36 tysięcy gier Flash uratowanych przed unicestwieniem i dostępnych za darmo

​Gdy w 2017 roku firma Adobe ogłosiła, że do końca 2020 r. zamierza zakończyć wsparcie dla technologii Flash, wielu graczy chwyciło się za głowy: co stanie się z setkami, tysiącami przeróżnych produkcji, które włączaliśmy na lekcjach informatyki i w wolnych chwilach przed komputerem?

Istniało spore prawdopodobieństwo, że wszystkie te pozycje, które często inspirowały całe gatunki "pełnoprawnych" projektów na PC i konsole, odejdą w niepamięć. Teraz jest na całe szczęście inicjatywa Flashpoint, w ramach której zaangażowani pasjonaci ratują te zabytki świata gier wideo.

Większość największych przeglądarek internetowych usunie Flash wraz z końcem 2020 roku. Technologia ta nigdy nie sprawdziła się na szerszą skalę poza grami i filmikami, a dzisiaj stanowi już raczej tylko lukę w zabezpieczeniach systemu niż coś pożytecznego, co mogłoby się przydać w sieci.

Reklama

Ostatnie trzy lata - czas od ogłoszenia w 2017 roku - Adobe wykorzystało na współpracę z firmami pokroju Facebook, Apple, Microsoft i Google, by uczynić wygaszanie technologii jak najbardziej płynnym. Szereg gier przeszło w tym czasie na HTML5 lub Unity, lecz była to mniejszość tytułów.

Zdecydowana większość twórców nie posiada już kodów źródłowych, chęci, czasu czy nastroju, by powracać do gier stworzonych dekady temu i przenosić je na współczesne technologie. Tymi produkcjami zajmuje się właśnie Flashpoint, który stanowi na dobrą sprawę emulator Adobe Flash.

Co ważne, całość jest nie tylko otwartym oprogramowaniem, ale działa także w trybie offline, więc nie potrzeba dostępu do Internetu. Jeśli chcemy pobrać wszystkie zgromadzone w kolekcji gry i animacje, musimy liczyć się z koniecznością pobrania paczki obejmujące imponujące 288 GB danych.

Jest też osobna opcja, w ramach której pobieramy tylko te pozycje, które chcemy włączyć. Pełną listę znaleźć można na oficjalnej stronie. Autorzy projektu zapewniają, że jeśli ktoś chce, by jego tytuł został usunięty, może się zgłosić, lecz - jak na razie - takich wniosków nie było podobno zbyt wiele.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama