Mały Dinozaur Dooly

Producent: Digital Dream Studios

Dystrybutor PL: MarkSoft

Rodzaj gry: dla dzieci

Data wydania PL: 2004

Wymagania sprzętowe: Pentium 100 MHz, 16 MB RAM

Cena detaliczna: 39,90 PLN

Ocena: 6/10



Wraz z rozwojem sprzętu komputerowego ewoluują również programy - autorzy gier stają się, aby ich produkty były coraz bardziej skomplikowane, dokładne i aby jak najwierniej oddawały rzeczywistość. Rywalizacja producentów w dziedzinie gier komputerowych sprawia, że ich programy staja się nie tylko doskonalsze - efektem ubocznym pędzącej konkurencji jest postępująca brutalizacja w grach komputerowych. Im więcej śmierci, broni, przemocy i krwawych szczegółów pokazanych na ekranie, tym gra jest według niektórych lepsza. Tym samym gry komputerowe oddalają się od swoich pierwotnych, naturalnych odbiorców - dzieci. Okazuje się, że dziś w gry komputerowe grają ludzie dorośli, a oferta gier dla najmłodszych jest nadzwyczaj skromna. Obecny niedobór programów dla najmłodszych powoduje, że firmy produkujące gry próbują szybko nadrobić straty i załatać lukę w ofercie rynkowej. Wychodzą przy tym z błędnych założeń, że jeżeli oferta rynkowa danego produktu jest uboga, to każdy produkt w słabo obsadzonym segmencie będzie się sprzedawał dobrze oraz że najmłodsi odbiorcy gier nie są tak wymagający jak ich starsi koledzy. Powoduje to, że gros gier dla dzieci tworzonych jest naprędce i byle jak.

Reklama



Program "Mały Dinozaur Dooly" jest przykładem nielicznego grona gier przeznaczonych dla najmłodszych użytkowników popularnych "blaszaków". Jest to gra na tyle pocieszna i niewinna, że rodzice bez obaw mogą pozwolić grać w nią swojej pociesze. Niestety, moim zdaniem gra sprawia wrażenie jakby była zrobiona w pośpiechu. Ale wszystko po kolei i w swoim czasie...



"Mały Dinozaur Dooly" składa się z kilku mniejszych gier, połączonych fabułą w kampanię. Bohaterowie, bawiąc się na strychu, odnajdują urządzenie, dzięki któremu przenoszą się w inny wymiar, gdzie spotykają siebie godnych przeciwników, z którymi rywalizować będą w swoistym pięcioboju. Pomysł stworzenia z kilku całkowicie różnych gierek jednej dużej kampanii uważam za całkowicie poroniony, tym bardziej że ukończenie kampanii jest dość kłopotliwe. Na szczęście można zagrać w każdą grę niezależnie. Niemniej jednak próba dorobienia do tej zręcznościówki fabuły jest nieudolna i całkowicie nieudana, ale który z producentów przejmowałby się fabułą w grze dla 5-latków. Tak więc mamy w tej produkcji do czynienia z pięcioma mniejszymi rozgrywkami. Pierwsza to wojna na śnieżki polegająca na rzucaniu kulkami śnieżnymi w przeciwnika, podczas gdy porusza się on na platformie w górę. Druga nazywa się super ślizg i polega zjeździe na desce snowboardowej i omijaniu przeszkód. Trzecia gra to walka kogutów, gdzie przeciwnicy skacząc na jednej nodze kopią się drugą nogą. Następnie puzzle, które przypominają nieco klasyczne platformówki, tyle że trzeba odkrywać zasłonięte przez liczby literki. Na koniec mały piłkę nożną (a raczej halową) - na czym polega ta zabawa, każdy chyba się domyśla.



O ile jeszcze super ślizg jest mini-grą fajną, dynamiczną i wiem mniej więcej, o co w niej chodzi (puzzle też udało mi się rozgryźć), to granie w piłkę nożną, chociaż normalnie przychodzi mi jakoś naturalnie, gorzej spartaczone być nie mogło - ludki poruszają się chaotycznie i ogólnie nie wiadomo, co dzieje się na boisku. Jeszcze gorzej prowadzi się wojnę na śnieżki i walki kogutów. I nie mam tu na myśli topornego sterowania, ale o bezsensowne i niezrozumiałe zasady. Nawet uważne przestudiowanie skromnej instrukcji obsługi nie rozjaśniło mi reguł, jakimi kierowali się autorzy ustalając zasady potyczek w tych konkurencjach.



Teraz trzy słowa o sterowaniu, grafice i muzyce. Sterowanie jest uciążliwe i w dodatku trzeba posługiwać się klawiaturą. Jeżeli kupiłeś dzieciakowi "Małego Dinozaura Dooly" to najlepiej jak najszybciej dokup jakiegoś prostego i wytrzymałego pada, gdyż "klawisze" nie wytrzymają próby z tą grą. W zasadzie dobrym pomysłem byłoby dorzucenie do tej gry jakiegoś prostego urządzenia sterującego, nawet jeżeli miałoby to podrożyć całą grę o kilka czy kilkanaście złotych. Grafika to już wyższa szkoła jazdy... Po pierwsze za dużo kontrastujących ze sobą kolorów! Po drugie wszystko rusza się nieprzyzwoicie szybko, powodując, że po pięciu minutach dostałem maksymalnego "kręćka", iż nie wiedziałem którędy do ubikacji. Na pudełku powinno być wielkimi literami wypisane ostrzeżenie o epilepsji, a nic takiego nie ma, nawet w instrukcji. Muzyka jest neutralna, dźwięki brzmią jak z ruskiego syntezatora za 30 złotych, a do tego dodano śmiechy rozradowanych bezzębnych maluchów (jupi!), w myśl zasady, że słysząc śmiech, sami się śmiejemy.



Czy gra zainteresuje dzieci? Jest wystarczająco kolorowa, aby wzbudzić zainteresowanie malucha, a ten jak już się zainteresuje to zniknie na długie godziny, próbując rozgryźć pokręcone reguły, i nie odgonisz go od komputera. W kategorii "czy ta gra uwolni cię od marudzącego pięciolatka?" "Mały Dinozaur Dooly" dostałaby ode mnie solidną "8". Pozostałe elementy - jak grafika, muzyka, poziom trudności i przejrzystość reguł - pozostawiają wiele do życzenia, sprawiając, że osoby po 8 roku życia porzucą tę grę w kąt po 10 minutach grania. "Mały Dinozaur Dooly" przeznaczony jest tylko i wyłącznie dla najmłodszych użytkowników komputera.



Siwy

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: DIGITAL | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy