Hot Wheels Turbo Racing

Kto zdążył poznać Mnie od strony mych słabości, ten wie, że jestem jak pies na wyścigi różnej maści. Wystarczy, że wyczuję smród spalin wydobywający się z pudełka, którego zawartość potwierdza zapach, a dostaję wypieków na twarzy, ataku padaczki obsesyjno-zachciankowej, wyrastają mi rogi a głębię gałki ocznej rozświetla szatański błysk sygnalizujący rządzę posiadania owego racera. Więc jeśli zgarniesz mi w sklepie, z przed nosa mój pewniak to biada Ci chłopcze!

Ostatnimi czasy, serfując po necie nie raz miałem okazję natknąć się na informacje, newsy dotyczące nowej produkcji Electronic Artsu o nazwie Hot Wheels Turbo Racing. Pewnie nie jeden z Was zbierał, kolekcjonował i uwielbiał rozbijać w czasach swej słodkiej młodości takie małe metalowe samochodziki zwane potocznie resorakami. Daję głowę (lepiej nie, szkoda by było), że niejednemu z Was to hobby nie przeszło (tak jak mi). Więc aby wspomnieć sobie beztroskie lata, producenci gier postanowili spełnić nasze najskrytsze marzenia, odświeżając naszą pamięć i wyobraźnię. Myślę, że to akurat im się udało, bo nie każdego (jak na tamte czasy) było stać na posiadanie markowych zminiaturyzowanych pojazdów. Pamiętam tę chwilę jak dziś, gdy ojciec zabrał Mnie pierwszy raz do Pewexu i pozwolił dokonać wybory jednego z dziesiątek modeli Matchbox. To była magiczna chwila, która tkwiła latami w umyśle rozkojarzonego dzieciaka i odbiła się na jego przyszłości. Bo będąc dużym dzieckiem pragnę dużego samochodu, co niestety już nie jest takie proste do zrealizowania. Ale od czego mamy konsole! Zaraz jak tylko przyjdę na chatę to przejadę się najnowszym modelem Porsche a może lepiej BMW serii 8? Jeśli wasza pamięć jest naprawdę dobra i rządziliście przy piaskownicy z powodu dumy posiadania oryginalnego reska, to na pewno pamiętacie również te produkowane przez firmę Matell. Tak, tak... to ta sama fabryczka spłodziła całkiem fajną lalunię Barbie. Nawiązując do nowego racera, właśnie tu będziesz mógł sprawdzić się modelami wypuszczonymi przez Matell w serii Hot Wheels.

Reklama

Będzie bardziej gorąco niż w piekle...

Po wrzuceniu płytki w jeszcze gorący otwór naszej kochanej (hłe, hłe) konsoli, uderza w nas z mocą huraganu brzmienie zespołu Metallica utworem Fuel. Tak, tak! Metallica! YEAHHH! Potężne dźwięki uzupełnia renderowana, zwariowana wstawka, prezentująca szaleńcze popisy bohaterskich resoraków wykonujących wykręcone o 360 stopni pętle, skoki przez załamujące się mosty i w(y)padki ukazujące nam moc destrukcji niszczącej kineskop biednego tv. Kopiąc niczym pijany krecik w menusach, nie znajdziesz tu jakiś większych rewelacji-ot tzw. czysty standard czyli: praktyka, exhibition race, airtime challenge czy w końcu Hot Wheels CUP. Pojazdów na deser otrzymasz 20! Pamiętaj jednak, że kolejne 20 to przystawka tego dania, więc musisz na nie zapracować, by je spałaszować. A sposoby na zdobycie ukrytych fur są dwa: zajmij najlepszą pozycję w zawodach lub szukaj skrzyń oznaczonych cieniem samochodu. Zazwyczaj skrzynie te, są bardzo głęboko zakamuflowane w najbardziej skrytych zakamarkach plansz, więc bierz się czym prędzej do dokładnego przeczesania okolicy. A szukać przyjdzie Ci na sześciu bardzo zróżnicowanych obiektach, gdzie niejednokrotnie natkniesz się na odcinki zadziwiające swą konstrukcją lub mechaniką działania. Będzie np. prosta, która w pewnym momencie zaczyna profilować się ku górze, co niestety spowoduje osuwanie się Twojego pojazdu w tył, zamiast poruszania się do przodu, lecz jeśli osiągniesz szczytowy punkt (bez skojarzeń proszę) tego odcinka to podpowiem, że jest tam jedna ze skrzyń tająca wcześniej wspomnianą niespodziankę (bez użycia TURBO nie dasz rady!). Podczas swych baraży uważaj na miażdżące kamienne okręgi wysuwające się w najbardziej nieoczekiwanych momentach ze skalistych ścian. Miej także baczność na stalowe wałki, mielące na proch (ratuje tylko przeskoczenie) oraz na masę innych nieprzyjemnych maszynerii czyhających na twe życie.

Kierowcą być to żyć albo nie żyć...

Co ma się do systemu sterowania, to nie spodziewajmy się realizmu. Ten tytuł bowiem, aby był w pełni grywalny, został pozbawiony wyiskrzonych praw fizyki, tylko po to, byś mógł odczuwać swobodę i smak wariactwa np. podczas powietrznych wygibasów, możesz w każdej chwili przekręcić swą maszynę w lewo, a by za ułamek sekundy (w trakcie tego samego lotu) przekręcić się w prawo lub wykonać flipa w przód czy tył! Sama jazda nie każdemu może przypaść do gustu, ale o gustach się nie dyskutuje, więc ocenę pozostawiam każdemu z osobna. Ostrzegam jednak, że przed odpaleniem tego CD'eka wskazana będzie konsultacja z lekarzem lub przynajmniej zaopatrzenie się w woreczek foliowy (taki sam, jakie znajdują się w samolotach przy siedzeniu), ponieważ jazdę do góry nogami (sorki, znaczy się kołami) niektórzy mogą przypłacić zabadźganiem konsoli i połowy pokoju nie wliczając osób, które przez przypadek znajdą się w zasięgu fontanny (bleee...). To właśnie dzięki temu nadziemnemu fruwaniu, po którym podnosi się żarcie do gardzieli będziemy mogli dysponować ponad - dźwiękowym przyspieszeniem zwącym się popularnie TURBO (Skomplikowane? Chyba nie!). I jeszcze jedna sprawa, która zapewne zatruwa waszą ciekawość: "Czy trudno pokonać taką pętlę 360 stopni, nie wypadając z niej?". Już odpowiadam: "Pytanie to skierowane chyba jest od posiadaczy Amig i PC, w których właśnie odżyła pamięć po grze Stunts, gdzie faktycznie wykonanie takiego manewru było nawet dla najlepszych czasami uciążliwe. Możecie odetchnąć z ulgą, gdyż takiej możliwości wypadnięcia nie ma, a to za sprawą barier zamocowanych na całym obwodzie pętli".

Komu będzie się chciało na to looknąć?

Hot Wheels skierowany jest na pewno do najmłodszego grona posiadaczy Playstation, lecz z czystym sumieniem mogę polecić go wszystkim dorosłym, którym po nocach nieraz wspomnienia przywracają łezkę radości z dziecięcego hobby. Wierzcie staremu wydze, który pomimo pierwszego nienajlepszego wrażenia, nie zraził się i spędził z tym tytułem już ponad 30 godzin, a co rzadko się zdarza jest nim z godziny na godzinę coraz bardziej zafascynowany. Gdy pierwsze emocje opadły, to na spokojnie nadal nie potrafię sobie wytłumaczyć fenomenu tych małych bzykaczy, ale coś musi być w nich głębszego, skoro poświęcam im tyle wolnego czasu. A wam powiadam: "Męczcie te resoraki ile wlezie, bo po uszkodzeniu lakieru lub w razie zniszczenia wystarczy wybrać NEW GAME i po kłopocie! Miłej, szalonej i bezpardonowej jazdy życzę!"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pies | wyścigi | pamięć
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama