Szereg nowoczesnych udokumentowanych badań potwierdza, że gry wideo potrafią rozprężyć, poprawić zręczność, a wśród młodych osób nawet wymiernie wpłynąć na zwiększenie punktów inteligencji. Gry implikują też najczęściej poprawę komunikacji werbalnej, umiejętność logicznego myślenia, rozumowania wizualnego czy też inicjować zdolności matematyczne.
Ciekawe badanie zrealizowane zostało wśród amerykańskich żołnierzy. Akcje zorganizował słynny instytut Entertainment Software Association (ESA). Na ponad 1000 ankietowanych osób większość jednoznacznie przyznała, że gry wideo pomagają weteranom radzić sobie przede wszystkim ze stresem. Ponadto budują więzi i pozytywnie korelują z dobrym samopoczuciem w trakcie, podczas i po służbie wojskowej.
86% przebadanych zgodnie stwierdziło, że gry stanowią w ich życiu narzędzie do ujścia dla stresu i lęku. Nieco ponad 3 na 4 ankietowanych twierdzi, że taka forma rozrywki ma pozytywny wpływ na życie po odbyciu służby wojskowej. Dla podobnego grona ankietowanych (77%) gry to cenny sposób nawiązywania relacji z innymi. 74% respondentów przyznaje natomiast, że społeczności skorelowane z grami wideo pozytywnie oddziałują na dobre samopoczucie zarówno psychiczne, jak i emocjonalne.
Weteranów wojskowych w USA spytano również o ilość czasu spędzanego przy grach wideo. Niemal 8 na 10 żołnierzy zatapia się w elektronicznej rozrywce przynajmniej raz w tygodniu - najczęściej z przyjaciółmi, rodziną oraz z innymi kolegami po fachu.
Czego poszukują żołnierze w grach wideo? Dla większości jest to po prostu sposób rozrywki, relaksu, następnie narzędzie do walki ze stresem i poniekąd forma ucieczki od rzeczywistości. "Od dawna widzimy korzyści płynące z gier wideo wykraczające poza rozrywkę, a te nowe dane oferują szczególnie przekonujący przykład mocy gry. Jesteśmy bardzo dumni z pozytywnego wpływu gier wideo na wspieranie zdrowia psychicznego, pielęgnowanie więzi społecznych i poprawę ogólnego samopoczucia, a świadomość, że te korzyści odczuwają ci, którzy służyli naszemu krajowi, jest głęboko satysfakcjonująca" - komentuje Stanley Pierre-Louis, szef instytutu ESA.
