Relooted: An Africanfuturism to projekt, który może odbić się szerokim echem w dyskusji o sprawiedliwości historycznej i dziedzictwie kulturowym. Roztacza ona bowiem przed graczami wizję przyszłości, w której to od nas zależy los afrykańskich artefaktów z rąk zachodnich instytucji, które nie mają specjalnej ochoty, by rozstawać się z przejętymi setki lat temu łupami kolonializmu. W świecie, który przedstawia gra, państwa Zachodu obiecują zwrot wszystkich zagrabionych na przestrzeni dziejów dzieł sztuki i artefaktów. Jednak to tylko czcza obietnica, a w praktyce ukrywają swoje łupy w prywatnych kolekcjach, tym samym próbując obejść umowę.
Gracze wcielają się w członków tajnej grupy z siedzibą w Johannesburgu, która stoi za szeregiem misji, będących tak naprawdę skokami na pilnie strzeżone obiekty należące do "kolekcjonerów", by odzyskać skradzione dobra. Owszem, więc kradniemy pewne łupy, ale robimy to w dobrej wierze i słusznej sprawie - niczym współcześni Robin Hoodzi.
W każdej z misji napotkamy podobny schemat, z podziałem na fazy: wprowadzenia, planowania i realizacji. Sprawia on, że to od gracza zależy, jak precyzyjnie przygotuje się do akcji. A przygotowywać trzeba się niezwykle precyzyjnie, bo jeśli odpalimy alarm - o powodzeniu naszej misji będą decydowały dosłownie sekundy. Co do lokacji zaś - choć są one fikcyjne, to już znajdujące się w nich przedmioty, którymi musimy się zająć, są oparte na realnych artefaktach.
Twórcy dają graczom możliwość odzyskania aż 70 prawdziwych artefaktów, które faktycznie znajdują się w zachodnich muzeach oraz rękach prywatnych kolekcjonerów. Sprawia to, że Relooted: An Africanfuturism jest nie tylko bardziej realistyczne, ale przede wszystkim zyskuje na wartości edukacyjnej. Dzięki grze gracze mają okazję poznać historię konkretnych przedmiotów, włącznie z detalami tego, jak znalazły się w rękach obecnych właścicieli. To właśnie to czyni grę czymś więcej niż tylko przygodową produkcją - to cyfrowa forma aktywizmu.
Nyamakop nie jest studiem bez żadnego doświadczenia, wręcz przeciwnie. Mają oni już na swoim koncie pewne sukcesy na międzynarodowej scenie. W 2018 roku ich poprzednia gra Semblance trafiła na Nintendo Switch jako pierwsza afrykańska oryginalna produkcja. Współzałożyciel studia, Ben Myres, wspominał w jednym z wywiadów, że droga do tego osiągnięcia była wyjątkowo trudna - porównywał ją do wspinaczki po pionowej ścianie, bez infrastruktury i jakiegokolwiek wsparcia dla twórców z Afryki. Dziś jest to zespół liczący około 30 osób z różnych regionów Afryki, reprezentujących jej kulturę i różnorodność.
Jak zauważa Ncube, jednym z wyzwań pozostaje pytanie, czy afrykańskie gry znajdą odpowiednio szeroką publiczność - zarówno na kontynencie, jak i poza nim, bo rynek gier w Afryce dopiero się kształtuje.
Producentka gry, Sithe Ncube, podczas prezentacji tytułu na wydarzeniu Day of the Devs, przypomniała dane z raportu z 2018 roku, zgodnie z którym aż 90% dziedzictwa kulturowego Afryki wciąż znajduje się poza kontynentem. Znajdują się wśród nich m.in. przedmioty codziennego użytku, relikwie, dzieła sztuki, a nawet ludzkie szczątki. Jednym słowem, rzeczy o ogromnym znaczeniu symbolicznym oraz duchowym, a celem gry jest ukazanie tego problemu w przystępnej, ale mimo wszystko nie trywialnej formie. Można więc z całą stanowczością powiedzieć, że Relooted to propozycja dla tych, którzy szukają w grach nie tylko rozrywki, ale i treści, które skłaniają do refleksji.
Gra pojawi się na platformach Steam, Epic Games Store oraz Xbox Series X/S, natomiast konkretna data premiery nie została jeszcze ujawniona.