Split/Second: Velocity

Black Rock Studios dało się już poznać jako twórca z ułańską bez mała fantazją już przy okazji swego debiutanckiego Pure'a. Jak się okazuje jednak tamte wyścigi quadów stanowiły jedynie rozgrzewkę przed prawdziwą wyścigową ucztą dla hardkorów - przed Split/Second: Velocity!

Split/Second: Velocity to najprościej mówiąc szaleńcze wyścigi w warunkach bojowych - z obowiązkowymi w takich przypadkach wrakami, zgliszczami i wybuchami. I z niekonwencjonalną bronią w postaci całego niemal otoczenia, które na potrzeby widowiska przerobić można w rozrywkowe niespodzianki dla przeciwników. A wszystko to w walce o treść dla najbardziej bezwzględnego ale i najbardziej widowiskowego medium - telewizji. Tak tak, nie mylą was przekrwione wskutek ustawicznego wpatrywania się w monitory i telewizory oczęta - Split/Second: Velocity to show produkowany przez Black Rock TV, w którym wyścigi polegają nie tylko, by na mecie znaleźć się przed innymi, ale by po drodze wprasować kilku z nich w asfalt i bandy. I co ważniejsze móc obejrzeć tę epicką destrukcję w powtórce z iście telewizyjnymi najazdami kamer i zwolnionym tempie. A teraz przerwa na reklamę.

Reklama

Pomyśl o pędzących z rykiem silników i piskiem opon supersamochodach o agresywnych ale opływowych kształtach. Wyobraź sobie ich wyścig na specjalnie dla tego celu przygotowanych dzielnicach wspaniałej metropolii. Zobrazuj otoczenie wstrząsane wybuchami i obracane w gruzy przy pomocy ogromnych machin budowlanych. I wreszcie uświadom sobie, że właśnie zobaczyłeś Split/Second: Velocity - najnowszy turniej produkowany przez BR TV po to, byś mógł żyć na krawędzi nie ruszając się nawet o krok sprzed telewizora! Jesteś gotowy na emocje, które mogą cię zabić?

Split/Second: Velocity to turniej dzielący się na 11 pełnych sezonów po 6 wyścigów: 4 zwykłe, jeden zaliczany do klasyfikacji ogólnej i otwierający kolejne sezony, oraz jeden bonusowy, dostępny po przykładowo wyeliminowaniu 20 przeciwników. Samo określenie wyścigi może być przy tym nieco mylące - to w istocie sześć różnych sposobów na jak najbardziej efektywne pokonywanie czasu i przestrzeni. Pierwszym jest klasyczny Race - starcie ośmiu supersamochodów na obszarze dwóch lub trzech okrążeń. Drugim - Eliminator - wyścig, w którym co pewien czas ostatni odpada z hukiem. Trzecim starcie z czasem, a ściślej rozpadającym się torem w ramach Detonatora. Dwa kolejne - Air Strike i Air Revenge w celu zwiększenia emocji zatrudniają śmigłowce bojowe, zasypujące tor salwami rakiet, które w pierwszym przypadku należy omijać, w drugim zaś spontanicznie odsyłać do nadawcy. I wreszcie - ale wcale nie najgorzej - ścigać się można z ogromnymi ciężarówkami "gubiącymi" towar w postaci eksplodujących beczek.

Autostradą do piekła

Jak wynika z powyższego umrzeć w trakcie turnieju Split/Second: Velocity można na wiele sposobów, ale nigdy z nudów. Także dlatego, że tory są nie tylko zróżnicowane, ale i niepowtarzalne. Jest ich 11 - realizują wielkomiejskie tematy jak autostrada, lotnisko, port, doki, kanały burzowe, a nawet elektrownia - i w trakcie wyścigu zmieniają się z okrążenia na okrążenie. To dzięki "pokazom siły", jakie aktywować w czasie jazdy mogą zawodnicy. Pierwszy ich rodzaj - mały - to jedynie wywołanie jakiejś lokalnej katastrofy - zdetonowanie bombki, przegrabienie toru żurawiem portowym, czy zrzucenie rozrywkowej niespodzianki przez śmigłowiec. Znacznie ciekawsze są te drugie - duże - które całkowicie zmieniają charakter części toru odsyłając ścigantów w wycieczkę krajoznawczą po trasie alternatywnej. Uwaga przy tym jednak - alternatywę taką można dodatkowo przerobić tworząc przy tym kolejny objazd! Przykładem choćby znane z dema lotnisko, w którym pierwszy duży pokaz siły otwiera skrót po płycie, a drugi każe uciekać przed lądującym przymusowo transportowcem! Czy trzeba lepszej reklamy?

Już wkrótce na ekranach waszych telewizorów kolejne sezony Split/Second: Velocity, a w nich nowe supersamochody, nowe osiągnięcia, nowe naklejki i... dziesiątki godzin dobrej zabawy! Sprawdź sam, ile możesz zyskać a ile stracić obstawiając w wyścigu nowego Rybacka i wierząc w markę Cobretti w trakcie nalotu powietrznego! Porównuj prędkości maksymalne, współczynniki przyspieszenia, i właściwości jezdne poszczególnych marek i modeli. Lepiej rozpędzać się szybciej niż inni czy pewniej trzymać nawierzchni po wybuchu? Jesteś gotów na emocje, które rozpalają do czerwoności?

Samochodów w Split/Second: Velocity jest kilkanaście - od sportowych po półciężarówki. Dostęp do nowych otwiera się w miarę postępów w turnieju. Wraz z nimi też zmieniają się numery boczne samochodów i... naklejki, którymi są oklejane. Tych ostatnich zaś jest aż 48 i odpowiadają one Osiągnięciom i Trofeom zdobywanym w czasie gry, jak przykładowo "split/second" za zwycięstwo z różnicą poniżej sekundy do goniącego. Różnice pomiędzy pojazdami są jednak więcej niż kosmetyczne - one zauważalnie inaczej przyspieszają, łatwiej lub trudniej wpadają w poślizgi. Ślizgać się zaś trzeba nie tylko dlatego, że hamulce są dla mięczaków i kto hamuje ten ginie. Poślizgi to, obok wożenia się w śladzie aerodynamicznym poprzednika i co raczej trudne pozostawania w powietrzu, najpewniejszy sposób generowania energii pozwalającej z kolei aktywować pokazy siły - zarówno te małe, jak i te stanowiące prawdziwe alternatywne trzęsienia ziemi.

Brać, grać i wygrywać!

Split/Second: Velocity istnieje na wszystkich trzech dużych platformach (oraz, w uproszczonej wersji telefonach komórkowych i gadżetach Apple'a) i jest na nich w zasadzie identyczny - włącznie z trybem multiplayer do 8 osób, a nawet split-screenem także na PC! Na tym ostatnim da się jeździć i wygrywać także na klawiaturze, można też zmniejszać rozdzielczość i ustawienia grafiki, by także na słabszych PC cieszyć się płynnością 30 klatek animacji. Brak barier na wejściu więc, jakość oprawy audiowizualnej i fakt, że jazda na krawędzi w tych nieustannie zmieniających się warunkach nie nudzą się nawet wtedy, gdy nie pozostaje nic do odkrycia sprawiają, że Split/Second: Velocity mogę z czystym sumieniem polecić każdemu szanującemu się miłośnikowi wirtualnej rozrywki. Bo tak naprawdę jedyne, czego mi brakuje w tym prawie telewizyjnym show to analizy w stylu J. Gmocha...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rock | wyścigi | Split
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy