Doom Eternal: The Ancient Gods Part One - recenzja

Doom Eternal Ancient Gods /materiały prasowe

​Po ukończeniu Doom Eternal nie miałem dość. Chciałem kontynuować emocjonującą walkę z demonami. Na szczęście Bethesda wypuściła niedawno pierwszy dodatek do gry.

W Doom Eternal: The Ancient Gods Part One (tak, to dopiero pierwsza część nowej przygody) bierzemy udział w dalszej wojnie o przetrwanie mieszkańców naszej planety. Naszym nowym celem jest odnalezienie Seraphima, tajemniczej postaci, od której Doom Slayer pozyskał swoje nadludzkie moce. Choć fabuła jest obecna, jak zwykle w tej serii nie odgrywa kluczowej roli. Najważniejsza jest - a jakże - krwawa jatka!

id Software w pierwszym dodatku do Doom Eternal zawarło zaledwie trzy misje. Jednak zanim zaczniecie narzekać, że "jak to, tylko trzy?!", musicie wiedzieć, że są o wiele większe od tych znanych z "podstawki". Przejście całego rozszerzenia powinno wam zająć jakieś pięć-sześć godzin, co stanowi jak najbardziej rozsądny wynik. W tym czasie zaliczamy oceaniczny ośrodek atlantycki UAC, Krwawe Bagno Piekieł oraz ruiny Urdak. Lokacje są nie tylko obszerne, ale i różnorodne i świetnie zaprojektowane.

Reklama

Nie liczcie na żadne wprowadzenia czy taryfę ulgową. Doom Eternal: The Ancient Gods Part One już na samym początku rzuca gracza na głęboką wodę, zmuszając do walki z silnymi grupami wrogów, wśród których nie zabrakło nowinek - widm oraz krwawych maykrów. Już po pierwszej godzinie mój pad i moje nadgarstki były rozgrzane do czerwoności. Autorzy ewidentnie zawiesili poprzeczkę wyżej niż w podstawowej wersji gry. Pomimo, że mamy dostęp do wszystkich ulepszeń głównego bohatera, jest trudniej niż dotychczas.

Doom Eternal: The Ancient Gods Part One - podobnie jak "podstawka" - prezentuje się świetnie. Odwiedzane plansze cieszą oko świetnymi projektami oraz dbałością o szczegóły. Podczas starć na ekranie dochodzi do spektakularnego pokazu pełnego kolorów i efektów specjalnych. A w tle przygrywa zupełnie nowa muzyka, przygotowana przez Andrew Hulshulta i Davida Levy'ego. Jest odpowiednio mocna, ostra, świetnie nastraja do wyżynania kolejnych zastępów demonów.

Doom Eternal: The Ancient Gods Part One to dokładnie to, czego potrzebowałem po ukończeniu Doom Eternal. Szkoda tylko, że to dopiero pierwsza część, która kończy się tak, że aż jesteś zły, że nie możesz grać dalej. Czekam z niecierpliwością na kolejny dodatek. Swoją drogą, ciekawe, czy będzie jeszcze trudniejszy niż ten?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy