World of Warcraft nie dla gejów i lesbijek

Czy firma Blizzard prowadzi praktyki dyskryminujące niektórych graczy? Dziennik In Newsweekly z Bostonu opublikował list, jaki otrzymała Sara Andrews od osób odpowiedzialnych za obsługę sieciowej gry "World of Warcraft".

Kalifornijska firma stojąca za produkcją takich serii gier, jak "Warcraft", "Diablo" i "Starcraft", dopiero kilka dni po ujawnieniu kontrowersyjnej wiadomości wydała sprostowanie do całej sytuacji.

Pewnego dnia pani Andrews otrzymała drogą elektroniczną list, z którego dowiedziała się, że nie może publicznie wyrażać poglądów związanych ze swoją orientacją seksualną. Wszystko zaczęło się od tego, że chciała zaprosić ludzi w głównym pokoju dyskusyjnym, aby wstępowali do nowej gildii, która będzie przyjazna dla GLBT, czyli dla gejów, lesbijek, biseksualistów i transseksualistów.

Jej wiadomość jednak się nie ukazała. Napisała więc e-mail do Blizzarda, aby dowiedzieć się, w czym tkwi problem. W odpowiedzi dowiedziała się, że reklama nie spełniała wymogów, które są zawarte w instrukcji "Warunków Użytkowania" oprogramowania. Zgodnie z zawartą tam kategorią regulującą kwestie związane z "napastowaniem seksualnym", w "World of Warcraft" nie można publikować słów, które w jakiś sposób odwołują się do orientacji seksualnej innych użytkowników.

Andrews postanowiła wyjaśnić, że jej wiadomość została źle zrozumiana i nikogo nie powinna dotknąć w sposób osobisty poprzez sformułowanie, że gildia jest przyjazna dla GLBT. Kolejna odpowiedz Blizzarda zaś odnosiła się do możliwości pozbawienia osoby nękającej orientacje seksualne innych użytkowników dostępu do serwerów gry.

Niedługo później John Blatzheim, inny gracz, który usłyszał o sytuacji, postanowił dowiedzieć się więcej, dlaczego skrót GLBT jest zdaniem twórców gry zabroniony. Blizzard stwierdził, że firma nie może nikogo dyskryminować, a posługiwanie się niektórymi słowami może być źle odebrane przez graczy, stąd też ciągła kontrola.

Do walki włączyły się dwie już funkcjonujące gildie gejów: Stonewall Champions oraz The Spreading Taint. Ich przedstawiciele wystosowali kolejne wiadomości. Blizzard zaś stwierdził, że lansowanie orientacji seksualnych po prostu nie pasuje do ich gry. Innymi słowy - gracze muszą mieć podczas zabawy płeć, taką jak w rzeczywistości.

Kilka dni później korporacja Blizzard postanowiła wyjaśnić sytuację, podając swoje oficjalne stanowisko w tej sprawie. Zgodnie z nim firma "docenia, że gracze mają różne zainteresowania i tworzą rozmaite gildie, które budują wirtualną społeczność gry. Jednakże tematy związane z realnymi religiami, orientacjami seksualnymi i preferencjami politycznymi mogą prowadzić do poważnych sporów i napastowania innych osób. Aby promować pozytywną atmosferę zabawy dla wszystkich, Blizzard nie dopuszcza do tematów, które mogłyby prowadzić do takich skutków".

Władze firmy podkreśliły też, że gildie muszą spełniać określone na forum kryteria. Odnośnie samego skrótu GLBT stwierdzono, że prowadzi on do komunikacji o negatywnym zabarwieniu i takie też może mieć konsekwencje.

Do tej pory w temacie na forum oficjalnej strony gry pojawiło się ponad 2500 odpowiedzi. W ostatni weekend odnotowano też serię protestów społeczności graczy przeciwko kontrowersyjnej polityce Blizzarda.

Andrews oraz wpierające ją gildie również wyraziły swoje niezadowolenie. Jak twierdzą, taka działalność firmy może odbić się też np. na gildiach zrzeszających osoby z określonych obszarów czy o określonym wieku. Co za tym idzie - zdaniem graczy niezbędne są konkretne zasady, jak karać tych, co faktycznie napastują, a nie tych, co mogą to robić. Wielu z nich stwierdziło też, że gry stanowią dla nich ucieczkę od realnego świata, a nie chęć jego kopiowania, więc wszelkie podejrzenia Blizzarda są niesłuszne.

Lisa Jensen reprezentująca kalifornijską firmę ujawniła, że w najbliższym tygodniu władze zamierzają przedyskutować sprawę z osobami odpowiedzialnymi za obsługę serwerów "World of Warcraft", aby ustalić, jak będą rozstrzygane kolejne przypadki związane z "praktykami napastowania i nękania graczy przez graczy".

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dziennik | praktyki | firma
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy