Gear Jack

"Niezwykle uzależniający runner o unikatowym stylu graficznym" - tak Crescent Moon Games opisuje bieganą platformówkę z sympatycznym robotem w roli głównej, Gear Jack. Opis jakich wiele, ale ile w nim prawdy? Po ukończeniu gry jestem w stanie potwierdzić co najwyżej dwie rzeczy: faktycznie jest to runner i owszem, ma styl graficzny.

Uruchamiając Gear Jack po raz pierwszy, byłem jednak bardzo miło zaskoczony. Oprawa audio-wizualna prędko mnie do siebie przekonała, a sterowanie okazało się intuicyjne i całkiem rozbudowane: poza turlaniem się i skakaniem w powietrzu poumieszczane są też elementy wywołujące coś na rodzaj Quick Time Event. Z czasem zaczęły też pojawiać się przełączniki, drzwi, spadające przeszkody, pułapki i tak dalej. Ot, naprawdę dobrze zrobiony runner.

Reklama

Uśmiechnąłem się też, kiedy zdałem sobie sprawę, że Gear Jack obfituje w rozwiązania, na które mogli sobie pozwolić jedynie twórcy niezależni. Użytkownika nie traktuje się tu pod żadnym pozorem jako niedzielnego gracza - wybierać możemy między poziomem trudnym, trudniejszym, a jeszcze trudniejszym; jeśli i tego mało, wyłączamy checkpointy, zwiększamy prędkość bohatera i otrzymujemy mobilną gehennę jak się patrzy. Interfejs też nie stara się traktować nas jak niemowlaków, choć zaprojektowano go dość porządnie - opcji jest niespotykanie dużo (można nawet zmieniać fps!), ale nawigowanie między nimi nie sprawia problemów.

Mimo to nietrudno zauważyć, że Crescent Moon Games nie popisało się pomysłowością - stworzyło dwuwymiarowego runnera, który pomysł bieganej platformówki wykorzystuje perfekcyjnie, ale wciąż pozostaje poddany jego ograniczeniom. Mamy więc rozbudowane poziomy i sterowanie dające spore możliwości, ale podane nam w niezmiennej od lat formie: lewym kciukiem się schylamy, prawym skaczemy i tak dalej. Jakkolwiek przyłożyć się i dopicować przeżarty już pomysł, bez naprawdę konkretnych urozmaiceń i tak prędko się znudzi.

A znudzi tym szybciej, że Gear Jack nie bardzo stara się nas przed wyłączeniem gry powstrzymywać. Powtarzane w kółko trzy elektroniczne pioseneczki, niezmienna na przestrzeni całej rozgrywki oprawa graficzna i zdecydowanie za mało gameplayowych urozmaiceń - kiedy już stracimy zapał i damy Gear Jack ostatnią szansę, zmusimy się do przejścia jeszcze kilku poziomów, szybko okaże się, że nie niosą za sobą nic nowego.

Mimo wszystko w kategorii dwuwymiarowych runnerów ciężko o grę ciekawszą i bardziej rozbudowaną, więc jeśli tego typu produkcje w sztampowo bazowej formie jeszcze was nie wynudziły - warto spróbować. Można przy Gear Jack spędzić kilka miłych chwil. Tylko kilka, ale zawsze coś.

[inpl:gamerank rank="3.0"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama