Rally Masters - gorzka prawda...

Rally MAsters na pierwszy rzut oka zachwyca grafiką, pięknymi ślizgami w zakrętach, zróżnicowaniem tras, ale czy to wystarczy, by nadać grze tytuł "najlepsza"?

Już w poprzedniej recenzji padło kilka gorzkich słów na temat zachowania się auta, ale tamte zarzuty były niczym w porównaniu z tym, o czym zaraz napiszemy. Wszystkie "zadania domowe" ( patrz poprzednia recenzja ) co prawda świadczą o niedopracowaniu gry, ale można przyjąć, że są to raczej drobiazgi i jeśli tylko o to by chodziło, to nie wywoływalibyśmy afery :) Ale jest coś znacznie poważniejszego...

Reklama

Technika brania zakrętu samochodem w trakcie rajdu wygląda mniej więcej tak: przy podchodzeniu do zakrętu hamujemy, chwilę później należy skręcić kierownicę w kierunku środka zakrętu, aby wprowadzić auto w poślizg, chwilę później deptamy gaz, aby "wyciągnąć" samochód. Jak widać - gaz jest naciskany DOPIERO w momencie wejścia w poślizg. W Colin McRae takie podejście jest realizowane bez zarzutu - auto przepływa przez zakręt i jest OK.

Jak natomiast wygląda sprawa w Rally Masters... Podchodzimy do zakrętu, dajmy na to 200 km/h, hamulec ostro przed zakrętem, chwilę później skręt kierownicą i... walimy w bandę, bo auto jedzie prosto. Ale wystarczy delikatnie przycisnąć pedał gazu w momencie skręcania i cały zakręt przejedziemy pięknym poślizgiem. Powiecie - "eee, to drobiazg ... można się tego nauczyć".

Oczywiście - ale jest to bardzo poważne niedopatrzenie w grze. Samochód jakby nie odpuszcza hamulca, natomiast prędkość nie maleje. Nie mamy sterowności do momentu naciśnięcia gazu. A kto podchodzi do zakrętu na gazie ?

Jaki jest efekt takiego a nie innego rozwiązania zastosowanego w Rally Masters (a raczej błędu...)? Otóż nie można przejść zakrętów z optymalnymi prędkościami, nie można w pełni kontrolować samochodu przy dojściu do zakrętu (podczas hamowania i chwilę po hamowaniu nie mamy sterowności w ogóle - auto jedzie prosto, jak strzelił...).

W zasadzie nie możemy nazywać gry symulatorem, ponieważ jedna z najistotniejszych części gry - symulacyjna - została poważnie zaniedbana. Jeśli testerzy nie wychwycili tego błędu, to znaczy że wpadli w taki sam zachwyt jak większość recenzentów, którzy swoje niepowodzenia w jeździe przypisywali... małym umiejętnościom :)

Nie będę się już więcej rozpisywał - sami sprawdźcie, jak to wygląda w praktyce. Ja powiem tylko jedno - gra NA PEWNO nie jest lepsza niż Colin McRae. Tak więc faworyt sprzed ponad roku pozostaje nie pobity....

Tomasz Jarnot

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: auto | Masters
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama