Pool of Radiance 2

Producent: Ubi Soft

Dystrybucja PL: Play It

Wymagania: P 366 Mhz, 64 MB Ram, 16 MB katra graficzna

Ocena: 9/10

Nie wiem czy dzisiaj ktoś jeszcze pamięta pierwszą część POOL OF RADIANCE z 1988 roku. Gra ta, choć bardzo sędziwa, miała i ma swych zagorzałych fanów. Od dawna pojawiały się przecieki i szczątkowe informacje na temat projektu kontynuacji. Fani gotowali się i ostrzyli pazurki na nowy tytuł. Jednak dopiero w 2001 roku ukazała się ta najdłużej oczekiwana gra. Okazało się także, że nie jest to wcale kontynuacja, a po prostu remake. Czy dobrze się stało, że na grę czekaliśmy tyle lat? No cóż pytanie to nie należy do najłatwiejszych. Postaram się jednak znaleźć jakąś wiążącą odpowiedź.

Reklama



POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR jest przedstawicielem gier z gatunku RPG, którą oglądamy w rzucie izometrycznym. Żeby tego nie było za mało należy wspomnieć, że gra jest osadzona w świecie AD&D. No cóż pewnie wielu fanów RPG myśli sobie teraz - niezła kopia WRÓT BALDURA 2. Faktycznie tworząc grę z tego samego gatunku, w rzucie izometrycznym i do tego w tym samym świecie trudno się ustrzec kopiowania, czy raczej potocznie zwanego kalkowania. Jednak rzeczywistość jest zupełnie inna. Twórcy doskonale wiedzieli co robią i nie mieli najmniejszego zamiaru kopiować produktu z Czarnej Wyspy. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że robili wszystko, żeby ich produkt nie przypominał BALDURA.



Grę rozpoczynamy od stworzenia postaci, którą określamy według typowych standardów, znanych z gier osadzonych w światach AD&D. Z tą małą różnicą, że gra oparta jest na systemie AD&D III Edycja. Najpierw określamy rasę którą chcemy grać. Wybieramy spośród ludzi, elfów, krasnoludów, niziołków, pół-orków oraz pół-elfów. Następnie decydujemy, jakiej klasy społecznej nasz bohater ma być przedstawicielem. Oprócz klasycznych postaci znanych z AD&D pojawił się mnich oraz barbarzyńca. Następnie określamy charakter, rozdajemy punkty na cechy (siła, inteligencja, zręczność, mądrość, charyzma, budowa fizyczna) i w drogę na ratunek Athanowi. Warto jeszcze wspomnieć, że grę rozpoczynamy grupą czteroosobową, maksymalnie w drużynie możemy mieć sześć osób.



Fabuła POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR rozpoczyna się od tego, w mieście New Phlan pojawia się portal - Pool of Radiance, z którego unoszą się zielone opary. Każdy człowiek, który oddycha lub chociaż zetknie się z tym paskudztwem zamienia się w potworne zombie lub ghule. Okazuje się, że ów portal połączony jest z bliźniaczym portalem znajdującym się w starożytnym Myth Drannor. Do legendarnego miejsca udaje się grupa śmiałków, która pomimo waleczności zawodzi. W drogę wyruszasz więc Ty drogi graczu. Jako grupa ratunkowa musisz sprawdzić, czy Athan lub ktoś z jego grupy żyje i oczywiście wyplewić rozpanoszone zło. Zaanie wydaje się początkowo całkiem łatwe, jednak rzeczywistość jest zgoła odmienna.



Pierwsze spostrzeżenia z gry są bardzo ciekawe - nasza drużyna jest po prostu cienka. Pokonanie pierwszych napotkanych wrogów nie jest rzeczą łatwą i może skończyć się porażką. POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR, to gra w której musisz każdą potyczkę rozważać w sposób taktyczny. Nie ma tutaj mowy o bezładnym ataku kupą (mości panowie) znanym z WRÓT BALDURA lub o szybkim zaklikowaniu przeciwnika znanym z DIABLO. Bardzo ciekawie rozwiązano sposób prowadzenia walki. Jest to skrzyżowanie trybu walki turowej z walką w czasie rzeczywistym. Każda postać w swojej turze ma możliwość przeprowadzenia ataku (na początku tylko jednego) oraz przemieszczania się lub skorzystania z ekwipunku. Na tę drugą czynność mamy jednak określony czas, który reprezentowany jest przez zmniejszający się zielony pasek nad głową aktualnie wybranego bohatera. Kolejność wykonywanych akcji rozliczana jest automatycznie i zależy od naszej zręczności, która z kolei ma wpływ na inicjatywę. Jeśli jednak zaatakują nas potwory, że tak powiem z zaskoczenia, wtedy nawet postacie z wyższą zręcznością mają szansę przegrać inicjatywę z kretesem. Bardzo ważne jest ustawienie naszych postaci. Najlepiej trzymać je dość blisko siebie, tak aby mogły atakować kolejno jednego przeciwnika. Eliminacja przeciwników "po kolei" jest najskuteczniejszym sposobem, jaki istnieje na początku rozgrywki. Warto nadmienić, że w POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR dużą wartość ma długość broni. Przykładowo taki miecz dwuręczny lub halabardę możemy wykorzystać z dalszego dystansu niż zwykły miecz. Daje to ogromne możliwości, a przy okazji podnosi walory realistyczne gry. Nie muszę chyba wspominać, jak wiele magicznych przedmiotów można znaleźć w grze. Tak jak w każdej przygodzie opartej na systemie AD&D jest tu cała sterta magicznego żelastwa. Wszystko to w późniejszej partii rozgrywki okazuje się ostatnią deską ratunku. Należy także wspomnieć, że POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR to nie gierka typu BG2. Tutaj lochy są ogromne, a spenetrowanie jednego poziomu i wyeliminowanie wszystkich wrogów to minimalnie dziesięć godzin gry. Do tego dochodzi masa kluczy, iluzoryczne drzwi, przełączniki, drzwi zamknięte zaklęciami itd. Przypominają się czasy EYE OF THE BEHOLDER i aż łezka się w oku kręci. Okazuje się bowiem, że POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR to gra w nowej doskonałej oprawie, a z duchem starych dobrych eRPeGów.



Wspomniałem o nowej oprawie graficznej i pewnie was ciekawi, jaka ona jest. No cóż, grafika jest piękna, monumentalna i klimatyczna. Często zadziwi was wielkość niektórych lokacji, budowli i potworów. Oczywiście wszystko to znamy już z WRÓT BALDURA 2, a jednak tamta gra nie ma tego uroku co POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR. Tutaj wszystko jest bardziej AD&D - owe, nie takie wypieszczone, jak w BG2. Wydaje mi się także, że dużo lepiej prezentują się tutaj potwory. Są one bardziej autentyczne i nie gryzą się z otoczeniem. Kolejną ważną rzeczą w AD&D są czary i zaklęcia kapłańskie. W PoR są one perfekcyjne. Naprawdę warto zobaczyć te wspaniałe efekty, tym bardziej, że gra obsługuje akceleratory graficzne. Jeśli chodzi o oprawę audio, to trzeba przyznać autorom, że świetnie zrobili odgłosy, jakie wydają bohaterowie, jak i potwory. Brzdęk zbroi, świst mieczy to trzeba usłyszeć. Trochę gorzej jest z muzyką, która pojawia się tylko przy okazji niektórych zdarzeń. W trakcie rozgrywki słyszymy jakieś monotonne dudnienie i jęki potępionych. Jest to całkiem fajny element, ale dość szybko zaczyna się nam nudzić.



Podsumowując, POOL OF RADIANCE: RUINS OF MYTH DRANNOR to gra bardzo dobra, z świetnym klimatem i doskonałą oprawą audiowizualną. Dzięki firmie PLAY - IT gra została doskonale zlokalizowana, tak więc każdy gracz powinien być usatysfakcjonowany. Gra jest bardzo wymagająca, a ukończenie jej wymaga przynajmniej 500 godzin. Polecam ten tytuł wszystkim fanom gier RPG, a zwłaszcza starym wyjadaczom wychowanym na serii EYE OF THE BEHOLDER, starym POOL OF RADIANCE, czy na BLACK CRYPT.



Jelon

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rozgrywki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy