The Occupation - recenzja

​Mieliśmy nadzieję, że The Occupation okaże się czarnym koniem (nie za dobrego, przyznajmy) pierwszego kwartału 2019 roku. Niestety, niezła historia i nie najgorsza rozgrywka bije się tutaj z długą listą niedoróbek i nieprzemyślanym systemem zapisu.

​Mieliśmy nadzieję, że The Occupation okaże się czarnym koniem (nie za dobrego, przyznajmy) pierwszego kwartału 2019 roku. Niestety, niezła historia i nie najgorsza rozgrywka bije się tutaj z długą listą niedoróbek i nieprzemyślanym systemem zapisu.

The Occupation to produkcja zrealizowana przez studio White Paper Games, które pokazało już, że potrafi tworzyć ciekawe, pierwszoosobowe przygodówki, wydając na świat Ether One. Liczyliśmy, że i tym razem otrzymamy interesującą, kilkugodzinną historię, którą będziemy mogli z czystym sumieniem polecić. I tak też się w zasadzie stało, tyle że autorzy popełnili przy tym kilka błędów, przez które trudno uznać The Occupation za grę udaną. Na szczęście te najgorsze są jeszcze do naprawienia. Ale od początku...

The Occupation przenosi nas do Wielkiej Brytanii z 1987 roku, do okresu politycznego niepokoju. Ludzie wychodzą na ulice, aby protestować przeciwko sytuacji ekonomicznej oraz planowanym wprowadzeniu nowych przepisów imigracyjnych. W ramach całego zamieszania dochodzi w końcu do zamachu bombowego, w którym ginie spora gruba cywilów. Choć wydaje się, że sprawca jest na ostrzu widelca, okoliczności tragedii okazują się mocno niejednoznaczne. Gracz wciela się w dziennikarza z krajowej gazety, którego śledztwo ma wykazać, kto tak naprawdę stoi za niedawnym aktem terroru. Zaczyna się ciekawie i tak też jest dalej. The Occupation oferuje ciekawą, polityczną historię, która powinna zadowolić wszystkich miłośników podobnych klimatów.

Reklama

Na samym jej początku główny bohater trafia do budynku rządowego, gdzie będzie prowadził swoje śledztwo. Gracz ma cztery godziny na przeszukanie lokacji. W tym czasie musi omijać strażników, szukać dowodów (m.in. w komputerach, sejfach, szafkach czy koszach na śmieci) i zadawać pytania osobom, które mogą coś wiedzieć. Co ciekawe, do celu prowadzą różne ścieżki. Na przykład, aby dostać się w zastrzeżone miejsce, możemy ukraść kartę dostępową albo przecisnąć się przez szyb wentylacyjny. Wszystkie dowody, które znajdujemy, trafiają do naszej teczki, powoli układając się w całość. Analizowanie ich (przesłuchiwanie nagrań, czytanie dokumentów etc.) potrafi dać sporo przyjemności i satysfakcji.

Gorzej wypadają elementy skradankowe. Po pierwsze - nie mamy zbyt wielu możliwości chowania się (możemy głównie skryć się pod czymś albo wejść do szybu wentylacyjnego). Po drugie - brakuje jakichkolwiek gadżetów, którymi moglibyśmy się wspomóc. No i wreszcie po trzecie - są po prostu nudne.

Sprawa staje się jeszcze gorsza, gdy zorientujemy się, ile w The Occupation występuje różnego rodzaju błędów. Choć autorzy przesunęli premierę, aby dać sobie więcej czasu na doszlifowanie gry, bugów jest w dalszym ciągu naprawdę sporo. I bywają naprawdę irytujące. Te najgorsze zdarzyły nam się chyba podczas nieszczęsnych etapów skradankowych. Bywało, że strażnicy dostrzegali nas przez ściany czy byli prawie niemożliwi do ominięcia. A dodajmy, że każda wpadka (czytaj: wykrycie) kończy się odjęciem 15 minut od czasu dostępnego na przeprowadzenie śledztwa. No i to, że stan gry jest zapisywany tylko po ukończeniu każdego rozdziału. To fatalne rozwiązanie, prowadzące niejednokrotnie do frustracji.

The Occupation opowiada ciekawą historię i posiada kilka interesujących pomysłów na rozgrywkę (bardzo spodobało nam się zbieranie i analizowanie dowodów, doceniamy także występującą względnie często nieliniowość), ale równoważy to wszystko nużącymi fragmentami skradankowymi, irytującymi błędami i nieprzemyślanym systemem zapisu. Na szczęście przynajmniej dwóch ostatnich problemów można się pozbyć za pomocą łatek. Jeśli twórcy to zrobią, automatycznie doliczcie do oceny jedno oczko!


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama