Take-Off - The Flight Simulator - recenzja

Latanie na smartfonie.

Polskie studio Jujubee postawiło przed sobą niezwykle ambitne zadanie stworzenia symulatora lotu na platformy mobilne. Po zagraniu w Take-Off – The Flight Simulator muszę przyznać, że cel udało się osiągnąć, choć nie bez problemów.

Przede wszystkim należy twórców pochwalić za sterowanie, które w takiej produkcji (przypomnę, dostępnej tylko na smartfonach i tabletach, a nie na PC) jest przecież bardzo ważnym elementem. Samolotami kierujemy korzystając z wirtualnych, wyświetlanych na ekranie przycisków. Specjalnym sterem dbamy o wysokość lotu, a także manipulujemy umieszczonymi na skrzydłach lotkami. Można też – z pomocą cyfrowej przepustnicy – pilnować ciągu oraz kontrolować wychył klap.

Reklama

Brzmi skomplikowanie, ale tak naprawdę podstawy rozgrywki można bardzo szybko opanować. Poza tym – twórcy przygotowali mnogość opcji, dzięki czemu można sterowanie dostosować do własnych potrzeb. A w razie czego dostępna jest funkcja autopilota, po aktywowaniu której, samolot przemieszcza się automatycznie.

W Take-Off podoba mi się, że odpowiednio zbalansowano realizm i czystą frajdę. Mechanika rozgrywki nie jest oczywiście tak złożona, jak w symulatorach dostępnych na PC, ale z drugiej strony – nie jest zbytnio uproszczona. Na lot składa się wiele czynników, o których musimy pamiętać.

Wystarczy moment nieuwagi, by rozbić maszynę. Przykładowo – jeżeli nie opanujemy manewrowania wychyleniem klap, nie dane nam będzie szczęśliwie wylądować. To nie wszystko – gdy jakiś element samolotu przestanie działać, nawigowanie stanie się znacznie trudniejsze. A w trakcie rozgrywki wielokrotnie jesteśmy stawiani właśnie w sytuacji, w której musimy poradzić sobie z uszkodzonym aeroplanem.

Niektórzy mogą narzekać, że w grze – będącej przecież symulatorem! – zabrakło znanych z rzeczywistości maszyn. Samoloty są, jednak to tylko fikcyjne, wymyślone przez twórców modele. Dla mnie nie jest to jednak jakimś dużym problemem – stawiam gameplay wyżej od otoczki. Ten zaś jest wykonany bardzo dobrze.

Kolejnym plusem jest duża zawartość gry. Wraz z postępami w zabawie możemy nie tylko pilotować samoloty, ale założyć własną linię. Zdobywamy dostęp do następnych maszyn, które wysyłamy z określonymi zadaniami. Oczywiście nie zabrakło też opcji ulepszania ich osiągów.

Podobać może się też oprawa wizualna. Oczywiście – platformy mobilne to nie PC czy konsola, nie należy więc spodziewać się cudów. Jak na standardy panujące na smartfonach i tabletach jest jednak bardzo dobrze. Poszczególne lokacje (dostępnych jest 21 znanych z rzeczywistości lotnisk), jak i modele samolotów prezentują się ładnie.

Niestety twórcy podjęli decyzję, która rzuca się dużym cieniem na grze. Mimo że Take-Off jest aplikacją typu premium, kosztującą określoną kwotę, w produkcji znalazły się mikropłatności. Za prawdziwe pieniądze można odblokować między innymi dodatkowe maszyny. Oczywiście zdobycie tych modeli jest możliwe w czasie zwykłej rozgrywce, ale trzeba spędzić mnóstwo czasu na zabawie. Szkoda, bo przecież można było tę kwestię rozwiązać nieco inaczej.

Innymi słowy – Take-Off – The Flight Simulator jest udaną grą. Niepozbawioną wad, ale uwagę na nie zwrócą jednak nieliczni. Twórcom udało się stworzyć symulator dopasowany do platform mobilnych, oparty na złożonych mechanizmach rozgrywki, ale które można stosunkowo szybko ogarnąć.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy