Głównym bohaterem Death Stranding 2: On the Beach ponownie jest Sam Porter Bridges - człowiek, który już raz połączył zgliszcza ludzkości i chyba sam nie wierzył, że przyjdzie mu jeszcze raz zaczynać wszystko od nowa. Kojima tym razem nie bawi się w półśrodki - rzuca Sama najpierw do Meksyku, a potem bez ceregieli teleportuje go na zupełnie inny kontynent. Chwilowy spokój zostaje przerwany szybciej niż zdążysz podnieść pierwszą przesyłkę, a pretekst do nowej wyprawy podrzuca Fragile, postać dobrze znana z poprzedniej części. Z pozoru rutynowa misja - ot, taki kurierski poniedziałek - przeradza się błyskawicznie w katastrofę.
Już nie jesteś sam
Tym razem Sam nie jest już samotnym białym żaglem pośród mroku. Wracają starzy znajomi: Fragile, Deadman, Heartman i Die-Hardman, ale pojawia się też gromada nowych twarzy, z których każda dokłada swoje trzy grosze do tej mieszanki wybuchowej. Dollman, Tomorrow, Rainy i Tarman - może i ich imiona brzmią jak ekipa z nieudanej kapeli metalowej, ale to ciekawie wymyślone postacie, które wprowadzają dużo świeżości do fabuły.
Co ciekawe, nowe postacie nie są wyłącznie chodzącym tłem - mają własne motywacje, bywają pomocne, a czasem potrafią zaskoczyć uporem. W efekcie nie masz już wrażenia, że to jedna wielka samotna podróż. Atmosfera gęstnieje z każdą godziną, szczególnie gdy kompania musi ze sobą współpracować.

Tempo, które nie usypia
Pierwsze chwile z Death Stranding 2 są bardzo powolne, ale tempo niedługo zaczyna przyspieszać. Kojima wie, że nikt nie chce drugi raz oglądać, jak Sam uczy się nosić paczki czy wspinać po skałach. Już w pierwszych godzinach otrzymujesz nie tylko pełen ekwipunek, ale i dostęp do nowych pojazdów i budowli, które skracają nudę wynikającą z podróży do minimum.
Jasne, system rozgrywki wciąż kręci się wokół dostaw i planowania trasy, ale całość działa sprawniej - nie musisz już zastanawiać się, czy uda ci się gdzieś wejść, bo najczęściej masz do wyboru kilka metod dotarcia do celu. Nowości sprzętowe są całkiem zmyślne, a niektóre pojazdy wjeżdżają w teren tak, że jeszcze długo będziesz wspominał jazdę przez pustkowia.

Walka z nowym pazurem
Na osobną uwagę zasługuje walka. Tym razem Sam nie musi polegać wyłącznie na własnych nogach i improwizowanych broniach z pierwszej lepszej półki. Otrzymujemy nowy arsenał, a w nim: paralizatory, granaty czy giwery pozwalające eliminować przeciwników z dystansu. Raz walczysz z nowym typem wynurzonych, kiedy indziej musisz zmierzyć się z uzbrojonymi bandytami czy legendarnymi MUŁ-ami. Od czasu do czasu czeka cię także walka z bossem - potężnym wynurzonym, który potrafi wycisnąć z Sama ostatnie poty.
Walka zyskała strategiczny szlif - czasami lepiej skradać się niż strzelać, szczególnie gdy po cichu można zyskać przewagę. Inspiracje Metal Gear widać tu na każdym kroku. Czuć, że Kojima wraca do swoich korzeni.

Pogoda przeciwko tobie
Death Stranding 2 traktuje pogodę śmiertelnie poważnie. Cykl dnia i nocy, ulewy, pożary lasów, trzęsienia ziemi czy obsunięcia skał - tu naprawdę masz wrażenie, że świat nie jest tylko planszą do przejścia, ale żywym, nieprzewidywalnym przeciwnikiem. Czasem aura sprzyja, a kiedy indziej potrafi wywrócić cały plan do góry nogami. Na przykład musisz dostosować trasę, znaleźć schronienie albo szybko zmienić strategię, bo okoliczna rzeka wezbrała albo wystąpiły trzęsienie ziemi. Kolejne wyzwanie? O, tak!
Kurier na miarę czasów
Rozwój postaci to wreszcie nie tylko nudne nabijanie statystyk. Do dyspozycji masz 12 perków, a sposób, w jaki grasz - czy wybierasz walkę, czy skradanie, czy transport - faktycznie przekłada się na rozwój umiejętności Sama. System APAS pozwala rozbudowywać konkretne cechy, ale nie zrobisz z siebie omnibusa - musisz wybierać, w co inwestujesz cenne "wspomnienia", które działają tu jak punkty umiejętności.

Fabuła… Ale moc!
Największą robotę robi jednak narracja. Jak zwykle u Kojimy, nie zabrakło filozoficznych pytań, relacji na granicy patosu i ironii, a także kilku antagonistów z krwi i kości. Higgs i Neil dają popalić, a ich motywacje nie są tylko pretekstem do kolejnych cutscenek. Postacie drugoplanowe potrafią wejść na pierwszy plan, a ich konflikty z Samem i sobą nawzajem nabierają sensu. Im dłużej grasz, tym bardziej wciąga cię ta historia o samotności, poświęceniu i nieuchronnych powrotach do przeszłości.
Nie każdy jednak odnajdzie się w tej opowieści. Jeśli liczysz na prostą, liniową, łatwostrawną historię, możesz szybko zgubić się w labiryncie symboli, pytań o sens ludzkiej egzystencji i tych wszystkich momentów, które balansują gdzieś między poezją a absurdem. To fabuła dla cierpliwych i takich, którzy lubią czasem podrapać się w głowę zamiast dostawać wszystko podane na tacy.

Gra, ale jak film
Kojima Productions od lat słynie z angażowania gwiazd w swoich produkcjach. Norman Reedus znów wciela się w Sama. Gra z typową dla siebie surowością, ale chwilami zaskakuje emocjonalną szczerością (czasem wystarczy drobna zmiana w mimice czy łza spływająca po policzku). W "dwójce" powracają Lea Seydoux, Troy Baker, Tommie Earl Jenkins czy Margaret Qualley, a obok nich pojawiają się nowe, równie wyraziste twarze.
Nawet drugi plan błyszczy i nie mam tu na myśli tylko dobrze nagranych kwestii. Postacie drugoplanowe mają swoje charakterystyczne maniery, ton głosu, sposób bycia. Dialogi są naturalne, a kiedy przychodzi moment kulminacyjny, naprawdę czuć ciarki na plecach. Death Stranding 2 to przykład, jak powinno się wykorzystywać motion capture i aktorów w grach.
Nie dziwota, że Hideo Kojima chce zrobić karierę także jako twórca filmów. Ma wszelkie predyspozycje, talenty i środki ku temu, aby dostarczyć najwyższej jakości produkcje na ekrany kin bądź czy dla platform VOD.

Niezapomniane krajobrazy i dźwięki
Świat gry to temat na osobną rozprawkę. Meksyk i ten-drugi-kontynent-którego-nazwy-nie-chcę-zdradzać nie przypominają ani trochę pustkowi z pierwszej części. Tutaj co krok możesz natknąć się na coś zaskakującego - to egzotyczną folrę, to proceduralną muzykę, to niewytłumaczalne zjawiska pogodowe. Gra aż prosi, żeby czasem przystanąć i po prostu się rozejrzeć. Szkoda, że część tych detali łatwo przegapić, gdy przechodzi się ją w pośpiechu. Dlatego odradzam taki styl zabawy z całą stanowczością. Death Stranding 2 to dzieło, które należy konsumować powoli.
Death Stranding 2 to także udźwiękowienie, które wbija się do głowy. Kojima znowu zadbał o każdy szczegół. Tutaj wszystko ma swoje miejsce i zadanie - delikatne szumy wiatru, nisko zawieszone basy, momenty kompletnej ciszy, utwory mniej lub bardziej znanych ekip. Muzyka proceduralna dostosowuje się do wydarzeń na ekranie. Świetnie zgrane efekty dźwiękowe sprawiają, że każda burza, upadek czy wystrzał mają swój ciężar. A scena w nocy podczas ulewy… coś pięknego. Jeśli tylko masz dobre słuchawki, przeniesiesz się do innego świata, gwarantuję.
Co ciekawe, tym razem Sony zadbało nie tylko o polskie napisy, ale także o dubbing w naszym języku. Wolałem bawić się z oryginalnymi głosami, przyznaję, ale jednocześnie doceniam jakość lokalizacji. Aktorów podkładających głos dobrano bardzo, bardzo dobrze.

Czy warto wybrać się na Plażę?
Death Stranding 2: On the Beach to sequel, jakiego się nie spodziewałem. Z jednej strony oferuje więcej tego samego, ale z drugiej - w końcu mam poczucie, że tempo przygody, rozwój postaci i fabuła idą ręka w rękę. Trochę żałuję, że wciąż trafiają się dłużyzny i momenty, gdy po prostu chce się przyspieszyć akcję, ale kiedy gra zaczyna wchodzić na wyższe obroty, trudno się od niej oderwać. Podobnie jak "jedynka", sequel pozostanie prawdopodobnie jednym z najważniejszych dzieł popkultury w moim dotychczasowym życiu.
- gęsta atmosfera i niepowtarzalny klimat
- fabuła, która emocjonalnie wciska w fotel
- znakomita obsada i motion capture
- nowe możliwości w walce
- nieliniowe podejście do zadań
- pogoda oraz cykl dnia wpływają realnie na gameplay
- wzbogacony rozwój postaci
- nowe rodzaje broni, akcesoria, przeciwnicy
- pełna smaczków dla tych, którzy grali w "jedynkę"...
- … ale i w pełni zrozumiała dla nowicjuszy
- fenomenalne krajobrazy
- muzyka i udźwiękowienie robią dokładnie to, co powinny
- pełna polska wersja językowa (udana!)
- znów zdarzają się dłużyzny i przestoje
- nie każdemu podejdzie wizja Kojimy i fabuła