UEFA Champions League 2004-2005 - PS2

Producent: EA Sports

Wydawca: Electronic Arts

Dystrybutor PL: EA Polska

Platforma: PlayStation 2, Xbox, GameCube

Rodzaj gry: sportowa / piłka nożna

Ilość graczy: 1-4

Wykorzystuje: kartę pamięci

Premiera: 4 lutego 2005

Ocena: 7/10



Na pierwszy rzut oka "UEFA Champions League 2004/200" wydaje się być tylko próbą łatwego zarobienia pieniędzy - w końcu nie minęło zbyt wiele czasu odkąd EA wydało na rynek "UEFA Euro 2004" i "FIFA 2005". I faktycznie wiele rzeczy nie zmieniono, ale na szczęście nie oznacza to, że stare gry odziano w nowe szaty.

Reklama



Głównym trybem zabawy jest "The Season", w którym gracz wciela się w rolę trenera - przy pomocy przygotowanych na potrzeby gry narzędzi można stworzyć dowolnie wyglądającą postać, począwszy od koloru i długości włosów, kończąc na stylu ubierania się - i obejmuje klub, którego właściciel za wszelką cenę chce wygrać Ligę Mistrzów. Jest to jego życiowy cel i zrobi wszystko żeby go osiągnąć. Między innymi od czasu do czasu wskaże zawodników, którzy według niego słabo się spisują i trzeba będzie się ich natychmiast pozbyć. Oczywiście gość myśli też o kibicach i dlatego nie raz i nie dwa trzeba będzie wygrać dla niego mecz kilkoma bramkami. Fajny szef, prawda? Ale płaci, więc trzeba go słuchać.



Co to wszystko oznacza? Ano to, że zabawa nie polega już tylko na wygrywaniu kolejnych meczów, ale realizowaniu konkretnych założeń. Wygranie Ligi Mistrzów nigdy nie było tak trudne. Oczywiście niektóre zadania, przed jakimi staje gracz są idiotyczne - co powiecie na to, że czasem właściciel każe zdjąć najlepszych zawodników i rezerwowym składem pokonać jakiś silny zespół tylko po to, by dostarczyć kibicom wrażeń? Tryb ten jest rozwinięciem idei "Situation mode" - nierzadko gra się tylko kawałek meczu, na przykład samą końcówkę, kiedy to przegrywa się dwoma bramkami i ma się kwadrans na wyrównanie. Nie mówiąc już o tym, że zdarza się grać tylko drugą połowę zaczynając ją z pięcioma bramkami straty do przeciwnika. Fajne? Jasne, jest trudno, ale da się wszystko przejść - satysfakcja z tego ogromna. Gorzej, że często to właśnie właściciel klubu decyduje, jaką formacją trzeba grać, w której minucie powinna paść bramka itp., co sprawia, że nie można pograć sobie na luzie, według własnego uznania. Przez to prawie w ogóle nie czuje się tego, iż jest się w jakikolwiek odpowiedzialnym za zespół. Trener właściwie jest tylko marionetką, nie mającą wpływu nawet na to, kogo wystawić do gry.



Sama rozgrywka jest bardzo szybka, szybsza niż w "FIFA 2005", choć akcje konstruuje się znowu głównie dwójką zawodników, bo reszta sobie z niewiadomych powodów mozolnie spaceruje po boisku i zanim ruszą do przodu już dawno jest po wszystkim. W każdym razie i tak jest szybciej i płynniej, przez co dużo lepiej się gra. Bardzo też dobrze wypadła sprawa z fizyką piłki. O wiele lepiej się nią prowadzi i dużo łatwiej wykonać zwód (prawą gałką analogową), ale to wciąż jest klon serii "FIFA Football", więc nie odczujecie zbyt wielkich zmian. Wciąż gra długimi podaniami zupełnie się nie sprawdza i trzeba skupić się na krótkich piłkach granymi po ziemi. Tak naprawdę najbardziej zmienił się sposób wykonywania rzutów wolnych. Nie ma już zbędnych zabaw w przepychanie się w polu karnym. Teraz piłkę po prostu kieruje się w młyn - można wybrać czy na krótki, czy też na długi słupek, po ziemi, czy górą - i decyduje się, jak mocna będzie to wrzutka, licząc na to, że ktoś dojdzie do podania i umieści futbolówkę w siatce. Jest to dobre rozwiązanie i za to należy się EA plus.



W każdym razie wciąż mamy do czynienia z kolejnym wcieleniem "FIFA", a więc pozycją, która traktuje o dość mocno uproszczonej grze w piłkę nożną. Nie można jakoś specjalnie pogrzebać przy taktykach, nie da się zbytnio zmieniać ustawień boiskowych. Liczy się po prostu szybka zabawa i praktyczne jedyne, co można zmienić, to formacja. Jeśli więc lubicie godzinami obmyślać taktykę gry, nie macie czego tu szukać. Pozostaje (wciąż) "Pro Evolution Soccer".



Oprawa gry nie zmieniła się zbytnio od czasu poprzedniej "FIFY". Takich kosmetycznych zmian, jak dołożenie logo Ligi Mistrzów na koszulkach zawodników, nie można traktować poważnie. Ogólnie jest ładnie i co znacznie ważniejsze - w końcu nie ma spowolnień animacji. Być może dlatego, że obraz jest wyświetlany w trybie widescreen (z czarnymi paskami na górze i dole ekranu). Po raz kolejny nie zawodzą także odgłosy dobiegające z trybun. Kibice chętnie prezentują klubowe przyśpiewki i robią to naprawdę świetnie. Komentarz jak zwykle stoi na wysokim poziomie. jest to już pewna tradycja serii i jeden z nielicznych elementów, w których EA na głowę bije magików z Konami odpowiedzialnych za serię "PES".



"UEFA Champions League" oparta jest na zabawie w wypełnianie zadań chorego tyrana -właściciela klubu. Można przez to traktować ją jako sprawdzian dla Electronic Arts. Jeśli taki pomysł się przyjmie, pewnie ujrzymy rozwinięcie tego wątku w kolejnej odsłonie "FIFY". W każdym razie jeśli już skusicie się, by pograć w tę grę, na pewno z otwartymi ramionami przywitacie wiele ciekawostek i fajnych bonusów, które tylko czekają, żeby je odblokować. Co powiecie na możliwość gry piłką plażową? A jeśli należycie do tego niezwykle wąskiego grona konsolowców grających w sieci, z pewnością ucieszy Was fakt, że da się zmierzyć z graczami z całego świata zarówno na konsoli PS2, jak i Xbox.



Vento

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama