Recenzja: Maluch Racer

Trzask drzwi, skrzypnięcie fotela, kluczyk w stacyjce. Po pewnym czasie kilka charknięć z silnika, a następnie cisza. Parę chwil i urządzenia pod maską znów dają o sobie znać. Tylni bagażnik wypchany niezbędnym żelastwem tętni życiem, rura wydechowa zaczyna skakać, wypuszczając na świat czarne tumany dymu. Sprzęgło, wbita jedynka, pedał gazu i samochód rusza z miejsca.



Recenzję gry "Maluch Racer" znajdziecie pod tym adresem.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: cisza | recenzja | maluch
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy