Road 96: Mile 0 - recenzja. Fani dobrej przygody będą zadowoleni

​Road 96: Mile 0 to prequel świetnej, innowacyjnej przygodówki od studia DigixArt. Gra z pewnością przypadnie do gustu fanom serii Life is Strange, a także tym, którzy docenili pierwszą odsłonę Road 96. Chociaż muszę przyznać, że nie zrobiła na mnie aż tak dobrego wrażenia, jak pierwowzór.

Akcja Road 96: Mile 0 rozgrywa się w fikcyjnym państwie Petria, gdzie poznajemy dwójkę bohaterów - Zoe Muller, córkę wpływowego ministra, oraz Kaito Lina, tajemniczego przyjaciela Zoe (który występował wcześniej w innej grze studia - Lost in Harmony). Ich historie przeplatają się, a my towarzyszymy im w zmaganiach związanych z dorastaniem w opresyjnym państwie.

W przeciwieństwie do pierwszej części, którą wyróżniały elementy typowe dla gatunku, Road 96: Mile 0 ma liniową konstrukcję fabuły. Gracz może podróżować między różnymi lokalizacjami w miasteczku White Sands, takimi jak opuszczony plac budowy, luksusowa dzielnica dyktatora Tyraka czy slumsy robotników. Fabuła składa się z konkretnych punktów, które trzeba przejść w ustalonej kolejności. Urozmaicono je jednak sekwencjami zręcznościowymi.

Reklama

Chodzi o całkowicie nową, zręcznościowo-muzyczną mechanikę, która podkręca emocje związane z poznawaniem historii. Poza tym to przyjemna odskocznia od głównych elementów rozgrywki. Jeżeli jednak ta forma zabawy nie przypadnie ci do gustu, będziesz mógł je pominąć i skoncentrować się na eksploracji oraz poznawaniu fabuły.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną, Road 96: Mile 0 prezentuje się przyzwoicie, choć - jak na dzisiejsze standardy - jest to tytuł technicznie zacofany. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że twórcy względem jedynki poprawili zarówno jakość, jak i płynność obrazu. Na PlayStation 5, na której testowałem grę, można liczyć na stałe 60 klatek na sekundę.

Road 96: Mile 0 to gra niemal równie interesująca, jak poprzedniczka, ale niestety nieco od niej krótsza. Da się ją ukończyć w około pięć godzin. Z drugiej strony przygodę wypchano po brzegi atrakcjami, dzięki czemu nie nudzimy się ani przez chwilę.

Chociaż fabuła jest liniowa, istnieje możliwość rozwoju postaci w dwóch kierunkach, co daje cztery różne warianty zakończenia. Czy jest to jednak wystarczający argument, by podejść do Road 96: Mile 0 więcej niż raz? Według mnie nie. To historia, która może się podobać, ale jedno podejście zdecydowanie wystarczy.

Road 96: Mile 0 nie robi już takiego wrażenia, jak pierwowzór. Jedynka była unikalnym doświadczeniem, a prequel to po prostu dobrze opowiedziana - emocjonująca i angażująca - przygodówka z elementami zręcznościowymi, pozbawiona większych niespodzianek. Jednak jestem pewien, że przypadnie on do gustu miłośnikom gatunku, w szczególności tym, którym spodobało się Road 96 czy Life is Strange.

Na koniec warto zwrócić uwagę na cenę Road 96: Mile 0. Gra jest dostępna na konsolach Sony (PlayStation 4 i PlayStation 5), Microsoftu (Xbox One oraz Xbox Series X|S), Nintendo Switch oraz na komputerach osobistych. Wersję na każdą z tych platform można dorwać za około 60 złotych.

To więcej niż uczciwa cena, jak na to, co ma do zaoferowania Road 96: Mile 0. Całkiem prawdopodobne, że w przyszłości prequel trafi też  - podobnie jak pierwowzór - do usługi Game Pass.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama