Fallout 1.5: Resurrection - recenzja

Mówi się, że za darmo trudno dostać nawet w... buzię. A tu proszę - Fallout 1.5: Resurrection pokazuje, że za kilkadziesiąt godzin rozgrywki można zapłacić dokładnie zero złotych.

Spora część miłośników serii Fallout twierdzi, że cykl ten zakończył się wraz z premierą jego trzeciej części. Nie ma się co dziwić - "trójka" zrewolucjonizowała rozgrywkę, którą tak bardzo zachwycaliśmy się w "jedynce" oraz "dwójce". Fani od dawna marzyli o tym, by doczekać "prawdziwej" kontynuacji dwóch pierwszych części, nawiązującej do niej pod każdym względem. No i doczekali się. Fallout 1.5: Resurrection to chyba najlepsze, co mogło ich spotkać.

Niezależna produkcja studia Resurrection Team - działająca jako rozszerzenie Fallouta 2 - po ponad dwóch latach od wydania czeskiej wersji doczekała się tłumaczenia na język angielski, tym samym stając się dostępną dla większości fanów. A do tego dodajmy, że trwają już prace nad tłumaczeniem na polski. Jednak czym w ogóle Fallout 1.5: Resurrection jest?

Reklama

To nic innego, jak przygotowana przez fanów-moderów gra z akcją osadzoną w doskonale znanym uniwersum i oferująca dokładnie taką rozgrywkę, jaką pamiętamy z pierwszych dwóch części serii. Ba, patrząc na nią i grając w nią, można by pomyśleć, że przygotował ją Interplay.

Jej akcja toczy się pomiędzy pierwszą a drugą odsłoną cyklu, a zawartość robi nie lada wrażenie. Resurrection Team twierdzi (i nie mamy absolutnie żadnych podstaw, aby mu nie wierzyć), że na potrzeby Fallout 1.5: Resurrection przygotowało 80 plansz, 736 skryptów oraz prawie 2,5 miliona znaków tekstu (dialogów, opisów etc.)! Stworzenie tego całego materiału zajęło twórcom blisko dekadę (!), a graczom wystarczy na sporo ponad dwadzieścia godzin zabawy. O niczym więcej nie marzyliśmy!

Akcja Fallout 1.5: Resurrection rozgrywa się pomiędzy "jedynką" a "dwójką", ale opowiada zupełnie nową historię, pozwala wcielić się w zupełnie nowego bohatera oraz toczy się w zupełnie nowych miejscach. W grze przenosimy się do roku 2170 i mamy okazję przemierzać postapokaliptyczny Nowy Meksyk. Autorzy rzucają nas na pustkowia, na wioski, a także do miasteczek i miast (pierwszym miejscem, które odwiedzamy jest osada o nazwie New Hope, ale później trafiamy do większych i bardziej zaludnionych miejscowości). Wszystkie lokacje, które zaprojektowali, prezentują się naprawdę okazale i naprawdę trudno uwierzyć, że tak dobrze uchwycili zarówno oryginalną stylistykę, jak i znaną z produkcji studia Interplay atmosferę.

W Fallout 1.5: Resurrection robimy to samo, co robiliśmy w pierwszych dwóch częściach serii - przemierzamy pustkowia, rozmawiamy z NPC-ami, dokonujemy wyborów, bierzemy udział w starciach z ludźmi i mutantami, wykonujemy zadania, zbieramy coraz lepsze wyposażenie, rozwijamy naszą postać (nadmieńmy, że twórcy dodali kilka nowych perków)... To wszystko wciąga tak samo, jak lata temu, a ci, którzy grali w pierwsze dwie części, po uruchomieniu produkcji Resurrection Team poczują, jak po ich policzku spływa łza wzruszenia.

Tym, co trzyma nas przy komputerze, jest także fabuła, która nie zachwyca może oryginalnością, ale prezentuje naprawdę niezły poziom. Warto nadmienić, że autorzy przygotowali także dwa odmienne zakończenia. To, które z nich zobaczymy, zależy oczywiście od podjętych przez nas wcześniej decyzji. Jednak nie zamierzamy wchodzić w szczegóły, aby nie popsuć wam zabawy!

Grafika w Fallout 1.5: Resurrection oczywiście nie rzuca na kolana. W końcu mówimy o grze nawiązującej całą sobą do kultowych produkcji z lat dziewięćdziesiątych. Jednak Resurrection Team zadbało o to, aby ich dzieło wyglądało jak najlepiej, dlatego wzbogaciło je o Fallout 2 High Resolution Patch (Fallout 1.5: Resurrection od strony technicznej bazuje właśnie na drugiej części cyklu), który dostosowuje rozdzielczość obrazu do współczesnych standardów. Nie musicie się obawiać o to, czy po uruchomieniu gry nie zaczną boleć was oczy. Nas nie zaczynały nawet po kilkugodzinnych sesjach. Fallout 1.5: Resurrection wygląda tak, jak powinien.

Do tego wszystkiego, o czym napisaliśmy wyżej, dodajcie fakt, że Fallout 1.5: Resurrection został udostępniony za darmo. Miłośnicy serii powinni pobrać go czym prędzej. No, chyba że ktoś nie zna angielskiego - wtedy niech poczeka jeszcze trochę na polską wersję gry. Produkcja Resurrection Team to jedna z przyjemniejszych niespodzianek, jakie chyba kiedykolwiek otrzymaliśmy. Tak duża, tak dobra, a do tego bezpłatna (musimy jedynie kupić Fallouta 2, jeśli go nie mamy). Aż trudno w to uwierzyć. A jednak!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama