Wolfenstein

Niespełna trzy lata po wydaniu Return to Castle Wolfenstein pojawiły się plotki, jakoby kolejna część tytułowej serii miała znajdować się w produkcji. W lipcu 2007 w Internecie zadebiutował nawet pierwszy materiał wideo, będący opowieścią twórców o nowej odsłonie cyklu, wzbogacony licznymi grafikami koncepcyjnymi oraz logo.

Rok później światło dzienne ujrzał pełnoprawny teaser trailer, a następnie kilka innych filmików, prezentujących Wolfensteina. Wraz z nimi twórcy zaczęli ujawniać kolejne, coraz bardziej szczegółowe informacje na temat tej gry. Nadszedł czas, by zebrać je do przysłowiowej "kupy" i przedstawić w niniejszej zapowiedzi.

Wolfenstein będzie pełnoprawną kontynuacją Return to Castle Wolfenstein. Za produkcję odpowiedzialne jest doświadczone studio Raven Software, mające na swoim koncie obie części Hexena i Heretica, a także Quake'a IV, Star Wars Jedi Knight: Jedi Academy, Star Wars Jedi Knight II: Jedi Outcast oraz kilka gier z serii X-Men.

Reklama

Blazkowicz kontra reszta

Wątek fabularny nowej części "Wolfa" wykorzystuje popularny od dawien dawna schemat pozyskania artefaktu (w tym przypadku jest to Black Sun) przez dwie strony konfliktu. Jednak w odróżnieniu od wielu historii podobnego rodzaju, gdzie naprzeciw siebie stają dwie potężne armie (vide chociażby Władca Pierścieni), tutaj główny bohater, czyli B.J. Blazkowicz, jako jednoosobowe, niezniszczalne wojsko stawi czoła hitlerowcom z Heinrichem Himmlerem na czele, którzy mają zamiar wykorzystać wspomniane Czarne Słońce do własnych, niekoniecznie humanitarnych celów. Tradycyjnie dla serii akcja rozgrywa się podczas II wojny światowej, a konkretniej w 1943 roku w mieście Isenstadt, którego próżno szukać na mapach.

Myliłby się ten, kto twierdzi, że Wolfenstein by Raven będzie kolejną nudną strzelanką osadzoną w realiach burzliwego konfliktu z lat 1939 - 1945. Już przed premierą wiemy, że autorzy wprowadzą do gry nowe możliwości, dzięki czemu przyciągną z pewnością do monitora czy TV zarówno entuzjastów RtCW, jak i fanów gatunku, którzy nie mieli styczności z wcześniejszą edycją (są tacy?).

Wolfenstein nigdy nie był konkurentem Medal of Honor czy Call of Duty, i to nie dlatego, że pojawił się wcześniej, w pewnym sensie będąc dla nich wzorem. Stawianie go na jednej półce obok wspomnianych tytułów byłoby pomyłką. Zapowiadana strzelanka nie oferuje realistycznych scen - autorzy w Return to Castle Wolfenstein w dość delikatny sposób oferowali elementy science - fiction, jednak na "całe szczęście" poszli na całość przy tworzeniu nowej odsłony cyklu.

Zielony czy zwykły?

Warto wyjaśnić różnorodną kolorystykę obrazków udostępnionych przez twórców. Te w tradycyjnej palecie barw osadzono w naszym wymiarze, natomiast intrygujące zielone to tajemniczy Veil, czyli w istocie drugi świat. Między oboma będziemy przenosić się przez niemal cały czas trwania rozgrywki (wykorzystanie tej możliwości stanie się kluczem do sukcesu). Do tego celu posłuży nam Veil Vision, który pozwoli na wykrycie oponentów niewidocznych przysłowiowym gołym okiem. Trzeba przyznać, że takie rozwiązanie wprowadza pewnego rodzaju powiew świeżości do gatunku. Zwykły noktowizor byłby tutaj nie na miejscu. Poza tym kolejnym ułatwieniem będzie bullet time, czyli popularny spowalniacz czasu. Odnoszę wrażenie, że nie sprawdzi się on akurat w tej grze, lecz na pewno okaże się dobrym wyjściem z trudnej sytuacji (czyt. duża ilość przeciwników) dla mniej doświadczonych graczy.Trochę cRPG-a nie zaskodzi

Wolfenstein zaoferuje kilka nieśmiało wprowadzonych elementów charakterystycznych dla gatunku cRPG. W przeciwieństwie do RtCW, gdzie byliśmy prowadzeni za rączkę do kolejnych lokacji, tutaj do naszej dyspozycji zostanie oddany otwarty świat. Nie będzie to z pewnością coś a'la Grand Theft Auto, ale sama swoboda (miejmy nadzieję, że nie teoretyczna - podzielona na wybór lewej i prawej ścieżki, które prowadzą do tego samego punktu docelowego) cieszy niezmiernie. Wprowadzenie frakcji również wykracza nieco poza standard FPS-ów - Golden Dawn Scholars będą w stanie przekazać nam konkretne informacje na temat Veil, natomiast Resistance pomoże nam dotrzeć do kolejnego poziomu. Ostatnim cRPGopodobnym rozwiązaniem będzie pojawienie się handlarzy Black Market, czyli pewnego rodzaju sklepu, w którym nabędziemy amunicję oraz oczywiście giwery. Za co je kupimy? W trakcie zabawy niejednokrotnie podniesiemy z ziemi złoto. Podejrzewam, że taki rozwój sytuacji doprowadził programistów do ograniczenia ilości naboi, których w RtCW było aż nadto.

Dokąd się wybierzemy?

Wszystkie dotychczas opublikowane materiały wideo, jak również screenshoty, pozwalają sporządzić listę miejsc, które odwiedzimy. Zatem na pewno trafimy do wielkich zamkniętych magazynów, kościoła, wykopalisk, a także weźmiemy udział w misji rozgrywanej na wsi. Liczę na to, że pojawi się także misja stricte skradankowa. Co ciekawe, autorzy rozstali się ze skryptami - ich miejsce zajęła technologia losowo generowanych przeciwników, dzięki czemu rozgrywka być może będzie za każdym razem tak samo trudna, a SI na tyle zaawansowane, by pokonać gracza, który tylko wciska LPM i sprint, zbytnio nie zważając na to, kto i skąd do niego strzela.

Pięcioletni (żeby tylko) silnik do liftingu

Oprawa wizualna, jaka jest - każdy widzi. Wolfenstein bazuje na baaaardzo usprawnionej wersji silnika idTech 4 (Doom 3 się kłania), dlatego też nie oferuje żadnych wodotrysków graficznych. Niemniej jednak tekstury prezentują się bardzo przyzwoicie, a klimat, który dostrzegalny jest na filmikach, tak samo dobry albo nawet nieco lepszy niż w Return to Castle Wolfenstein (głównie budowany przez świetną muzykę).

Premiera w wakacje

Wolfenstein zmierza na komputery osobiste (a jakżeby inaczej) oraz konsole Xbox 360 i PlayStation 3. Rynkowy debiut na wszystkich platformach nastąpi już 4 sierpnia bieżącego roku. Rodzimym dystrybutorem gry jest firma Licomp Empik Multimedia, która - jak wynika z informacji opublikowanych na stronie - wyda nowego "Wolfa" w polskiej, kinowej wersji językowej.

gram.pl
Dowiedz się więcej na temat: wideo | jedi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama