Kontrowersyjna gra głosi propagandę Rosji?
Squad 22: ZOV zadebiutowało w końcówce maja tego roku. Produkcję opracował rosyjski zespół SPN Studio, a stery wydawnicze przejęła firma Zarobana Entertainment. Omawiana produkcja ma wpasowywać się w hybrydę gatunków: akcji, strategii czasu rzeczywistego, łącząc w sobie elementy taktyczności i wojskowości.
Perspektywa rozgrywki widziana jest w rzucie izometrycznym. Sterujemy jednostkami uzbrojonych żołnierzy i wykonujemy konkretne fabularne misje. Zadania mają być inspirowane realnymi działaniami wojsk Putina na terenach Ukrainy. W warstwie kampanijnej znajdziemy nawet wątki związane z walkami w Donbasie czy skorelowane z ludobójstwem w Mariupolu.
Squad 22: ZOV fabularnie dotyka tematyki nie tylko świeżego brutalnego konfliktu za naszą wschodnią granicą, który trwa i dłuży się już od zimy 2022 roku. Część wydarzeń zaprezentowanych w grze ma być też związana z aneksją Krymu przez Rosję w 2014 roku, kiedy jeszcze działania zbrojne nie przyjęły wielkoskalowych rozmiarów.
Wykorzystaj unikalne umiejętności osobiste i atrybuty członków swojego oddziału, rozmieść zróżnicowany arsenał broni i wyposażenia oraz wykorzystaj drony i zewnętrzne wsparcie, aby zdominować pole bitwy. Sprawdź swoje umiejętności w różnych dynamicznych misjach, od obrony otwartych terenów po szturmowanie budynków i wykonywanie nocnych operacji skradania się w lesie
Przechodzimy teraz do jeszcze ciekawszych rzeczy. Twórcy Squad 22: ZOV nie kryją się z faktem, że gra powstawała przy czynnym akompaniamencie rosyjskich weteranów i żołnierzy aktywnej służby. Mieli oni stanowić ciało doradcze w implementowaniu konkretnych elementów rozgrywki, w tym "zapewniać autentyczne i intensywne wrażenia". Produkcja wspierana jest przez same rosyjskie władze. Autorzy jawnie piszą, że gra ma stanowić podstawowy podręcznik taktyki piechoty dla niedoświadczonych żołnierzy walczących po stronie Kremla.
Squad 22: ZOV. Ta nazwa również nie jest przypadkowa. Litery "Z" i "V" wielokrotnie dostrzec mogliśmy na rosyjskim sprzęcie wojskowym czy też na umundurowaniu żołnierzy wojsk Putina. Mamy do czynienia z oczywistym hołdem i gloryfikacją działań zbrojnych armii rosyjskiej w Ukrainie.
Sama kampania w grze, a przez to też gameplay, naszpikowany jest typowym kremlowskim patosem, wskazującym, że to żołnierze Putina są prawdziwymi bohaterami oraz wyzwolicielami podejmującymi walkę z "haniebną drugą stroną", czyli Ukrainą.
Co ciekawe informacje o premierze gry dotarły do Ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji, które właśnie skrupulatnie analizuje rzeczoną produkcję. Na stronie głównej organizacji możemy przeczytać: "Władze rosyjskie dążą do upowszechnienia wśród swoich obywateli idei wojny poprzez propagowanie propagandy wojennej we wszystkich dziedzinach życia oraz militaryzację społeczeństwa, aby zminimalizować opór wobec polityki Kremla". Nie można też wykluczać, że Squad 22: ZOV finansowany może być ze środków rosyjskich urzędników. Twórcy gry sami w opisie podkreślają, że produkcja wspierana jest przez tamtejsze władze.
Jak na debiut Squad 22: ZOV zareagowali gracze na Steamie?
Choć tytuł nie zgromadził samych negatywnych recenzji, najbardziej poczytnymi komentarzami są te, które piętnują wszystkie propagandowe przywary rosyjskiej gry. "Propaganda Kremla, która chce zrobić bohaterów z rosyjskich okupantów" - wyczytać możemy opinie internautów.
Jest tu nawet misja w Mariupolu — mieście, które rosyjscy zbrodniarze dosłownie zrównali z ziemią, mordując cywilów, dzieci, kobiety w szpitalu położniczym. Pokazywanie tej tragedii jako jakiejś ‘operacji specjalnej’ to coś obrzydliwego
Z innych komentarzy w łatwy sposób wydedukować można, że produkcja powstała po to, by nie tylko stanowić chwyt propagandowy, ale także celebrować agresję, wynosić rosyjskich żołnierzy na piedestał i najzwyczajniej w świecie popierać agresję na Ukrainę.