W skrócie
- ARC Raiders wyróżnia się na tle konkurencji angażującą rozgrywką, wysoką immersją oraz silnym aspektem społecznym, łącząc elementy PvE i PvP.
- Gra oferuje dynamiczny system progresji, wymagające starcia z maszynami oraz unikalne, zapadające w pamięć doświadczenia z innymi graczami.
- Tytuł zdobył uznanie za świetną optymalizację, stylową oprawę audiowizualną i przemyślane mechaniki ryzyka i nagrody.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spis treści:
- Strach ma wielkie oczy
- Maszyny mają przewagę
- Szept w ciemności
- Zbiórka w bazie
- Niespodziewana optymalizacja
- ARC Raiders - werdykt
- Dla kogo jest ARC Raiders?
- Dla kogo nie jest ARC Raiders?
Wjeżdżając na rynek w otoczeniu corocznych gigantów i wysokobudżetowych sequeli, ARC Raiders wydaje się nie mieć żadnych kompleksów. Szwedzkie studio, założone przez Patricka Soderlunda (jednego z ojców sukcesu Battlefielda, czyli serii, której szósta odsłona to teraz… jeden z największych konkurentów ARC Raiders), ponownie udowadnia, że rozumie graczy zmęczonych powtarzalnością. Stworzyło tytuł, który niekoniecznie rewolucjonizuje gatunek, ale jest tak rozbudowany, dopracowany i wciągający, że chwyta w swoje sidła niemal natychmiast.
W wielkim skrócie: to propozycja dla tych, którzy mają dość battle royale, gier-usług wypuszczanych w opłakanym stanie i corocznych odgrzewanych kotletów. A teraz dajmy nura w szczegóły…
Strach ma wielkie oczy
Tytuł studia Embark to extraction shooter z kamerą TPP, osadzony w malowniczym, postapokaliptycznym uniwersum. Zasady są proste: lądujemy na powierzchni zdewastowanej Ziemi (samotnie lub w trzyosobowych zespołach), próbujemy zebrać jak najwięcej cennych materiałów i wrócić z nimi do podziemnej bazy. Na naszej drodze stają jednak zarówno zabójcze maszyny ARC, jak i inni gracze - tytułowi raidersi, czyli po naszemu łupieżcy - którzy mają dokładnie ten sam cel.
Śmierć oznacza utratę wszystkiego, co mieliśmy przy sobie. To "uczciwa niesprawiedliwość", która stanowi największą barierę wejścia do tego gatunku. Ale ARC Raiders łagodzi ten ból. Gra nagradza nas na inne sposoby, choćby punktami doświadczenia, a frustracja związana z porażką tylko potęguje euforię, gdy w ostatniej sekundzie udaje nam się wejść do windy ewakuacyjnej z plecakiem wypchanym po brzegi.

Każda wyprawa to materiał na osobną, niepowtarzalną historię. Tutaj najbardziej pamiętne momenty zdarzają się często bez jednego wystrzału. Napięcie, jakie towarzyszy przekradaniu się obok patrolu maszyn lub innego oddziału, jest niemal namacalne.
ARC Raiders na początek zaprasza na cztery mapy (kolejna ma pojawić się w listopadzie), a już pierwsza z nich wystarcza na 20 godzin zabawy. Co więcej, wszystkie z nich są zróżnicowane, pełne sekretów i dynamicznych wydarzeń, jak nocne wypady czy zmieniające się warunki pogodowe.

Maszyny mają przewagę
W przeciwieństwie do wielu gier PvE PvP, tutaj maszyny stanowią realne zagrożenie. Roboty ARC są bezlitosne, szybsze i zabójcze. Unikanie ich jest często jedyną słuszną strategią, chyba że mamy plan. Każdy przeciwnik ma czułe punkty, a gra mocno stawia na fizykę - możemy na przykład strzelić w silniki poduszkowca, by wytrącić go z równowagi i zmusić do rozbicia się.
Początkowe uzbrojenie jest powolne i ograniczone, więc musimy myśleć bardzo strategicznie i nerwowo spoglądać na stan amunicji. Gdy dodamy do tego świetną grę świateł i cieni oraz znakomite udźwiękowienie - w którym cisza jest jeszcze ważniejsza niż hałas - okazuje się, że ARC Raiders potrafi zapewnić wrażenia rodem z… survival horroru.

Szept w ciemności
Ale prawdziwa magia ARC Raiders dzieje się na styku graczy. To, co Embark osiągnęło za pomocą czatu zbliżeniowego i prostego systemu oznaczania, przechodzi ludzkie pojęcie. Gra wyciąga z nas... cóż, człowieczeństwo. Albo jego kompletne zaprzeczenie.
Ciche sojusze w windzie ewakuacyjnej. Zdrady po zawarciu chwilowego porozumienia. Błagania o litość poprzez czat zbliżeniowy. Albo polowania w ciemności na osłabionych łupieżców. Tego nie znajdziecie w żadnym battle royale.
ARC Raiders to teatr improwizowany, w którym stawką jest cały ekwipunek. Gra daje nam proste narzędzia (jak wybór, czy nasza komenda ma być słyszana tylko przez radio drużyny, czy krzyczana na głos) i pozwala, by resztę napisało życie. To generuje niesamowite, nieprzewidywalne sytuacje społeczne.

Zbiórka w bazie
Między wypadami spędzamy czas w podziemnej bazie. To tutaj zarządzamy zdobyczami, tworzymy nowy sprzęt i ulepszamy stanowiska rzemieślnicze. System progresji jest niezwykle głęboki i potrafi onieśmielić. Dziesiątki broni, pancerzy, granatów, gadżetów, plecaków, kluczy i ulepszeń czekają na odblokowanie.
ARC Raiders ma niemal roguelite'owy charakter. Zawsze robimy jakieś postępy, nawet nieudane wyprawy dają doświadczenie. Nauka odbywa się organicznie - z czasem uczymy się, które strefy są warte ryzyka, gdzie szukać konkretnych zasobów i z czym możemy walczyć, a czego unikać.
Jeśli nie macie jeszcze dość komplementów, to dodam, że ARC Raiders to także atrakcyjne uniwersum. Świat, do którego trafiamy, to mieszanka inspiracji Falloutem, Horizon Zero Dawn, Wojną Światów i jeszcze paroma popularnymi produkcjami. Co prawda historia nie jest innowacyjna (ludzkość zdziesiątkowana przez kataklizmy ukrywa się pod ziemią przed maszynami z nieba), ale jest zaskakująco dobrze zbudowana, jak na grę multiplayer, a strzępki informacji odkrywamy sami, eksplorując mapy.

Niespodziewana optymalizacja
W dzisiejszych czasach pochwała za optymalizację gry na Unreal Engine 5 brzmi jak absurd. A jednak - ARC Raiders działa i wygląda znakomicie. Pomijając drobne błędy w wykrywaniu kolizji, gra śmiga z godną pozazdroszczenia płynnością, z której lekcje mogłoby czerpać wiele innych głośnych premier na UE5.
Oprawa wizualna ma swój styl, dystans rysowania imponuje, a oświetlenie buduje nastrój. Dopełnieniem jest potężny projekt audio, wsparty muzyką Johana Sonderqvista - kompozytora odpowiedzialnego za ścieżki dźwiękowe do Battlefielda 1 i 5.

ARC Raiders - werdykt
ARC Raiders przedstawia kompletną, wciągającą i dopracowaną w najmniejszych szczegółach rozgrywkę multiplayer. To extraction shooter inny niż wszystkie. Stawia na immersję, napięcie i interakcje społeczne. Potrafi tworzyć takie sytuacje, których nie zapomnicie. Pomimo wysokiego progu wejścia, to tytuł, który wprost potrafi zawładnąć graczem.
Jedyną obawą pozostaje tożsamość ARC Raiders jako gry-usługi, ale płatny model (154,99 złotych za standardowe wydanie) oraz zintegrowany z grą battle pass poniekąd napawają optymizmem.
Dla kogo jest ARC Raiders?
To gra dla osób szukających głębokiego, taktycznego i bezlitosnego shootera, w którym największą nagrodą jest udana ewakuacja, a napięcie związane z interakcją z innymi graczami jest ważniejsze niż samo strzelanie.
Dla kogo nie jest ARC Raiders?
Jeśli szukasz szybkiej, dynamicznej strzelanki w stylu Call of Duty lub frustruje cię utrata postępów po śmierci, prawdopodobnie odbijesz się od ARC Raiders. Gra w pojedynkę jest również znacznie trudniejsza i momentami przytłaczająca.
- świetnie zaprojektowany, klimatyczny świat
- ogromne i różnorodne plansze
- niesamowita immersja i napięcie
- każda wyprawa to nowa, niepowtarzalna przygoda
- głęboki, satysfakcjonujący system progresji i craftingu
- nieprzewidywalne interakcje społeczne (sojusze i zdrady)
- udźwiękowienie i muzyka, które pozostają w uszach na dłużej
- znakomita optymalizacja na Unreal Engine 5
- uczciwy model biznesowy (jak na razie)
- bardzo wysoki próg wejścia dla nowych graczy
- frustrujący poziom trudności w pojedynkę











