Gra o samobójstwach w Foxconnie wyleciała z AppStore po godzinie

W 2010 roku 14 osób pracujących w tajwańskiej firmie Foxconn popełniło samobójstwo. Zachodnie media stwierdziły, że ten największy producent elektroniki - zaopatrujący Apple, Sony, Amazon, czy Microsoft - wyzyskuje swoich pracowników i doprowadza ich na skraj wytrzymałości. Artystyczna gra na ten temat trafiła do AppStore... i została zdjęta po godzinie.

Sprawa Foxconnu jest dosyć kontrowersyjna nie tylko dlatego, że pracownicy firmy popełniali samobójstwa - dosyć ciekawy jest fakt, że chociaż większość sprzętów m.in. Apple było tam produkowanych, to iPhone i iPad nie schodziły z list najlepiej sprzedających się gadżetów. Przypomina to wiele innych, bardzo podobnych, sytuacji i w sumie nikogo dziwić nie powinno, że wszelkiej maści artyści zastanawiają się nad naszą "kulturą mieć".

Reklama

In a Permanent Save State jest dziełem Benjamina Poyntera i opowiada historię wędrówki kilku z foxconnowych samobójców po zaświatach. W dosyć nietypowej oprawie graficznej, z nie do końca wiadomo jakim gameplayem i mrocznym klimatem gra miała być raczej oświadczeniem, produkcją skłaniającą do refleksji, a nie bestsellerem w AppStore. Ani jedno, ani drugie się jednak nie udało - Apple zdjęło tytuł ze sklepu w ciągu godziny od premiery.

Poynter zapowiedział już, że In a Permanent Save State trafi na urządzenia z Androidem 12 listopada i na nich będziemy mogli się zapoznać z jego artystyczną wizją. Podobna historia wydarzyła się w przypadku Phone Story - gry wydanej początkowo na platformy mobilne Apple, teraz dostępnej w internecie i na Google Play. Jej zakres tematyczny dotykał jednak jeszcze innych problemów, m.in. kopalni 'zatrudniających' niewolników w Kongo do wykopywania obecnego w naszych sprzętach elektronicznych koltanu.

Phone Story zostało zdjęte z AppStore szybko, tak samo jak In a Permanent Save State. Teoretycznie nic dziwnego, bo Apple nie pozwala na atakowanie konkretnych korporacji (w tym wypadku: siebie), czy rządów w grach sprzedawanych poprzez ich usługę.

Zastanawiam się jednak, czy zdający sobie z tego sprawę Benjamin Poynter - mając w planach stworzenie artystycznego komentarza na temat Foxconnu i społeczeństwa, które jest w stanie przymknąć oko na wyzysk ludzi tworzących mu gadżety - nie bawi się w cynicznego marketingowca, który buduje wartość swojej sztuki tylko na tym, że została zakazana. Tam, gdzie akurat wiadomo było, że zostanie zakazana.

Nie wiem, ale 12 listopada chętnie się przekonam.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy