War of the Monsters - PS2

Platforma: PlayStation 2
Wydawca: Sony
Developer: INCOG Inc.
Dystrybutor w kraju: Sony Poland
Gatunek: Walka
Premiera: już jest!
Ocena: 9/10

Mocne uderzenie
Czy jest tu ktoś, kto nie chciałby choć na chwilę stać się kilkuset tonową bestią niszczącą miasto? W takim razie zapraszamy do jednej z najbardziej destrukcyjnych gier na PlayStation 2. Stare filmy science-fiction z lat 50-tych i 60-tych wciąż mają grono wiernych fanów. Któż nie słyszał o Godzilli, czy King Kongu. Cofając się jeszcze dalej w historię kina napotkamy filmy Ed'a Wood'a, nie bez powodu określanego mianem najgorszego reżysera w historii. Jest jednak cienka, subtelna granica, która odgradza kicz mało zabawny i po prostu słaby, od kiczu przezabawnego i interesującego. Gra "War of the Monsters" pokazała wszystkim graczom gatunek bijatyk w zupełnie nowym, nieznanym wcześniej świetle, z miejsca stając się prawdziwym hitem.

Jeśli wojna to tylko z UFO
Postępujące zniszczenie i dewastacja były wszędzie. Samochody zgniecione niczym kupa złomu, statki powywracane jak zabawki. Broń pulsacyjna, która kiedyś została uznana za największy triumf ludzkości, teraz stała się przyczyną tragedii.

Wojna z UFO trwała miesiącami. Nikt nie wiedział skąd się wzięli, nikt nie wiedział skąd przybyli, a ich misja miała tylko jeden cel - całkowite podbicie planety Ziemia. W najczarniejszej godzinie ludzkości, najtęższe ziemskie umysły natchnęły ludzkość nową nadzieją. Oto bowiem stworzono broń pulsacyjną (cóż za wspaniała nazwa!), która emituje promień o sile nieznanej dotąd nikomu. W akcie desperacji użyto jej atakując znienawidzony latający talerz.

Jeśli plan był doskonały to na pewno się nie powiódł
Jak łatwo się domyślić plan się nie powiódł. Co więcej zakończył się katastrofą w całym tego słowa znaczeniu. Co prawda wystrzelony impuls trafił w statek obcych i nawet go zniszczył, jednak że najtęższe ziemskie umysły nie wzięły pod uwagę jednej kwestii - katastrofy ekologicznej, która nastąpiła na skutek wycieku paliwa ze zniszczonego pojazdu UFO! Paliwo dostało się wszędzie. Skażone zostały oceany, morza, gleby, lasy i powietrze. Toksyna otuliła Ziemię niczym plaga...

Jeśli mutanty to tylko toksyczne i najlepiej radioaktywne
Ponownie nie będzie wielkim osiągnięciem intelektualnym gdy domyślimy się, że działanie toksycznych odpadów nie pozostało bez wpływu na różnego rodzaju gatunki zwierząt, bądź roślin. Dosyć szybko matka natura pokazała swoje nowe, zmutowane oblicze. A szybko w tym wypadku oznacza pod koniec tygodnia. Oto bowiem i tak znękanej i wystraszonej ludzkości, objawiły się gigantyczne potwory-mutanty! Wyrośnięte zwierzaki ruszyły w stronę miast, ścinając po drodze wszystko, co wystawało ponad poziom ich wielgachnych stóp (czyli domki, budynki i innego rodzaju zabudowania). Jak by tego było mało rdzennie ziemski system obrony w postaci wielkich, prawie że niezniszczalnych robotów, uzyskał samoświadomość stając się takim samym zagrożeniem jak najeźdźcy z kosmosu. Obca toksyna połączona z różnego rodzaju mikroorganizmami dała zaskakujące efekty.

Ziemskie siły (a raczej to, co jeszcze z nich zostało) po raz kolejny ruszyły do tak samo dzielnej, jak i skazanej na niepowodzenie walki. Na całe szczęście dla ludzi, okazało się, że bestie bardziej zainteresowane są pojedynkami w swojej kategorii wagowej. Tak oto rozpoczęła się Wojna Potworów!

Jeśli budynki rąbią to szyby lecą
Autorzy gry "War of the Monsters" na PlayStation 2 oddali graczom 10 (łącznie z ukrytymi) bestii, których zmagania będziemy obserwować na 12-stu specjalnie przygotowanych arenach. Wśród dostępnych gigantów znalazło się miejsce między innymi dla King-kongo podobnego, wyrośniętego goryla, zmutowanej modliszki, robota w stylu starych filmów anime o mechach, czy istoty będącej żywą elektrycznością. Nie mogło oczywiście zabraknąć też pana, którego ciało tworzą rozgrzane skały wulkaniczne. Ekipa jest iście destrukcyjna, a areny ku temu przygotowane wprost idealne. Wystarczy wyobrazić sobie wielkie bestie związane w bynajmniej nie miłosnym uścisku, rozdeptujące spanikowanych ludzi na ulicach miasta, niszczące budynki, pojazdy, urządzenia. O ile w przypadku rasowych bijatyk w stylu Dead or Alive 2, czy Virtua Fighter 4 mówiło się o interakcji z arenami (bo można było kogoś wyrzucić przez okno, a płytki chodnikowe ulegały zniszczeniu) to tutaj jest to podstawowy element prowadzenia pojedynku. Nie ma większej satysfakcji w grze niż zwalenie wieżowca na uciekającego przeciwnika. Równie dobrze można chwycić samochód i rzucić nim w oponenta. Oprócz tego bestie posiadają cały arsenał ciosów, łącznie ze specjalnymi atakami powodującymi masową destrukcję. Same areny również posiadają mnóstwo sekretów, które w newralgicznym momencie pojedynku mogą okazać się decydujące. Co powiecie na sprowokowanie wielkiej fali, która z impetem niszczy całe miasto-arenę, łącznie z walczącymi bestiami? Wygląda imponująco.

Jeśli to nie jest dobra gra o potworach, to lepszej już nie będzie
"War of the Monsters" na PlayStation 2 okazał się niespodziewanym hitem 2003. Twórcy gry, mający na swoim koncie kultową serię Twisted Metal, z jej ostatnim objawieniem w postaci Twisted Metal Black, zrobili kawał świetnej roboty. Do tego dochodzi tryb dla dwóch graczy, który trzeba przyznać, wykonany jest po mistrzowsku. Pomysłowość, świeżość, innowacyjność, a przede wszystkim perfekcyjnie oddany klimat starego, dobrego science-fiction, które wciąż potrafi zadziwiać i bawić - to wszystko i jeszcze więcej składa się na sukces War of the Monsters.

MartineZ

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy