Wii przerazi (każdego)!

Zbliżająca się premiera konsoli stacjonarnej Wii od Nintendo wzbudza euforię oraz zdziwienie prasy i specjalistów. Pierwsze reakcje na platformę do gier wyposażoną w kontroler z czujnikami ruchu przypominający wyglądem pilot do telewizora są raczej pozytywne i pełne nadziei.

Najkrótsze podsumowanie Wii przygotował magazyn Forbes, który zamieścił urządzenie w swoim zestawieniu najbardziej przerażających technologii 2006 roku. Decyzję taką podjęto ze względu na samą nazwę sprzętu, która już po jej ujawnieniu w maju wywołała różne reakcje.

The New York Times tymczasem w specjalnym artykule opisuje Nintendo jako najzdrowszą firmę w branży elektronicznej rozrywki. Japoński producent, mimo malejących udziałów w rynku, wciąż przynosi coraz to większe zyski w odróżnieniu od działów gier w korporacjach Sony i Microsoft. Nintendo swoją pozycję zawdzięcza mobilnym konsolom Game Boy i DS. Wartość akcji firmy przez rok wzrosła o około 65%, podczas gdy rywale zaczęli podupadać. Nintendo zamierza podjąć ryzykowny krok wprowadzając do sprzedaży konsolę słabszą technologicznie niż PlayStation 3 i Xbox 360. Wszystko zależy od przyjęcia przez rynek kontrolera platformy przypominającego pilot do telewizora. Przyrząd w zależności od gry zamieni się w miecz, pistolet lub kij do golfa.

Prezes Satoru Iwata twierdzi, że konkurenci mogą stracić więcej niż Nintendo. Wii bowiem w odróżnieniu od rywali będzie sprzedawane w jednej wersji, a producent platformy nie będzie musiał dokładać do interesu. Firma ma zarobić już nawet na sprzedaży samych konsoli. Nintendo chwali się strategią dbania o swój sprzęt - firma wydała 1/3 wszystkich gier dostępnych na GameCube i GameBoy Advance, tymczasem konkurenci zarabiają na opłatach wnoszonych przez niezależnych wydawców, wprowadzając niewiele własnych gier na rynek. Ponadto wydawcy współpracujący z Nintendo są zadowoleni z niskich kosztów produkcji gier na Wii. Stworzenie zaawansowanej gry na to urządzenie ma kosztować około 7 milionów dolarów, a więc nawet o połowę mniej niż w przypadku Xboxa 360 i PlayStation 3. Nintendo chce zarabiać też poprzez sprzedaż swoich klasycznych tytułów, takich jak "Super Mario" i "The Legend of Zelda", w ramach opcji wirtualnej konsoli.

The Economist w swoim raporcie sugeruje, że "nowa radykalna strategia Nintendo" może zadecydować o przyszłości rynku gier. Podejście do zabawy poprzez odrzucenie jakości graficznej wynika z prostej filozofii, zgodnie z którą współcześni ludzie mają mało czasu i potrzebują szybkiej rozrywki. Tymczasem gry wideo zyskały na złożoności pochłaniającej czas i wymagającej od odbiorców skupienia oraz nauczenia się ich obsługi, w efekcie błyskawicznie zniechęcają się, rezygnując z zabawy.

Nintendo postanowiło postawić na zmianę kontrolerów i budować gry wokół ich możliwości. Pomysł przyjął się wraz z rosnącą popularnością mobilnego DS. Odnośnie promocji sprzętu firma nie zamierza wydawać ogromnych pieniędzy na reklamy, zdecydowano się np. na sponsorowanie tras koncertowych, podczas których można przetestować konsolę. Nintendo chce, aby gracze sami polecali sprzęt dla swoim znajomym, potencjalnym użytkownikom Wii.

David Cole z grupy badawczej DFC Intelligence sporządził prognozę poświęconą losom konsoli Nintendo, której skrót opublikowano publicznie na serwisach branżowych. Zdaniem specjalisty, Wii, znana wcześniej jako Revolution, słusznie otrzymała inną nazwę. Sprzęt ten nie będzie "rewolucyjny", nie obali rosnącej wartości rynku gier, prowadząc do jego rozpadu, lecz wprost przeciwnie - umożliwi mu dalszy ewolucyjny rozwój dzięki wprowadzeniu innowacyjnego kontrolera. Analityk jest przekonany, iż Wii nie posiada już wad, które dały słabą pozycję poprzednim konsolom stacjonarnym od Nintendo. Do tego wprowadzono rozgrywki online i wsteczną kompatybilność pozwalającą na uruchamianie starszych gier. Dodatkowo Wii jest przystępna dla producentów i wydawców, dając im perspektywę łatwego zarobku.

BBC News natomiast opublikowało swój test konsoli Wii sporządzony przez Rebeccę Morelle, korespondentkę pozbawioną doświadczeń z grami wideo. Do jej dyspozycji oddano pięć produkcji. W pierwszej kolejności był to zestaw mini gier "WarioWare: Smooth Moves", w których wszystko wykonuje się poruszając kontrolerem w powietrzu. Pośród zadań są np. przebijanie balonu i darcie papieru, "wszystkie są tam z powodów, których nie dane mi było pojąć". "Nie mogłam przestać myśleć, że było to coś w stylu rytualnego upokorzenia niżeli zabawy. Niemniej nawet jeśli nie wyglądałam jak idiotka, wciąż trzymałam kontroler - utrzymanie go po raz pierwszy w prostej linii było nieco dziwne". Następnie reporterka sprawdziła zestaw "Wii Sports", wykonała operację w "Trauma Centre" i ścigała się samochodami terenowymi w "Excite Truck". Wszystko to sprawiło, że poczuła się nieco zmęczona wykonywanymi gestami. Jej opór do zabawy na Wii przełamała dopiero gra RPG "Legend of Zelda: Twilight Princess", którą dość przewrotnie określiła jako pozycję wymagającą najwięcej koordynacji ruchów.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: firma | sprzęt | reakcje | zabawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy