Koniec SBMM, nowe mapy i płynny movement
Zdecydowanie największa zmiana względem kilku poprzednich edycji Call of Duty to Open Moshpit, wprowadzona w trakcie beta testów playlista, gdzie skill-based matchmaking, zmora wielu weteranów współczesnego COD-a, ograniczony jest do minimum. Ping jest więc zazwyczaj bardzo dobry, a przeciwko nam stają bardzo różni od siebie rywale - czasami trafiamy na osoby znacznie lepsze od nas, a innym razem jesteśmy w stanie zdominować przeciwnika. Wraca stare, dobre Call of Duty.
Co najważniejsze, Treyarch potwierdził już oficjalnie, że Open Moshpit był dla nich bardzo ważną lekcją i planują wyciągnąć z niej wnioski w pełnej wersji Call of Duty: Black Ops 7. "Otwarty matchmaking", jak nazywają go deweloperzy, czyli dobieranie graczy z niewielkim uwzględnieniem ich umiejętności, będzie domyślnym rodzajem matchmakingu w meczach publicznych. Jest to zmiana, która moim zdaniem może samodzielnie zachęcić do powrotu do Call of Duty dziesiątki tysięcy weteranów.
Ponadto Call of Duty: Black Ops 7 podąża bardzo znanym już większości schematem. Gunplay jest płynny, wiele broni błyskawicznie staje się pozbawionymi odrzutu "laserami" po odblokowaniu kilku cennych dodatków, a movement jest bardzo płynny. Osobiście omni-movement wprowadzony w Black Ops 6 nie odpowiadał mi do końca i o tyle zwiększył barierę wejścia do gry, że czułem jedynie, jak dużo dzieli mnie od dobrych graczy. Black Ops 7 upraszcza nieco sytuację, pozostawiając płynne mechaniki, ale jednak zwalniając delikatnie tempo i zmniejszając liczbę możliwości.
Głównym bohaterem kolejnej rewolucji movementu jest wzbogacenie gry o dodatkowy skok, możliwość odbijania się od ścian i przeszkód. Jest to rozwiązanie bardzo proste do podłapania, które otwiera alternatywne sposoby na poruszanie się po mapie oraz zaskakiwanie rywala. Bardzo przyjemny dodatek do gry.
W parze z odświeżonym movementem idzie bardzo duża pula map, które mają zadebiutować w premierowej wersji Black Opsa 7. Mamy dostać aż 16 map 6v6, w tym 13 map oryginalnych i 3 odświeżone z poprzednich odsłon serii. Jakość i rozmiar map były ogromnym problemem Black Opsa 6, co nie zostało rozwiązane w zasadzie do końca gry. Na pierwszy rzut oka zaprezentowane w becie mapy robią dobre wrażenie, na pewno są znacznie lepsze od puli map bety BO6 i fajnie współgrają z mechaniką dodatkowego skoku.
Na dodatkową pochwałę zasługuje również kontakt Treyarch ze społecznością i widoczna chęć zaadresowania problemów graczy. Najbardziej widocznym przykładem jest oczywiście Open Moshpit i wyczekiwane latami ograniczenie SBMM, ale widać to również po aktualizacjach w trakcie beta testów. Jeden z ważniejszych patchy zredukował znacząco liczbę drzwi na mapach, co od pierwszego dnia było dużym przedmiotem krytyki fanów. Oby ten stały kontakt deweloperów z graczami utrzymywał się przez cały rok Black Opsa 7.
Zawiły progres broni i brak charakteru gry
Obowiązkowy minus, który pozostaje niezmienny od Modern Warfare 2019 - levelowanie broni i odblokowywanie dodatków jest zbyt długie i zbyt skomplikowane. Osobiście uważam, że zarówno cały system klas, jak i sama modyfikacja broni, powinna zostać znacząco uproszczona. Stare systemy Pick-10 czy Pick-13 działały bardzo dobrze, zmuszały do priorytetyzowania najbardziej istotnych dodatków oraz perków i tworzyły różnorodność. Aktualnie każda klasa postaci wygląda dokładnie tak samo, a progres broni jest zdecydowanie zbyt długi.
Wcześniej byłem zdania, że nigdy się to nie zmieni i Activision chce po prostu wydłużyć czas spędzany przez graczy na serwerach Call of Duty, ale skoro zmieniło się ich stanowisko w kwestii SBMM, może i tutaj doczekamy się jakichś usprawnień. Moim zdaniem można znaleźć chociaż jakiś balans między aktualnym systemem klas a tym, co święciło triumfy w starszych odsłonach COD-a.
Pozostałe mankamenty i wspomniany "brak charakteru gry" to bardzo personalne kwestie. Uważam, że Black Ops 7 nie wyróżnia się niczym interesującym, szczególnie na tle wizualnym. Potencjalna redukcja SBMM zmienia wiele, ale jest to jednak zmiana dedykowana bardzo wąskiej grupie graczy - większość osób grających regularnie w COD-a nie wie, czym jest skill-based matchmaking, nie czuje jego działania i nie miało stanowiska w tej kwestii. Niestety tak jak Modern Warfare 3 zyskało łatkę DLC do Modern Warfare 2, bo faktycznie oryginalnie tak miało to wyglądać, tak Black Ops 7 w opinii wielu graczy jest już określany jako obszerna aktualizacja Black Opsa 6.
Grając w Black Opsa 7, miałem czasami wrażenie, jakbym grał w jakiś nowy, darmowy shooter. Mapy nie wyróżniają się niczym charakterystycznym, często są puste i ogólnemu doświadczeniu daleko jest do tej "jakości Call of Duty", do której mimo wszystko przyzwyczaiła nas większość wcześniejszych odsłon. Zawsze było chociaż czuć, że gramy w Call of Duty. W Black Opsie 7 tego uczucia nie ma i chociaż jest to rzecz bardziej personalna, a ostatecznie najbardziej istotny będzie po prostu gameplay, uważam to za spory minus nowego COD-a. Nie ma screena z gry, który moglibyśmy pokazać i który natychmiast krzyczałby: "To jest Black Ops 7".
Tragiczny stan techniczny bety
Katastrofa podczas beta testów Black Ops 7 była w moim odczuciu tylko jedna - stan techniczny. Jakość połączenia, opóźnienie, ilość crashy oraz błędów wyrzucających po prostu z gry bez żadnego komunikatu… Szczególnie pierwsze dni beta testów były fatalne, stąd prawdopodobnie późniejsze przedłużenia.
Problemy techniczne nie są czymś, co wymaga dużego feedbacku. Treyarch musi po prostu zadbać o to, żeby ta sytuacja nie powtórzyła się 14 listopada, kiedy światło dzienne ujrzy pełna wersja BO7. Pierwsze dni beta testów były nie do przyjęcia, szczególnie że sądząc po samych statystykach na Steamie, zainteresowanie nie było aż tak duże.

Call of Duty: Black Ops 7 w oczach większości weteranów już teraz przeszło do historii jako COD, który wreszcie zaadresował temat skill-based matchmakingu. Wielokrotnie słyszeliśmy wcześniej, że SBMM w ogóle nie istnieje lub też, że działa on dokładnie tak samo jak w oldschoolowych częściach. Reszta BO7 to duży znak zapytania. Pojedyncze elementy gry wskazują na bardzo solidną odsłonę, w której sporo graczy na pewno spędzi setki godzin. Słabszy SBMM potencjalnie skusi również część doświadczonych graczy zniechęconych przez dotychczasowy stan COD-a. Pytanie jednak, czy kolejny Black Ops, który na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym ponad wcześniejsze odsłony, da radę przekonać szerszego odbiorcę i będzie to kolejny, rekordowy COD.










