Nier: Automata - recenzja

Nier: Automata /materiały prasowe

Przyznajemy - nie obiecywaliśmy sobie za wiele po Nier: Automata. Tymczasem otrzymaliśmy slasher, który powinien być jednym z kandydatów do tytułu "gry roku".

Za Nier: Automata odpowiada japońskie studio Platinum Games, które do tej pory dało się poznać za sprawą takich tytułów, jak Bayonetta (przede wszystkim), Metal Gear Rising: Revengeance czy Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutants in Manhattan. Jednak tak ambitnej i wyjątkowej produkcji, jak ta, jeszcze w swoim portfolio nie miała. A czym nas tak Nier: Automata zachwyciła, dowiecie się z poniższej recenzji...

Gra studia Platinum Games przenosi nas do odległej przyszłości, dokładnie do 11945 roku. Jesteśmy w niej świadkami Czternastej Wojny Maszyn, w której ludzie stoją na straconej pozycji. Z każdym rokiem roboty coraz bardziej spychają homo sapiens na margines. W końcu przedstawiciele naszej rasy postanawiają przenieść się na księżycowej kolonii. Na miejscu zakładają organizację o nazwie YoRHa i przygotowują się do odbicia swojej ojczystej planety. Mają im w tym pomóc... roboty.

Reklama

My wcielamy się w jednego z androidów - 2B - który otrzymuje zadanie powrotu na Ziemię i stawienie czoła armii złowrogich robotów. To kobieta pozbawiona emocji, za to obdarzona szeregiem umiejętności, które będą niezwykle przydatne w misji odbicia kuli ziemskiej z rąk "blaszaków". Podczas naszej przygody towarzyszy nam inny android - 9S. To chłopiec będący przeciwieństwem głównej bohaterki. 2B ma milczący, obojętny charakter, a 9S to wygadany osobnik, który znacznie bardziej przypomina człowieka.

Nier: Automata opowiada niezwykle wciągającą i poruszającą historię, w której nie uświadczycie sztywnego podziału na dobro i zło. W tej grze każda strona, każda postać ma swoje racje i przekonania. Całość jest mroczna i ponura (w końcu pokazuje nadchodzący upadek rasy ludzkiej i ponurą wizję świata, który znamy), choć w znalazło się tutaj także miejsce na humor. Co ciekawe, przejście Nier: Automaty zajmie wam kilkanaście godzin, ale to wcale nie będzie oznaczało końca przygody.

Jeśli chcecie dobrze zrozumieć wszystkie wątki, będziecie potrzebowali kolejnych podejść. W sumie powinno ich być pięć, bo tylko wtedy zobaczycie wszystkie przygotowane przez twórców zakończenia (te główne, bo poza nimi jest jeszcze ponad... dwadzieścia opcjonalnych), odpowiadające na dręczące gracza pytania. A zatem możecie się nastawić na łącznie kilkudziesięciogodzinną przygodę. Jednak przechodzenie gry kilka razy wcale nie jest tutaj wymuszone. Kolejne podejścia powinniście robić z czystą przyjemnością i ciekawością.

No dobrze, ale jak się, tak w ogóle, gra w Nier: Automata? To slasher pełną w najlepszym wykonaniu, który przypomina nam na każdym kroku, że stworzyli go ci sami ludzie, co znakomitą Beyonettę. Zabawa polega na eksploracji znakomicie przedstawionego, otwartego świata i stawiamy czoła kolejnym przeciwnikom, których z czasem na ekranie pojawia się coraz więcej i którzy stają się coraz trudniejsi. W starciach wykorzystujemy broń białą, a także palną. Potyczki są niezwykle dynamiczne, świetnie animowane i emocjonujące. A przy tym proste - w praktyce wystarczy stosować dwa przyciski.

Autorzy przygotowali też szereg elementów platformowych, podczas których nasza postać zostaje ukazana nie w ujęciu zza pleców, a z boku. Nier: Automata została wzbogacona także o aspekt RPG-owy, ale jest on jedynie dodatkiem do eksploracji i walki. Opiera się przede wszystkim na zdobywaniu z czasem coraz to lepszej broni oraz stosowaniu implantów pozwalających poprawić nasze zdolności.

Pochwaliliśmy już Nier: Automatę za znakomitą wizję świata. Szkoda, że nie możemy pochwalić także za stronę techniczną. Grafika prezentuje się dość przeciętnie, a szkoda, bo gdyby autorzy wznieśli się pod tym względem o poziom lub dwa wyżej, to przedstawione przez nich uniwersum byłoby już absolutnie przekonujące i zachwycające. W grze można dostrzec także błędy (na szczęście drobne), jak chociażby doczytujące się na naszych oczach tekstury czy spadki płynności.

Nier: Automata to zdecydowanie jedna z najlepszych gier tego roku (do tej pory). Podczas gdy wszyscy dyskutują o Mass Effect: Andromedzie, powinni mówić właśnie o produkcji Platinum Games. Jest to o klasę lepszy tytuł, który zapewni wam taką paletę doznań, jakiej nie znajdziecie prawie nigdzie. Absolutny przebój.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: NieR: Automata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama