Park Beyond - recenzja. Kolejka górska z niedokręconymi śrubkami

Park Beyond wyraźnie demonstruje swoje dziedzictwo. Szkoda, że nie czerpie z niego wszystkiego, co dobre.

Park Beyond odwołuje się do popularnych simów z lat dziewięćdziesiątych, takich jak Rollercoaster Tycoon czy SimCity 2000. Pozwala nam wykazać się pomysłowością, zaradnością i przedsiębiorczością w roli menedżera, projektanta i zarządcy. W grze zarządzamy parkiem rozrywki z szalonymi rollercoasterami na pierwszym planie. Miałem wielką nadzieję, że poczuję się przy niej tak, jak czułem się wiele lat temu, zarywając wieczory przy Theme Park. Niestety, w tej kolejce parę śrubek się poluzowało...

Park Beyond pozwala nam wziąć udział w kampanii, jak również pobawić się swobodnie w trybie sandbox. Na samym początku warto jednak przejść przez samouczek, który w zwięzły i przystępny sposób wprowadza nas w zasady gry. W jego ramach dowiadujemy się, jakie są podstawowe elementy parku i jak nimi zarządzać. Po krótkim wprowadzeniu poczułem się na siłach, by rozpocząć budowanie własnego parku. Pomyślałem: wypróbuję kampanię. Rozczarowanie nadjechało szybko niczym Hyperion w Energylandii.

Reklama

Kampania w Park Beyond przypomina bardziej wydłużony poradnik, aniżeli pełnoprawną kampanię. Pomimo w pełni dubbingowanych cutscenek i próby zaimplementowania fabuły, okazuje się dość monotonnym doświadczeniem, które skłania do szybkiego powrotu do formuły sandbox. Postacie, które napotykamy w trakcie kampanii, sprawiają dziwne wrażenie, a ich poczucie humoru wypada marnie. A wystarczyło zaczerpnąć nieco więcej inspiracji z takiego Two Point Hospital czy Two Point Campus.

Największą atrakcją Park Beyond jest bez wątpienia budowanie gigantycznych i absurdalnych rollercoasterów. Na początku walka z fizyką i nieco nieporęcznymi sterami może zniechęcać, ale po pewnym czasie narzędzia do projektowania parku oraz personalizowania kolejek okazują się intuicyjne i niewymagające. Gra daje całkiem sporo możliwości, ale jednocześnie wymaga, aby nasze pomysły były realistyczne i nie co najwyżej naginały granice fizyki, a nie je przekraczały. Na szczęście program pomaga w tym poprzez jasne wizualne wskaźniki tego, co działa, a co nie.

Jednym z unikalnych mechanizmów w Park Beyond jest impossyfikacja. Cóż to takiego? To opcja, która umożliwia nam przekształcenie radości odwiedzających w ulepszenia atrakcji i udogodnień w parku, dzięki czemu czynimy je bardziej okazałymi i bardziej atrakcyjnymi. Jest to widoczne zwłaszcza w przypadku kolejek górskich, które po kilku stopniach impossyfikacji stają się atrakcjami rodem z naszych dziecięcych (czy może niekoniecznie?) fantazji.

Budując park rozrywki, musimy zadbać także o zaplecze, które sprosta oczekiwaniom odwiedzających. Gra zawiera szeroki wybór sklepów, restauracji czy scenerii, które można dostosować do swojego parku. Mamy także spory wachlarz możliwości, jeśli idzie o dostosowywanie terenu - możemy tworzyć duże zbiorniki wodne, wygładzać powierzchnie czy kształtować głębokie kaniony.

W teorii to wszystko brzmi dobrze. W praktyce do pewnego stopnia też. Ale Park Beyond cierpi na tyle bolączek, że trudno czerpać pełnię przyjemności z budowania parku. Wielokrotnie zetknąłem się z poważnymi błędami, takimi jak nagłe wyjście do pulpitu czy "krzaczące się" tekstury. Niektóre scenariusze po prostu odmawiały postępu, pomimo że spełniałem wszystkie wymagania. Do tego dochodzi fatalna optymalizacja. Gra ma co najwyżej porządną szatę wizualną, a na średniej klasy komputerze działa niczym produkcja AAA sprzed tygodnia. No i nie mógłbym zapomnieć o długich czasach ładowania.

Park Beyond ma sporo do zaoferowania miłośnikom simów (szczególnie serii Rollercoaster Tycoon), ale twórcy nie ustrzegli się błędów i kiepskiego wykonania w paru miejscach, przez co po pewnym czasie gra zaczyna irytować. Żałuję też, że nie pomyślano o porządnej kampanii fabularnej, która zapewniłaby tyle frajdy i godzin zabawy, co choćby wspomniany przeze mnie wcześniej Two Point Hospital. Jeśli bardzo lubicie parki rozrywki i chcecie pobawić się w konstruktorów szalonych rollercoasterów, kupujcie, ale poczekajcie na promocję.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy