Dungeon Siege II

Producent: Gas Powerem Games
Wydawca: Microsoft Games
Dystrybutor PL: CD Projekt
Rodzaj gry: RPG
Data wydania PL: 23 września 2005
Wymagania sprzętowe: Procesor Pentium / Athlon 1GHz, 256 MB RAM, karta graficzna z 32 MB RAM, 4 GB wolnej przestrzeni dyskowej, DirectX 9.0c
Cena detaliczna: 129,90 PLN
Ocena: 9/10

Każdego roku znajdzie się kilka tytułów, które przed premierą określane są mianem nadchodzących hitów. O "Dungeon Siege II" mówiło się bardzo dużo i co najważniejsze - wiązano z nowym produktem Gas Powerem Games wiele nadziei. Tylko czy twórcom udało się w pełni spełnić obietnice i zamierzenia? Warto pamiętać o tym, iż zapowiadano wiele nowinek oraz wciągającą fabułę (w przeciwieństwie do części pierwszej), które miały być silnie przyciągającym magnesem. Osobiście do niniejszej produkcji zabierałem się przez dosyć długi czas. Oczywiście nie rozchodzi się tutaj o moje lenistwo, tylko wciąż szukałem odpowiedniej ilości czasu, bowiem zdawałem sobie sprawę, że "DS II" może być na tyle wciągający, iż przyjdzie mi na kilka dni zapomnieć o bożym świecie. Gdy już znalazłem wolny czas - natychmiast zacząłem instalować grę na swoim twardzielu. Po sprawnej instalacji, w której nie zabrakło żonglerki płytami (czy zamiast czterech płyt CD nie lepiej byłoby zdecydować się na jeden kompakt DVD?), zagłębiłem się w mroczny świat gry.

Nim to jednak nastąpiło, zdążyłem zapoznać się z menu gry, które niczym szczególnym się nie wyróżnia. Utrzymane zostało w klimatycznych barwach, ale autorzy postawili raczej na prosty wygląd, aniżeli przeładowany wszelkiej maści bajerami. Wracając do sedna - sam schemat rozgrywki w "Dungeon Siege II" jest identyczny jak w części poprzedniej, a dla niezorientowanych dodam, że "Diablo II" to niemal bliźniak pod tym względem. Innymi słowy - niewiele myślenia, natomiast bardzo dużo siekania różnorodnych potworów. Pod względem fabularnym jestem, muszę przyznać, rozczarowany. Uwielbiam RPG-i i to, co w nich mnie najbardziej przyciąga, to fabuła właśnie. A ta w "Dungeon Siege II" jest nad wyraz uboga oraz oklepana kilkadziesiąt razy. Otóż wcielamy się w postać wojownika, który grę rozpoczyna w szeregach armii podporządkowanej niejakiemu Valdisowi - nikczemnikowi pragnącemu zawładnąć światem. W międzyczasie atakujemy przyjaźnie nastawione do życia Driady i gdy Valdis zdobywa upragnioną przez siebie rzecz, pozbywa się nas niczym pionka. Następnie trafiamy do niewoli przeciwnika i po pewnym czasie stajemy po jego stronie i wybieramy ścieżkę Dobra. Prawda, że banalne? Pomimo banalności fabuły dodać trzeba, iż jest ona nader okrojona. W sumie trzymamy się głównego wątku gry, który toczy się przez trzy akty i nic poza tym. Owszem - autorzy nie zapomnieli o zadaniach pobocznych, ale te nie są - jak na mój gust - porywające. Ponadto dialogi z napotykanymi NPC - wydawało by się - są kwintesencją gatunku RPG. Nie uważam wcale, że "DS II" pozbawiono dialogów, ale zadziwia mnie pewna rzecz. Otóż gdy już przyjdzie nam z kimś podyskutować, to w większości przypadków mamy tylko jedną opcję wyboru odpowiedzi czy też pytania. Gdy przypomnę sobie pogaduszki rodem z serii "Baldur's Gate", to na widok tego w "Dungeon Siege II" - łezka kręci się w oku. Tak czy owak - gra ciągnie się naprawdę długo. Zdawałoby się, że posiekamy przez kilkanaście godzin i z głowy. Rzecz ma się jednak całkowicie inaczej, co tylko winno - pomimo wszystko - cieszyć!

Ponarzekałem nieco na fabułę, ale na szczęście "DS II" umie obronić się sam i ma ku temu bardzo solidne argumenty. Na pierwszy plan niespodziewanie wysuwa się interfejs. Należą się za niego niekłamane brawa, ponieważ został świetnie przygotowany i swoją prostotą sprawia, że żaden laik nie będzie miał kłopotów z zapanowaniem nad poruszaniem się, asortymentem oraz różnego rodzaju dzienniczkami. Właśnie, dziennik został bardzo ciekawie zmodernizowany i prezentuje się nad wyraz bogato. Zapiski fabularne podzielone zostały tam odpowiednio na akty oraz części. Ponadto znajdziemy również opisy napotkanych wrogów wraz z ich charakterystyką oraz liczbą informującą nas, ile takich a takich plugastw padło z naszej ręki. Najogólniej mówiąc - jest on kompletny, nie zawiera żadnych braków i został przygotowany ciekawie.

Zanim jednak ruszymy do właściwego boju - musimy dokonać charakterystyki postaci. Opiera się ona tylko na przyznaniu imienia oraz wyborze rasy... i na niczym więcej! Rzecz niespotykana, lecz prawdziwa. Co więcej, ras także nie ma zbyt wiele, bowiem są tylko cztery: człowiek, elf, driad oraz półgigant. Człowiek, wiadomo, to postać uniwersalna i dobrze sprawdzająca się w większości dyscyplin. Elfowie to taka jakby ulepszona wersja ludzi, choć nie we wszystkich aspektach. Driady są natomiast znakomite w walce na dystans i żadna magia nie jest im obca. Zaś Półgigant to wielki osiłek, który potrafi się głównie tłuc i w zasadzie nic ponadto. Z kolei to, jaką profesję zdołamy posiąść, zależy od kroków podejmowanych przez nas w trakcie gry. Przykładowo - jeżeli punkty doświadczenia będziemy stawiać przy walce wręcz, to tym samym zdolności bitewne będą ulepszane. Z drugiej strony - jeśli więcej punktów będziemy stawiać na zakładce magii wojennej, to również nie muszę tłumaczyć, w czyje ślady pójdziemy. Radziłbym jednak określić się w tym względzie przed rozpoczęciem zabawy i nie próbować tworzyć postaci niezłej we wszystkich profesjach (chociaż dobry wojownik z umiejętnością leczenia ran brzmi nieźle!), bowiem to - najprościej pisząc - rozmija się z celem.

W trakcie przygody będzie mogło towarzyszyć nam co najwyżej pięć osób. Z tą jednak różnicą, iż możliwość skompletowania sześcioosobowej ekipy istnieje tylko na najwyższym poziomie gry. Na dwóch niższych poziomach maksymalny stopień rozpiętości zespołu równa się cztery. Jest to w pewnym sensie logiczne rozwiązanie, bowiem - bynajmniej na poziomie trudności dostosowanej dla nowych postaci - przeciwnicy jakoś szczególnie wysokiego wyzwania nie stawiają. Jedynie na początku są pewne trudności, natomiast w dalszej fazie gry idzie raczej jak po maśle, zwłaszcza, gdy dobierzemy sobie kompanów do drużyny. Nie jest to jednak tak, że każda napotkana osoba wyrażająca chęci udziału w wyprawie może znaleźć się w ekspedycji. Wpierw bowiem trzeba udać się do gospody i wykupić miejsce w drużynie dla nowego członka. Dlaczego akurat w gospodzie i gdzie sens logiczny w takim rozwiązaniu? Nie mam pojęcia. W każdym razie wykupienie każdej kolejnej miejscówki liczy się z odpowiednio wzrastającymi kosztami 500, 1500 sztuk złota etc. Oczywiście, podobnie jak w poprzedniej części, członkiem załogi może być zwierzę. Nie służy ono tylko do towarzystwa, ale świetnie sprawdza się również i w walce. Oprócz tego można je też rozwijać, dzięki czemu będzie jeszcze skuteczniejsze w eliminowaniu wroga. W pierwszej części "Dungeon Siege" do wyboru był osioł, natomiast tutaj w sklepie ze zwierzętami wybór jest znacznie większy. Oprócz rozwijania własnych statystyk rozwijamy je również całej reszcie, ze zwierzakami na czele!

Warto by napisać kilka słów odnośnie walk, które będziemy toczyć w świecie gry. Wspominałem, że mordowania będzie bardzo dużo i co istotne - bestiariusz jest doprawdy okazały. Na naszej drodze spotkamy drzewców, golemów, guźce, raptory, czarne skorpiony, duchy, trasaki, nietoperze i kilkadziesiąt innych straszydeł. Niektóre z nich są szczególnie podatne na ogień, inne zaś nie znoszą osób władających magią czy też korzystających z leczniczych mikstur - po czym w pierwszej kolejności atakują te właśnie osoby. Sam system walki polega w zasadzie na przytrzymywaniu przycisku myszy i oglądaniu bohaterów w akcji. Co do pozostałych członków ekspedycji są dwa wyjścia: mogą oni podążać śladem głównego bohatera albo mieć w starciu wolną rękę. Wydaje mi się, iż pierwsze rozwiązanie jest lepsze, bowiem wtedy straty w drużynie mogą być dużo mniejsze. Arsenał oręża oraz magii jest bardzo duży. Gama broni jednoręcznych, dwuręcznych oraz magicznych robi duże wrażenie i jest w czym wybierać. Oczywiście oprócz broni białej nie zabraknie magicznych artefaktów czy zaśpiewów. Te ostatnie polegają na tym, że są czymś w rodzaju artefaktu, tylko ich użycie jest ściśle uzależnione od specjalnych kaplic, w których to takie zaśpiewy się wywołuje.

Graficznie gra prezentuje się całkiem solidnie, aczkolwiek uważam, że można było przyłożyć się do tego aspektu znacznie lepiej. Widok w grze można dowolnie obracać, przybliżać oraz oddalać i chociaż z oddali wszystko wygląda bardzo ładnie, to przy największym zbliżeniu nie jest już tak kolorowo - nawet postacie są kanciaste. Nie wypada pominąć też wizualnego przedstawienia różnych zaklęć, które potrafi wzbudzić jęki zachwytu. Bardzo ładnie zobrazowano też zadanie ciosu krytycznego, po czym naszym oczom ukazuje się wytrysk krwi i charakterystyczny trzask - niczego sobie smaczek.

Co do dźwiękowej oprawy mogę śmiało napisać, że jest ona fantastyczna. Przemierzając przykładowo dżunglę, czuje się to, że jest się w takim miejscu, a nie innym. I takie poczucie mamy na każdej mapie, do której producenci starali się oddać jak najwierniejsze dźwięki oraz muzykę. Bardzo istotne są wymagania sprzętowe. Istotne pod tym względem, że gra powinna hulać nawet na słabszych konfiguracjach. Twórcom należą się brawa za to, że poświęcili grze nieco więcej czasu, ale tak zoptymalizowali kod gry, że ten jest przystępny dla większości graczy. Być może na rzecz tego zrezygnowano z nowoczesnych fajerwerków graficznych - ale chyba było warto.

Polskim wydaniem zajęła się firma CD Projekt i muszę z żalem przyznać, iż tym razem nie wszystko poszło po ich myśli. Polski dystrybutor zdecydował się na wersję kinową i przy lokalizacji napisów popełnił trochę błędów. Zdarzają się literówki, tekst pisany nie zawsze idzie w parze z tekstem mówionym i nie pozbawiono gry błędów z wersji angielskiej. Musimy zatem czekać na kolejne patche.

Co by jednak nie pisać - "Dungeon Siege II" to pozycja świetna i warta zakupu. Chociaż niektóre elementy potraktowano po macoszemu, to gra nie przestaje bawić nawet na chwilę. Przy tym podczas zabawy ani razu nie miałem poczucia znużenia, a gdy zegar wybijał godziny poranne, chciało się tylko ukończyć jeszcze jedno zadanie, jeszcze jedno zadanie i tak do momentu, aż oczy zamknęły się same. I to jest chyba najlepszą rekomendacją tej gry, którą po prostu trzeba mieć na swojej półce.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | Microsoft | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy