Yager

Producent: Yager Development

Wydawca: THQ

Dystrybutor PL: LEM

Gatunek: symulacja

Data wydania PL: 23 września 2003

Wymagania sprzętowe: PIII 1 GHz, min. 256 MB RAM, DVD-ROM, karta dźwiękowa zgodna z DirectX 8.1, karta grafiki ze sprzętową obsługą TnL (seria NVIDIA Geforce, Matrox Parhella lub Ati Radeon) z 64 MB RAM, sterownik DirectX 9.0 (znajduje się na płycie z grą), Windows 95/98/2000/ME/XP, 3,5 GB wolnego miejsca na twardym dysku, zalecane 5,5 GB miejsca na dysku dla pełnej instalacji

Reklama

Cena detaliczna: 99 PLN

Ocena: 9/10



Czas: bliżej nieopisana przyszłość. Lokalizacja: Ziemia

Taaak, obiecywano nam długie loty kosmiczne i kolonizację odległych planet. Ziemianie mieli stać się panami kosmosu. Tymczasem lata mijają, a my wciąż kisimy się na coraz bardziej przeludnionej i umęczonej Ziemi. Zgadnijcie, kto rządzi naszym światem? Nie, nie rządy krajów miłujących pokój i demokrację. Zapomnijcie o tych bajkach! Ziemia została podzielona na strefy handlowe, gdzie dwie olbrzymie korporacje pilnują swoich interesów i zwalczają się wszelkimi dostępnymi sposobami. Po jednej stronie mamy przedsiębiorstwo Proteusz - zbudowane na dawnych ideologiach "zachodu", a na drugim krańcu świata rządzi niepodzielnie DST. Z czymś się Wam to kojarzy? Jedno nie uległo zmianie. Nawet w przyszłości są ludzie, którzy ponad wszystko cenią sobie wolność i nie znoszą idiotów.



Nazywam się Marcus Tide. W moim życiu wiele się działo. Kiedyś byłem komandosem w jednostkach bojowych Proteusa, ale po konflikcie z dowódcą, który skończył się źle dla jego nosa, musiałem odejść z armii. Jednak nie skończyłem z robotą dla Proteusa. Bardzo chętnie zatrudnili mnie w charakterze wolnego strzelca - pilota statku. Jak się okazało robota nie była ani łatwa, ani bezpieczna, ale za to doskonale płatna, więc podjąłem się jej z chęcią. Pech chciał, że po raz kolejny trafiłem na idiotę, który chciał mnie wykiwać. Skończył z połamanym nosem, a ja na bruku. No, ale nie poddałem się. Sprzedałem, co mogłem, zgromadziłem wszelkie oszczędności i kupiłem sobie nowiutki statek. Fakt to cacko kosztowało sporo, ale już niedługo zacznie na siebie zarabiać. Ehhh, gdybym tylko przewidział, w jakie kłopoty się wpakuje...



Zawód - wolny strzelec

"Yager" jest tytułem, a przy okazji nazwą niemieckiego producenta, który sprawił, że gra zaistniała na rynku. Początkowo "Yager" ukazał się w wersji przeznaczonej wyłącznie dla konsol Xbox, a dopiero później pomyślano o konwersji na PC.

Gra jest dokładnie taka jak jej główny bohater - dynamiczna, bezkompromisowa, wręcz awanturnicza. Przygoda, którą dzięki niej przeżywamy wciąga maksymalnie i sprawia, że zapominamy o życiu na Ziemi teraz. Liczy się tylko przyszłość i to, co widzimy za oknem kokpitu statku Marcusa Tidea. "Yager" został przygotowany w konwencji symulatora zręcznościowego i niewątpliwie jest ukłonem w kierunku wszystkich graczy, których przerażają hardcorowe symulatory lotu. Dzięki takiemu rozwiązaniu omija nas cały stres związany z godzinami treningu potrzebnego na to, aby w ogóle oderwać się od ziemi. Mówiąc najkrócej jak to możliwe, "Yager" to gra, której najistotniejszym elementem jest dynamiczna akcja i dobra zabawa. Jednak to wcale nie oznacza, że latanie, a szczególnie walka są dziecinnie łatwe i każdy to potrafi. Nie, nie - nic bardziej błędnego. Zresztą, co ja Wam będę mówił. Jak zagracie to sami przekonacie się, jakie to uczucie, kiedy wokół jeszcze cała masa przeciwników, statek już dawno przypomina ser szwajcarski, a tu, jak na złość, nigdzie nie widać punktu naprawczego. Zobaczymy, czy powiecie wtedy "Łatwizna!!!"

W każdym razie na początku gry mamy dostęp do szkolenia, w trakcie którego opanowujemy wszelkie tajniki pilotowania statku, oswajamy się z jego możliwościami, jak również mamy okazję przyswoić sobie obsługę interfejsu. Musicie wiedzieć, że zasiadacie za sterami najwspanialszego statku, jaki kiedykolwiek opuścił hangary produkcyjne. Sagittarius - to jest naprawdę coś. Jego największą zaletą jest wszechstronność, gdyż zastosowano w nim dwa tryby lotu: odrzutowy i poduszkowca. Jest to o tyle istotne, że w czasie walki lub odległych podróży wykorzystujemy potężny silnik odrzutowy. Uwierzcie mi, żaden inny statek nie ma takiego potwora pod maską. Jego moc niejednokrotnie pozwala wyjść cało z opresji w czasie walki, a długie loty nie są żadnym problemem. Z kolei tryb poduszkowca to idealne rozwiązanie, gdy zamiast olbrzymich prędkości potrzebujemy precyzji w czasie manewrowania. Doskonale spisuje się w czasie rozpoznania terenu - możemy zawisnąć nad interesującym nas obiektem, a nawet lecieć w tył. Od strony gracza wygląda to tak, że jedynym utrudnieniem jest konieczność opanowania dwóch schematów sterowania. Troszkę treningu i po sprawie. Pilotowanie ułatwia 5 rodzajów widoków, między którymi można się swobodnie przełączać. Oprócz tego każdy z nich dostarcza niezapomnianych doznań estetycznych. W tym, co teraz napisałem nie ma żadnej kokieterii. Widoki przewijające się za oknami kokpitu są naprawdę cudowne. W tym miejscu oczywiście wielkie brawa dla grafików, którzy zafundowali nam takie przeżycia. Kurcze, naprawdę jestem pod silnym wrażeniem. Zresztą później napiszę, co sądzę o grafice jako całości - a sądzę o niej dobrze.



Uważny czytelnik zauważył, że wyżej wspomniałem nieśmiało o walce. Otóż to! Teraz będzie o niej znacznie więcej. Wszystkie misje wykonywane przez Marcus Tidea są niezmiernie niebezpieczne, więc walka jest chlebem powszednim. Na szczęście Sagittarius oprócz mocno chwalonych silników posiada też niezłe uzbrojenie. Jasna sprawa, że nie od razu, ale w miarę postępów w grze znajdą się inne bronie możliwe do zamontowania na naszym statku. Bronie zwyczajem innych gier można znaleźć, podobnie zresztą jest z amunicją. Nie liczcie na to, że jest tego tyle, że wystarczy latać i zbierać. Z amunicją trzeba postępować dość roztropnie, nie wolno jej trwonić na prawo i lewo. Czasami dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że amunicja lub broń jest dość porządnie ukryta i trzeba się lekko pomęczyć, aby do niej dotrzeć. W każdym razie Sagittarius może przenosić jednorazowo maksymalnie pięć rodzajów broni. Jest, w czym wybierać: standardowy laser, rakiety, karabin maszynowy, działko snajperskie, działo napalmowe, obezwładniacz. Oprócz tego mamy też bardzo pożyteczne narzędzie szpiegowskie - marker - pozwala oznaczyć konkretną maszynę przeciwnika lub jego fortyfikacje, a następnie czekać w bezpiecznej odległości, bo resztą zajmuje się artyleria. Biedak nawet nie wie, kiedy i jak to się stało. Część broni ma dodatkowy atak. Jest on znacznie potężniejszy od podstawowego, ale w rzeczywistości jest mało użyteczny, gdyż w zamian kosztuje sporo energii, więc należy z tego korzystać tylko w razie wielkiej potrzeby.



Podczas walki niezwykle pożyteczną rzeczą jest HUD, czyli doskonale znany ze współczesnych myśliwców, system wyświetlania wszelkich niezbędnych danych na przedniej szybie kokpitu pilota. Nasz statek również wyposażono w takie udogodnienie. No i bardzo dobrze, bo za jego pomocą możemy określić położenie przeciwnika (sprawnie działający radar) oraz szybko go namierzyć i zlikwidować (zautomatyzowany system celowniczy), kontrolować uzbrojenie i zapas amunicji, mieć oko na stan kadłuba i osłon oraz na bieżąco śledzić zmiany w celach misji.

Pomyślne wykonanie każdej misji jest punktowane. W "Yager" wprowadzono system gwiazdek. Są one o tyle istotne, że jeśli marzycie o przesiadce do innego statku, musicie zdobyć odpowiednią liczbę gwiazdek. Działa to proporcjonalnie - im więcej gwiazdek tym więcej nowych statków zostaje odblokowanych.



Dla mnie największym zaskoczeniem była mapa. Przyznam szczerze, że upłynęło trochę czasu zanim połapałem się, o co tak naprawdę chodzi i przyzwyczaiłem się do tego rozwiązania. Cała sprawa polega na tym, że w wypadku standardowych map wyświetlane są na nich wszelkie obiekty, jakie znajdują się w dostępnym dla nas terenie. Tutaj zastosowano patent, który zdaniem autorów gry powinien usunąć zamieszanie powstające na mapie, gdy wyświetlane są na niej całe stada oznaczeń, kolorowych kropek itd. Fakt, muszę się zgodzić, że często prowadzi to do oczopląsu, ale z drugiej strony, gracz od samego początku wie gdzie i czego szukać. W "Yagerze" spotkacie się z mapą zapewniającą dynamiczny dostęp do informacji. Polega to, w dużym skrócie, na tym, że na mapie wyświetlane są tylko te informacje, które są rzeczywiście w danym momencie potrzebne. Tak, więc konieczna jest częsta obserwacja mapy, gdyż dane zmieniają się na bieżąco, w zależności od aktualnej sytuacji. Absorbuje to sporo naszej uwagi i początkowo jest dość trudne do załapania, a może wręcz denerwujące, ale po dłuższym czasie zacząłem doceniać zalety tego rozwiązania.



Serce się kraje, gdy pomyślę, że Yager nie ma multiplayera, ale mogę to wybaczyć zwłaszcza, że twórcy gry zapowiadają, że taki tryb wkrótce się pojawi. Trzeba tylko często zaglądać na ich stronę, a na pewno się doczekamy.

Mnie to akurat nie przeszkadza, ale myślę, że znajdzie się wielu graczy marudzących na fakt, że gra nie została w pełni spolszczona. Owszem otrzymujemy instrukcję w wersji polskiej, ale nic poza tym.



W zasadzie te dwa elementy zapracowały na obniżenie punktacji - pod wszystkimi innymi względami, gra jest wyśmienita.



Tylko dla wtajemniczonych

Pamiętacie jak wyżej obiecywałem powrót do tematu grafiki. No i właśnie nadeszła na to pora. Jak się zapewne domyślacie, jestem porażony pięknem i rozmachem z jakim przygotowano grafikę "Yagera". Zresztą jego producent przygotował naprawdę znakomity engine, który doskonale radzi sobie z wieloma efektami i pozwala grafikom poszaleć.

W czasie walki możemy podziwiać rozliczne, efektowne wybuchy - niektóre trafione pojazdy nie wybuchają od razu - zaczynają pikować w kierunku ziemi, ciągnąć za sobą ogon z dymu, ognia i iskier, a na końcu swej drogi roztrzaskują się z wielkim hukiem. Wszelkie animacje wykonano wręcz perfekcyjnie. Każdy poruszający się obiekt to mini dzieło sztuki. Mapy, na jakich rozgrywamy misje to cudowne tropikalne wyspy, spokojne okolice, albo pełne zrujnowanego sprzętu doliny. Niezależnie od klimatu panującego na mapie, wszystkie one zostały przygotowane bardzo starannie. Nie zabrakło też gry świateł, a nawet takiego detalu jak odblaski światła na szybie kabiny naszego statku.

Muzyka trzyma poziom grafiki, gdyż przygotowano ją równie doskonale. Znakomicie spełnia swoją rolę, bo wraz ze zmianą tempa akcji, zmienia dynamikę od spokojnych, wręcz nastrojowych kawałków, po ostre i dynamiczne numery ilustrujące sekwencje walki.



Zdaje sobie sprawę, że wymagania gry wielu z Was wręcz przerażają, ale zapewniam, że gra jest warta każdego kawałka miejsca na dysku, jaki zajmuje, oraz każdego megabajta RAM-u, jaki zużywa podczas działania. Otrzymaliśmy znakomitą grę, ale starszym graczom przypomną się na pewno takie tytuły jak "Rogue Squadron" czy "Aquanox". Widać bardzo wyraźnie, że twórcy "Yagera" czerpali z nich sporo. To żaden grzech, gdyż zrobili to z wielkim smakiem i rozmachem, a do nas dotarła znakomita gra. Jej wielkie atuty to przede wszystkim jakość grafiki i dźwięku, dynamika oraz grywalność, ale zapewne znajdziecie tu też sporo humoru. Nie wiem, czy trafi akurat w Wasz gust, ale mnie się podobał i wiele razy pośmiałem się do łez. Myślę, że nareszcie pojawiła się PC-towa gra, która może w swym gatunku spokojnie rywalizować z produkcjami konsolowymi. W końcu PeCetowcy przestaną z zazdrością patrzeć na kolegów, odpalających na swych konsolach rozmaite gry na widok, których ciekła nam ślinka. Teraz mamy "Yagera" i jesteśmy z niego bardzo dumni!!!


MadMan



PS. To jest miejsce dla ludzi, którzy nie mają w zwyczaju czytać nagłówka z wymaganiami, gdyż są przekonani, że ich komputer podoła każdemu wyzwaniu. Rzecz w tym drogie ludki, że "Yager" został wydany na DVD, więc sprawdźcie najpierw, czy macie taki napęd w komputerze, ok?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: symulacja | Lem | dystrybutor | Ziemia | statek | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy