"To nie subskrypcja, po prostu płacisz kilka razy" - gracze krytykują Trackmanię

​Kilka dni temu Ubisoft ogłosił nietypowy model biznesowy dla nadchodzącego powrotu serii Trackmania. Podstawowa gra będzie dostępna za darmo, ale pełny dostęp do edytora tras, co stanowi jeden z najważniejszych elementów serii, będzie kosztował 10 dolarów rocznie.

Co więcej, jest też "Club Access" za 30 dolarów rocznie, oferujący także specjalne ligi wyścigowe, ekskluzywne malowania samochodów i inne dodatki kosmetyczne. Jak można się domyślać, gracze nie są szczególnie zadowoleni z takiej sytuacji. Nie poprawiają jej komentarze samego Ubisoftu.

W sieciach społecznościowych użytkownicy oferują inne, prawdziwie przełomowe podejście: co by było, gdyby tak można zapłacić raz i otrzymać wszystkie treści? Rewolucyjne! Wiele osób nie ma większej chęci płacić opcjonalnych subskrypcji regulujących treści, nawet jeśli baza jest darmowa.

Reklama

Sytuacji nie poprawiają dość niefortunne wypowiedzi na oficjalnym forum dyskusyjnym, gdzie jeden z deweloperów stara się przekonać, że płacenie określonej sumy pieniędzy co jakiś czas nie należy nazywać abonamentem, lecz... płaceniem za dostęp do usługi na pewien okres. Brzmi dziwnie.

"To nie jest model subskrypcji, lecz dostęp do gry przez ograniczony czas. Płacimy za dostęp do gry przez jakiś okres i tyle" - zapewnia przedstawiciel firmy. "Gdy ten czasu upłynie, grę trzeba kupić raz jeszcze, na ten sam okres czasu". W niektórych kręgach takie podejście nazywa się subskrypcją.

Użytkownicy odpierają, że równie dobrze skrzynie z losową zawartością można nazwać "mechaniką niespodzianki", jak w ubiegłym roku argumentowali przedstawiciele Electronic Arts. Jak zwał, tak zwał - niezadowolenie wśród perspektywicznych fanów pozostaje.

Są też jeszcze inne problemy, jak zamieszanie na temat tego, co dokładnie jest dostępne za darmo. W jednym miejscu znaleźć można wzmiankę o tym, że edytor kosztuje 10 dolarów rocznie, ale już gdzie indziej napisano, że edytor dostępny jest za darmo, ale z ograniczeniem do jednej zapisanej trasy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama