Filary Ziemi: Księga pierwsza (wersja mobilna) – recenzja

Filary Ziemi /materiały prasowe

Kilka dni temu na urządzeniach mobilnych pojawiła się pierwsza Księga przygodówki Filary Ziemi - gry bazującej na powieści o tej samej nazwie. Miałem okazję sprawdzić, jak wypada adaptacja książki Kena Foletta w wersji na smartfony i tablety.

Na PC oraz konsolach Xbox One i PlayStation 4 produkcja dostępna jest już od pewnego czasu, a pod koniec marca światło dzienne ujrzała ostatnia część tytułu. Dopiero jednak premiera edycji przenośnej skłoniła mnie do zapoznania się z dziełem studia Daedalic Entertainment.

Growa adaptacja

Filary Ziemi opierają się na wydanej w 1989 roku powieści autorstwa Kena Foletta. W niektórych kręgach uznawana jest za kultową, ale choć jestem miłośnikiem historii utrzymanych w podobnych klimatach, dotychczas mnie omijała. Może to i dobrze, bo dzięki temu mogłem chłonąć fabułę, nie wiedząc co wydarzy się dalej.

Reklama

Nie mam oczywiście porównania z oryginałem, ale z opinii innych wynika, że pod względem przedstawionej opowieści gra jest wierną adaptacją pierwowzoru. Developerzy mający na koncie między innymi serię Deponia nie pokusili się o wprowadzenie istotnych zmian do fabuły.

Akcję osadzono więc w XII-wiecznej Anglii. Mamy trójkę bohaterów - mnicha Philippa, budowniczego Toma oraz młodego banitę Jacka. Początkowo postacie rozpoczynają swoją przygodę odizolowani od siebie, ale ostatecznie ich losy się ze sobą przecinają.

Główna część produkcji zaczyna się w klasztorze, do którego dociera kapłan. Sytuacja nie jest jednak wesoła - okazuje się, że tutejszy przeor zginął w tajemniczych okolicznościach. Świadkowie twierdzą, że pierwszego dnia świąt Bożego Narodzenia wszedł na lód, który się następnie załamał. Do tego dochodzą pogłoski o "diable" panoszącym się w okolicy.

Opowieść jest zdecydowanie najmocniejszym elementem Filarów Ziemi. Podczas zabawy ciągle towarzyszyła mi chęć, by dowiedzieć się, co będzie dalej, tym bardziej, że nie znam pierwowzoru. W toku rozgrywki fabuła się komplikuje, pojawiają się kolejne intrygi i sekrety, które z pomocą podopiecznych chcemy poznać.

Interaktywna opowieść

Tytuł dosyć wiernie odtwarza wydarzenia z książki, co jednak nie oznacza, że twórcy nie postanowili poeksperymentować. Dodali odrobinę nieliniowości, przejawiającą się możliwością podejmowania różnych decyzji. Póki co jednak wybory zdają się nie mieć wielkiego wpływu na historię, odbijając się tylko na relacjach między poszczególnymi postaciami. Niewykluczone, że większe konsekwencje pojawiają się w kolejnych Księgach.

Produkcja jest określana mianem przygodówki, ale bliżej jej do interaktywnej opowieści niż tradycyjnej gry. Fabule podporządkowano wiele elementów rozgrywki - zazwyczaj bohaterowie w ekwipunku mają jednocześnie nie więcej niż dwa czy trzy przedmioty, zaś łamigłówki nie należą do nazbyt skomplikowanych. Ponadto w razie trudności można skorzystać z opcji podświetlającej wszystkie dostępne na planszy obiekty.

Gatunkowi puryści mogą być oczywiście zawiedzeni poziomem trudności poszczególnych zagadek, ale pozostali powinni być zadowoleni. Ja byłem - gra nie jest banalna, ale też nie stawia przed nami na tyle dużego wyzwania, by przeszkodzić w płynnym chłonięciu historii wymyślonej oryginalnie przez Kena Foletta.Zaskoczyła mnie długość pierwszej Księgi. "Odcinek" składa się z prologu oraz siedmiu rozdziałów, a ukończenie całości zajmuje około pięciu godzin. To dużo, zwłaszcza w porównaniu do pozycji od studia Telltale Games, które również słynie z dzielenia tytułów na epizody.

Wirtualna ilustracja

Filary Ziemi wyróżniają się także specyficznym, urzekającym klimatem. Atmosferę buduje jednak nie tylko opowieść, ale również oprawa audiowizualna. Podobnie jak w innych produkcjach od Daedalic Entertainment, grafika stoi na bardzo wysokim poziomie (także na ekranie telefonu) - zarówno ręcznie rysowana tła odwiedzanych lokacji, jak i modele postaci. Wszystko przypomina nietypową kreskówkę lub ilustracje z książek.

Uzupełnieniem jest dźwięk. Głosy bohaterów są dobrane bardzo dobrze: Tom posługuje się głębokim, podczas gdy Philipp - jak przystało na inteligentnego mnicha - większość kwestii wypowiada spokojnym tonem. Aktorzy mówią przy tym wyraźnie - grałem na słuchawkach i wszystkie dialogi były słyszalne.

Przesuwanie po ekranie

Odrębną kwestią jest jakość wersji mobilnej, do której nie mogę się przyczepić. To poprawny port, który można włączyć, bez obawy, że grając na telefonie lub tablecie coś stracimy względem zabawy na komputerach czy konsolach. Wręcz przeciwnie - nie uświadczyłem żadnych istotnych uchybień, a nawet warstwa wizualna cieszy oko na stosunkowo niewielkim wyświetlaczu.

Oczywiście nie obyło się bez kilku drobnych zmian. Jak nietrudno się domyślić, modyfikacji doczekało się sterowanie, które dostosowano do możliwości platformy. Postaciami kierujemy wykonując gesty na ekranie dotykowym. Przykładowo, aby nakazać podopiecznemu przejść w inne miejsce, wystarczy wskazać palcem punkt docelowy. Podobnie jest z używaniem przedmiotów, które przeciągamy na określony obiekt. Całość jest intuicyjna - w końcu nie trzeba używać kursora, a własnego palca.

Miłym dodatkiem jest obecność polskiej wersji językowej. Owszem, na PC, Xbox One i PS4 gra otrzymała rodzimą lokalizację, ale jednak tłumaczenie produkcji dostępnych na urządzeniach mobilnych to wciąż rzadkość.

Wycieczka do Anglii

Pierwsza Księga Filarów Ziemi to świetna produkcja wyróżniająca się wciągającą fabułą. Tytułowi bliżej co prawda do interaktywnej opowieści niż przygodówki z krwi i kości, ale historia rekompensuje ewentualny brak trudnych łamigłówek. Inna sprawa, że dla niektórych niższy stopień trudności zagadek okaże się zapewne plusem.

Warto przy tym zaznaczyć, że do udanej zabawy niewymagana jest znajomość książkowego pierwowzoru. Oczywiście osoby, które przeczytały powieść Kena Folleta też będą czerpać przyjemność z rozgrywki - i to pomimo wiedzy na temat kolejnych wydarzeń.

Ja zaś czekam na kolejne Księgi, które na smartfonach i tabletach powinny ukazać się w nadchodzących miesiącach. Mógłbym sięgnąć po kompletny zestaw Filarów Ziemi na komputerach lub konsolach, ale skoro już zacząłem przygodę na urządzeniach mobilnych, tam ją dokończę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama