Chops Ahoy

Pół królestwa i księżniczkę za żonę temu, kto potrafi wymienić bez przeszukiwania odmętów przeglądarek internetowych pięć gier, poświęconych szlachetnej pracy drwala.  Nie martwcie się, mam dla was znakomitą wiadomość – dzięki tej skromnej recenzji możecie dopisać do swojej listy grę numer... jeden.

Chops Ahoy studia CiRE Software pozwala nam bowiem wcielić się w drwala właśnie, myli się jednak ten, kto oczami wyobraźni widzi gęsty mroczny bór, specjalistyczne maszyny znanych marek ustawione w rzędzie i czekające na uruchomienie oraz zespół przypakowanych facetów w gumiakach i koszulach flanelowych. Chops Ahoy podchodzi do tematu w sposób, nazwijmy to, ekstrawagancki.

Reklama

To nie Symulator Drwala ani tym bardziej Symulator Prac Leśnych, które przywędrowały do naszego kraju zza zachodniej granicy wraz z innymi egzotycznymi „sumulatorami wszystkiego.” W Chops Ahoy skupiamy się bowiem na tym, co stanowi esencję pracy drwala – machaniu siekierą. Na dodatek siekiera w grze CiRE porusza się wyłącznie z góry na dół, a dodatkowo dowiadujemy się, że najważniejszą cechą, jaką musi posiadać dobry, efektywnie wykonujący swoje zadania pracownik, jest znakomity refleks.

W grze wcielamy się w anonimowego posiadacza siekiery, a naszym zadaniem jest rąbanie kawałków drewna, ustawianych na pieńku przez szalonego doktora (?). Żeby nie było zbyt różowo, doktorek lubi od czasu do czasu spłatać nam psikusa i zamiast dorodnego kawałka drewna, ustawić leśne zwierzątko lub mityczne stworzenie (takie jak choćby uroczy diabełek). Jeśli zareagujemy zbyt nerwowo i potraktujemy ostrzem przedstawiciela mniej lub bardziej fantastycznej fauny – przegrywamy. Jeśli zbyt długo będziemy się ociągać i zwlekać z wyprowadzeniem ciosu – również przegrywamy. Proste? Proste. Najwyższy stopień wtajemniczenia w Chops Ahoy polega na tym, że nieznanej proweniencji naukowiec podaje drewno i zwierzątka w różnym tempie, a co pewien czas zaskoczy nas kompletnie, poprzez wystawienie stworzonka wystruganego w drewnie! Zgadnijcie, co się stanie, kiedy zadrży nam ręka i zdecydujemy się opuścić siekierę? Zgadliście – przegrywamy...

I to już wszystko, co powinniście wiedzieć na temat tej mało skomplikowanej produkcji. Prostota rozgrywki często bywa elementem pożądanym, szczególnie w grach mobilnych, jednak w wypadku Chops Ahoy okazuje się być gwoździem do trumny tej produkcji. Gra bardzo szybko się nudzi, mimo tego, że posiada bardzo ładną, kolorową grafikę 2D, a plansze, które widzimy w tle zostały przepięknie namalowane, a do zmieniają się wraz z przechodzeniem do kolejnych etapów. Z drugiej strony, Chops Ahoy nie jest produkcją absorbującą, co powoduje, że sprawdza się idealnie w charakterze pięciominutowego przerywnika. Ot, miła, zabawna aplikacja, której przeznaczeniem jest być włączaną w kolejce na poczcie lub supermarkecie.

Produkcja CiRE jest, póki co, dostępna jedynie na urządzenia z systemem operacyjnym iOS. Można ją natomiast zupełnie za darmo, co stanowi jeden z największych plusów Chops Ahoy. Warto ją przetestować, tym bardziej, że raczej nie zagości on zbyt długo w waszych smartfonach. Poza tym, hej, to gra o drwalu, a takich, jak już wiemy, nie uświadczymy zbyt wielu.

[inpl:gamerank rank="3.5"]

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy