Lost Judgment - recenzja

​Judgment było świetną odskocznią od serii Yakuza. Czy sequel wypada równie dobrze?

Podoba mi się sposób, w jaki studio Ryu Ga Gotoku rozwija swoje marki. Co prawda można narzekać na ciągłe powielanie niektórych schematów oraz miejsca akcji (wydaje mi się, że Kamurocho znam lepiej niż Kraków, w którym mieszkam od urodzenia), ale w ostatnich latach w twórczości japońskiego dewelopera da się też zauważyć wyraźny powiew świeżości. Japończycy z Yakuzą poszli w stronę jRPG, a w międzyczasie wypuścili kryminalno-detektywistyczny spin-off - Judgment. Perypetie dawnego adwokata, a obecnie detektywa - Takayuki Yagamiego - wciągnęły mnie po uszy. Tak za pierwszym razem, jak i za drugim, w sequelu zatytułowanym Lost Judgment.

Reklama

Opowiedziana w "dwójce" historia ropoczyna się tradycyjnie od trzęsienia ziemi. W szkole w Ichinjo strażacy odnajdują zwłoki jednego z nauczycieli. Ponadto pewien były policjant zostaje oskarżony o molestowanie. Ciąg dalszy to wielowątkowa, intrygująca i pełna zwrotów akcji układanka, podczas układania której niejednokrotnie można się pogubić - ale to tylko świadczy o dobrze wykonanej pracy scenarzystów. W Lost Judgment ponownie wcielamy się w Takayuki Yagamiego, który prowadzi własną agencję detektywistyczną wspólnie z przyjacielem, Masaharu Kaito. Jego zadaniem będzie rozwikłanie tajemnicy, którą żyje cała Japonia. Na jego drodze niejednokrotnie staną członkowie nieprzyjaznych mu klanów yakuzy, ale to nie wszystkie problemy, którym będzie musiał stawić czoła.

Przejście gry powinno wam zająć ponad trzydzieści godzin, jeśli skupicie się na wątku głównym i czasem oddacie skok w bok. Jednak w Lost Judgment czeka na was tyle aktywności pobocznych, że czas ten możecie znacząco wydłużyć. Choć muszę przyznać, że jakość zadań pobocznych - podobnie jak w poprzedniczce i w serii Yakuza - nie może się równać z tymi, które wykonujemy w ramach wątku głównego. (Tak duży kontrast to także efekt bardzo wysokiej jakości tego ostatniego). Nieszczególnie spodobał mi się też sam początek, wypchany po brzegi samouczkami. Te mogą się przydać nowicjuszom, ale twórcy mogliby rozważyć opcję pominięcia ich dla osób, które grały w "jedynkę". Choć z drugiej strony ten początkowy fragment stanowi jednocześnie wprowadzenie w fabułę i towarzyszącą jej atmosferę.

Jeśli graliście w Judgment, wiecie, czego spodziewać się po Lost Judgment. To w dalszym ciągu połączenie biegania po lokacjach, starć z mniej lub bardziej groźnymi przeciwnikami, oglądania przerywników filmowych oraz - to element charakterystyczny dla tego spin-offu Yakuzy - wykonywania detektywistycznych czynności: szukania wskazówek czy poszlak, łączeniu, śledzeniu i ściganiu podejrzanych czy obserwowaniu istotnych miejsc przy pomocy drona. Pojawiło się kilka nowości, takich jak np. wspinaczka (parkour). Jest też zupełnie nowy tryb, pozwalający pobawić się z drugą osobą przy dowolnej minigrze.

Pomimo dużego nacisku na wątki i aktywności detektywistyczne w Lost Judgment nie brakuje walki. Wręcz przeciwnie, uważam, że tej mogłoby być mniej. Po pewnym czasie starcia z napotykanymi w losowych miejscach gagatkami zaczynają nużyć. Podobnie jak w Judgment, tak i w sequelu w pewnym momencie ustawiłem poziom trudności, przy którym Tak bije się praktycznie sam, bo chciałem skupić się na fabule i ciekawszych czynnościach niż ciągłe naparzanie. Jednak sama mechanika walki - wykorzystująca dwie zróżnicowane postawy i wiele kombinacji czy umiejętności (odblokowywanych z czasem) - wciąż może się podobać.

Lost Judgment doczekał się wyraźnego ulepszenia w warstwie wizualnej. Jednak powiedziałbym, że gra wygląda za dobrze, jak na poprzednią generację, za to zbyt słabo, jak na nową. Co prawda można pochwalić rozdzielczość, jakość tekstur, dbałość o szczegóły, twarze ważniejszych postaci oraz płynność (w trybie wydajności 60 FPS), ale otoczenie w dalszym ciągu wygląda zbyt sztucznie, a drugoplanowi NPC-e odstają jakością do tego stopnia, że aż kłuje to w oczy. Za to w uszy kłuje brak nagranych kwestii dialogowych podczas rozmów w ramach questów pobocznych. Ale to coś, do czego miłośnicy japońskich gier - w tym Yakuzy oraz Judgment - powinni być przyzwyczajeni.

Lost Judgment to bardzo mocny sequel. Ryu Ga Gotoku nie wprowadziło rewolucji w rozgrywce, ale nieco ją odświeżyło, upiększyło warstwę wizualną, ale przede wszystkim opowiedziało po raz kolejny znakomitą historię, która trzyma przed konsolą, jakby ktoś posmarował pada supermocnym klejem. Polecam wszystkim fanom Yakuzy i Judgmenta oraz każdemu entuzjaście mocnych, kryminalnych opowieści.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy