Ultima 9: Ascension

Pentium II 266, 64 MB RAM, Win 95

Pentium II 266, 64 MB RAM, Win 95

W pięć lat(!) po wydaniu poprzedniej części gry, otrzymujemy dziewiątą już część sagi o Avatarze. Okazuje się, że zło znowu powróciło do królestwa Brytanii. Tym razem pojawiło się pod postacią ośmiu ogromnych kolumn, wyrastających spod ziemi. Otóż każda z tych kolumn zamienia określoną cnotę w jej całkowite przeciwnieństwo, czyniąc z miłych niegdyś mieszkańców, dosyć nieprzyjaznych osobników. Lord British, władca krainy, przeczuwając grożące niebezpieczeństwo postanawia wezwać legendarnego już dobroczyńcę Brytanii czyli Avatara, w którego rolę przyjdzie Ci się drogi graczu wcielić. Zabawę zaczynamy zwiedzając dom i jego okolicę, w której napotykamy się na Cygankę. Po udzieleniu odpowiedzi na jej pytania, zostaje wygenerowany typ postaci, w którą wcielimy się podczas gry.

Reklama

Pierwsze, co rzuca się w oczy po rozpoczęciu naszej przygody jest niewiarygodnie wolne działanie programu. Grę odpaliłem na Celeronie 400, 96 MB RAM, TNT2 i ku mojemu zdziwieniu, mimo ustawienia najmniejszych detali i niższej rozdzielczości, gra nadal wykonywała żabie skoki! Poza tym, gra nie chciała współpracować z nowszymi sterownikami do karty graficznej i DirectX 7. Wreszcie po przeinstalowaniu sterowników, gra zaskoczyła. Co się jednak okazało? Tak dużej liczby bugów nie było chyba w żadnej dotychczas wydanej pozycji! Wszystkich jednak opisywał nie będę, wymienię Wam tylko kilka z nich. Ustawienia kamery często przeszkadzają, a nawet uniemożliwiają sterowanie postacią (szczególnie podczas nurkowania). Nie ma możliwości konfiguracji klawiszy sterujących, co jest dziś standardem w grach RPG. Inteligencja przeciwników pozostawia wiele do życzenia. Nie dość, że często nie reagują na gracza, to jeszcze potrafią zaklinować się w rozmaitych miejscach, a wtedy nie pozostaje nic innego, jak ich wykończenie. A propos zaklinowania, to nierzadko zdarza się, że nasza postać znajdzie się w miejscu bez możliwości wydostania się. Nierzadko NPC w grze nie zachowują się tak jak powinni, co uniemożliwia po prostu ukończenie gry. Skandal! W tym momencie nasuwa się pytanie, co robili testerzy tej gry? Dość jednak narzekania, bowiem osoby posiadające dostęp do Internetu, mogą ściągnąć sobie patcha do gry, który naprawia większość błędów (tak na marginesie to nie polecam zaczynać gry bez niego).

Teraz kilka słów na temat oprawy graficznej i muzycznej gry. Szok! Takich przepięknych krajobrazów dawno moje oczy nie widziały. Możemy podziwiać przepiękne zachody słońca nad morzem czy ośnieżone górskie doliny. Uwzględniono również rozmaite warunki pogodowe, od palącego słońca po ulewę. Jednym słowem cały świat żyje, mistrzostwo... Muzyce również nie można niczego zarzucić, każdej lokacji jest przyporządkowana własna ścieżka dźwiękowa.

Plusem gry jest także stojąca na przyzwoitym poziomie interakcja z otoczeniem. Możemy przesuwać przedmioty, siadać na krzesłach, zapalać lampy czy pochodnie, odpoczywać w łożach a nawet zbijać lustra.

Sama fabuła, choć wydaje się typowa dla gier RPG, jest bardzo ciekawa i zawiera mnóstwo rozmaitych pobocznych wątków.

Kończąc recenzję, nie pozostaje mi nic innego jak wygłosić werdykt, a raczej dwa werdykty. Jeden dotyczący gry bez patcha, drugi uwzględniający ową poprawkę. A więc w pierwszym przypadku grę mogę polecić chyba tylko fanatykom serii Ultima. W drugim natomiast zachęcam wszystkich lubiących gry RPG do spróbowania swoich sił, gdyż naprawdę warto. W obu przypadkach posiadanie dobrego (czyt. mocnego) sprzętu jest jednak nieuniknione. Cóż, takie czasy...

Marcel (marcelj@go2.pl)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy