Gracze Destiny 2 narzekają na zbyt trudne wyzwania

​Już od dłuższego czasu ci najbardziej oddani miłośnicy sieciowej strzelanki Destiny 2 starają się pozyskać Szczyt Góry, jeden z legendarnych granatników w grze. Broń jest potężna, lecz jej pozyskanie jest na tyle trudne - i pracochłonne - że coraz więcej osób zaczyna narzekać i domaga się zmian.

Szczyt Góry to broń legendarna klasy Pinnacle, który to rodzaj wprowadzono wraz z rozszerzeniem Forsaken. Sam granatnik pojawił się w najnowszym sezonie zmagań rankingowych i wystarczy rzut oka na wymagania, by zdać sobie sprawę, ile czasu potrzeba na odblokowanie tego uzbrojenia.

Pierwszy krok to osiągnięcie rangi "Brave" w trybie sieciowej rywalizacji. To drugi najniższy stopień w tych zmaganiach, więc nie jest jeszcze tak źle. Następnie trzeba jednak zabić 750 przeciwników jakimkolwiek granatnikiem, w tym 200 za pomocą strzałów zabijających co najmniej dwie osoby.

Reklama

Do tego osiągnięcie medalu "Calculated Trajectory" aż sto razy. To wyróżnienie dostajemy, jeśli uda nam się zabić trzech przeciwników w meczu, samemu nie ginąc. Tylko pozornie wydaje się to być dość osiągalne - w praktyce jest dość trudno nie tylko nie zginąć, ale i zabić tylu przeciwników.

Na sam koniec pozostaje jeszcze podniesienie rangi z wspomnianego "Brave" do "Fabled", czyli o dwa poziomy - to czwarta z sześciu rang. Wydaje się, że powinno się udać, zwłaszcza jeśli będziemy z powodzeniem wykonywać wcześniejsze zadania, te mówiące o określonej liczbie zabójstw.

Nie da się jednak ukryć, że to całe mnóstwo grania. Problem potęguje dodatkowo fakt, że cały czas musimy używać granatnika, który w zmaganiach sieciowych Destiny 2 uznawany jest - słusznie - za szalenie irytującą broń dla "noobów". Prawie jak legendarne P90 w Counter-Strike: GO.

Aby zmaksymalizować szanse na osiągnięcie celów, ekwipujemy więc inny granatnik - najlepiej Dziedzictwo Gwardzisty - a do tego wyrzutnię rakiet - najlepiej Bojowego Lwa (do osłabiania wrogów, których następnie dobijamy właśnie granatnikiem, spełniając jedno z wymagań).

To premiuje wyjątkowo irytujący styl rozgrywki: nie oglądamy się na towarzyszy z drużyny, lecz lecimy przed siebie i masowo zarzucamy całą okolicę rakietami i granatami. Jak można się domyślać, takich przeciwników nie lubi absolutnie nikt. Bungie chyba nie do końca przemyślało sprawę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Destiny 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama