Wczoraj na pecetach oraz konsolach zadebiutowała najnowsza odsłona Farming Simulatora - edycja oznaczona numerkiem 25. Może nie jest to tytuł tak popularny jak EC FC, ale wyniki, jakie notuje od wczoraj ta produkcja robią niezłe wrażenie - szczególnie kiedy zestawi się je z innym, głośnym ostatnio tytułem.
W szczycie popularności Farming Simulator 25 mógł się pochwalić ponad 126 tysiącami graczy na Steam. Dla porównania, głośna gra RPG ostatnich miesięcy - Dragon Age: The Veilguard - której BioWare poświęciło kilka lat ciężkiej pracy, nie zdobyła nawet 90 tysięcy graczy. Przewagę widać także w liczbie aktualnie zalogowanych osób - w Farming Simulatora w tej chwili grają 64 tysiące graczy, natomiast w Dragon Age’a - niecałe 30 tysięcy.
Farming Simulator 25 stał się też hitem w streamingu. Oczywiście trzeba brać pod uwagę, że wielu streamerów np. na Twitchu gra w nowego Farminga w ramach jakiejś szerzej zakrojonej akcji promocyjnej marki, ale mimo późnej pory, w której piszę te słowa, Farming Simulatora 25 ogląda obecnie niemalże 40 tysięcy osób, natomiast nowego Dragon Age’a... 4,7 tysiąca widzów.
Przyznać jednak uczciwie należy, że Farming Simulator 25 ma co prawda nieco problemów jeśli chodzi o średnią ocen - choć i tak można zauważyć trend wzrostowy. W dniu premiery gra miała średni odsetek pozytywnych ocen na poziomie 52%, dziś jest to już 67% - do poziomu przynajmniej 70% jeszcze trochę brakuje. Wśród głównych bolączek gry fani wymieniają przede wszystkim słabą optymalizację, skromną jak na razie zawartość i kiepsko odwzorowaną fizykę. Jednak żadna z tych wad nie brzmi jak coś, czego nie udałoby się deweloperom szybko naprawić w kolejnych aktualizacjach - zresztą podobnie było już w poprzednich edycjach.
Swoją drogą, twórcy przygotowali drobny, polski akcent. Do gry powróciła mapa “Zielonka", która jednoznacznie może się wielu kojarzyć z sielską, polską wsią. Gra dostępna jest na PC, PlayStation 5 i Xboxach Series X i S.
