IEM Kolonia). Co więcej, rozgrywki te odbędą się na arenach z udziałem publiczności (Katowice - Spodek; Kolonia - Lanxess Arena). Sprzedaż biletów ma rozpocząć się już niebawem.
Ponadto, jak można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu od ESL: "Wraz z początkiem 2022 roku, DreamHack Open zostanie przemianowane na ESL Challenger a ESEA Premier będzie nosiło nazwę ESL Challenger League".
Jak więc widać, już za kilka miesięcy rozpocznie się prawdziwy maraton dla fanów CS:GO na świecie. Wszystko wskazuje na to, że ESL może przyczynić się w znaczący sposób do napędzenia esportowej sceny kultowej już strzelanki.
Intel Extreme Masters 2020 6
zobacz zdjęcia
Intel Extreme Masters 2020
IEM Katowice co roku było wielkim świętem esportu nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Setki tysięcy ludzi oglądało zmagania przez internet, natomiast regularnie ponad 100 tysięcy osób zjawiło się w tym celu w katowickim Spodku oraz Miejskim Centrum Kultury. Tegoroczna atmosfera wokół wydarzenia jest jednak zgoła odmienna. Z obawy przed koronawirusem wojewoda śląski zakazał publiczności uczestnictwa w evencie. Nie dziwi zatem fakt, że IEM 2020 jest wyjątkowo gorzki. Jeszcze wczoraj wydawało się, że wydźwięk artykułów publikowanych na różnych portalach będzie inny. W głowie kroił się bowiem scenariusz wyrażeń i zwrotów typu „ostatecznie nic się nie zmieniło”, „jednak z publicznością” czy „mimo strachu wszystko dobrze się skończyło”. Ostatecznie nie wszystko dobrze się skończyło. A może właśnie skończyło się lepiej, niż mogło?
1 / 6
Zagrożenie nowym typem wirusa to aktualnie temat poruszający świat. Kilka krajów ma bowiem z nim coraz większy problem. Infekcja rozprzestrzenia się również w Europie, gdzie głównym ośrodkiem zmartwienia są Włochy. Zwracając uwagę, w jakie miejsca trafił wirus, wręcz kwestią czasu jest, by oficjalnie ogłoszono zarażoną osobę w Polsce. Mimo tego dość długo wszyscy zapewniali, że ten kłopot IEM-a nie dotyczy. Na wszelki wypadek organizatorzy zapowiedzieli zwiększenie środków ostrożności, by lepiej zadbać o bezpieczeństwo wszystkich znajdujących się w obiekcie. Gdy temat prawie został uznany za zamknięty, przyszedł czwartek, wywracając wszystko do góry nogami. Zaczęło się od bomby – słowa w senacie o zbadaniu całej sprawy. Od tego momentu wokół imprezy doszło do ogromnego zamieszania. Szereg pojawiających się informacji. Dziennikarze walczyli o wiadomości, ESL o rozwiązanie sprawy, weryfikując słowa polityków. Finalnie wszyscy czekali jednak na to, co powie wojewoda śląski, do którego ostatecznie należała decyzja.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka
2 / 6
Krótko przed 20:00 zapadł werdykt – IEM musi odbyć się bez udziału publiczności, gdyż zagrożenie epidemiologiczne jest zbyt duże. Dla organizatorów padł najgorszy możliwy wyrok. I nie chodzi już nawet o straty finansowe, jakie przyniesie taka decyzja, choć te oczywiście będą ogromne. Chodzi tu jednak o coś więcej. Coroczne święto, odwiedzane przez ponad 150 tysięcy fanów, straci swój największy atut. Zamiast pełnego MCK-a i tłumów na IEM Expo – pusto. Zamiast głośnego dopingu i wypełnionego Spodka podczas meczów – pusto. Ta pustka ogarnęła m.in. Michała „CARMACA” Blicharza, który podczas oficjalnej transmisji powstrzymywał łzy, informując o zamknięciu obiektu dla kibiców.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka
3 / 6
Decyzja wojewody, choć bezwzględna, przede wszystkim dla organizatorów jest w pełni zrozumiała. Mimo tego wielu fanów nie kryje rozgoryczenia takim obrotem sytuacji, wyrażając swą frustrację w social mediach. Na tapet brana jest sterta mniej lub bardziej poważnych argumentów, lecz ostatecznie dyskusja nie ma już wielkiego znaczenia w kontekście zmiany decyzji. Część fanów zdecydowała się na stworzenie inicjatywy „Szturm na Spodek”, która szybko wzbudziła spore zainteresowanie. Organizatorzy akcji dali do zrozumienia, iż jest to jedynie żart nieco rozweselający ponurą atmosferę, jednocześnie prosząc, by nikt nie wziął tego na poważnie i nie poszedł pod Spodek „szturmować bram”.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka
4 / 6
Kilkudziesięciu lub kilkuset śmiałków nie trafiło na ten przekaz, nie zrozumiało go lub nie chciało go usłyszeć. Nie dość, że zakłócają oni pracę organizatorom i narażają ich na konsekwencje, to jeszcze wykrzykują wulgarne przyśpiewki w stronę śląskiego wojewody. Ludziom tym brakuje chyba pełnego obrazu sytuacji, gdyż decyzja o zamknięciu IEM-a to nie „widzimisię” polityka, tylko kwestia rzutująca na zdrowie i życie wielu tysięcy Polaków. W tym zdaniu nie ma grama przesady.
Mówimy wprawdzie o niewielkiej grupie osób. Ta grupa nie zdaje sobie również sprawy, jak takim zachowaniem negatywnie może wpłynąć na odbiór IEM-a. Tradycyjne media mogą zrobić z tego dość klarowny i nieprzychylny materiał, jaki trafi do odbiorców. Sama impreza na tym nie ucierpi, lecz powszechna opinia wśród ludzi mających jedynie świadomość o evencie może ulec znacznemu pogorszeniu.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka
5 / 6
Określenie przed imprezowego czwartku „czarnym” byłoby kontrowersyjnym żartem, choć dla ESL-a na pewno minione godziny kojarzą się z rozgoryczeniem, smutkiem, żalem i jeszcze kilkoma innymi emocjami powszechnie uważanymi za negatywne. Impreza jednak trwa. Bez kibiców nadal trzeba wyłonić zwycięzców zmagań. W Counter-Strike'u: Global Offensive na placu boju pozostało sześć drużyn.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka
6 / 6
W StarCraft II wciąż szansę na dobry rezultat ma m.in. Mikołaj „Elzaer” Ogonowski. Gra się zatem toczy i toczyć się będzie do samego końca. Po przełknięciu bardzo gorzkiej pigułki organizatorzy zakasali rękawy i wrócili do działania. Skoro turnieje i tak mają miejsce, ESL zamierza w transmisji oddać to, co działoby się w obiekcie dzięki publiczności. Pozostaje włodarzom życzyć powodzenia, by chociaż na streamie rzeczywiście doszło do święta światowego esportu.
Źródło: East News
Autor: Tomasz Kawka