Tom Clancy's Rainbow Six: Lockdown

Producent: Red Storm
Wydawca: UbiSoft
Dystrybutor PL: Cenega Poland
Rodzaj gry: gra akcji
Data wydania: 26 maja 2006
Wymagania sprzętowe: Pentium 4 1,5 GHz, 512 MB RAM, karta graficzna 64 MB, Windows 2000/XP, DVD-ROM, 7 GB HDD
Cena detaliczna: 99,90 PLN
Ocena: 6/10

Po raz pierwszy z serią "Tom Clancy's Rainbow Six" zetknąłem się osiem lat temu. Od tamtego momentu upłynęło sporo czasu, ale po dziś dzień pamiętam długie i pełne emocji chwile spędzone nad tą grą. Pierwsza część przygód grupy antyterrorystycznej "Tęcza" oczarowała mnie głównie od strony walorów taktycznych. Była to bodaj pierwsza gra taktyczna z prawdziwego zdarzenia, w której nie było miejsca na bohaterskie popisy jednego człowieka, tylko liczyła się współpraca w zespole. Na przestrzeni ostatnich kilku lat doczekaliśmy się wielu odsłon serii "Rainbow Six" i choć z ich poziomem wykonania bywało różnie, to "Rainbow Six 3: Raven Shield" pozwalał wiązać nadzieje na to, że serię czekają lepsze czasy.

Najnowsza część gry o podtytule "Lockdown" diametralnie rożni się od poprzedniczek, co można zauważyć już na pierwszy rzut oka. "Rainbow Six" do tej pory charakteryzował się głównie tym, że każda misja składała się z kilku istotnych części: zapoznania się z zadaniem, doboru członków do drużyny, wyboru arsenału, planowania misji i realizacji tego planu w praktyce. Schemat ten w "Lockdown" został gruntownie zmieniony, bowiem panowie z Red Storm postanowili zrezygnować z możliwości planowania misji. Oprócz tego nie można dobierać sobie członków do drużyny, bowiem o składzie zespołu na daną misję decyduje odgórnie nasz zwierzchnik. Takie zmiany spowodowały pewne następstwa, które - jak się okazuje - nie wyszły grze na dobre.

Przede wszystkim gra jest bardzo liniowa. Z racji tego, że misje wykonujemy w sposób z góry ustalony, to nasze kroki ograniczają się właściwie tylko do przechodzenia między wyznaczonymi punktami, eksterminacji wroga oraz ratowania zakładników. Na domiar złego Sztuczna Inteligencja przeciwników pozostawia wiele do życzenia. Wprawdzie zdarza się, aby wróg dostrzegł nas z dalszej odległości i przy okazji wyrządził krzywdę, ale z reguły przeciwnicy nie stanowią większego zagrożenia. Niejednokrotnie bywało tak, że stawałem z terrorystą oko w oko i ten posyłając w moją stronę wiadra kul - nie potrafił mnie uśmiercić. Poza tym bardzo często miałem wrażenie, że równie dobrze każdą misję mógłbym ukończyć w pojedynkę, bez pomocy kompanów z drużyny. A skoro już o nich mowa to przyznam, że w trakcie misji wiedzie im się nieco lepiej niż przeciwnikom, chociaż też postępują nierozważnie. Bywało i tak, że zamiast podrzucić granat pod nogi wroga podrzucali go pod nogi kolegów. Komunikacja w zespole jest natomiast całkiem niezła. Jako, iż pełnimy obowiązki lidera teamu - możemy swoim kolegom nakazać wyważyć drzwi, oczyścić pomieszczenie czy rzucić we wskazane miejsce różnego rodzaju granaty.

Do plusów tej gry z pewnością zaliczyć można całkiem bogaty arsenał. Autorzy postarali się, w gąszczu dużej ilości pukawek, o kilka nowoczesnych broni, jak choćby o MTAR-21. Dodatkowo naszych dzielnych antyterrorystów można wyposażyć w noktowizor, wykrywacz metali, ładunki wybuchowe, młoty do wyważania drzwi i cztery rodzaje granatów (blaskowy, odłamkowy, dymny i fosforowy). Misji do wykonania w sumie będzie piętnaście i zostały one rozmieszczone na całym świecie. Zadania stawiane przed nami nie są urozmaicone i nie ma co ukrywać - potrafią szybko znużyć.

Seria "Rainbow Six" legitymowała się do tej pory sporą dawką realizmu, co zawsze było jej istotnym atutem. W przypadku "Lockdown" o realizmie raczej nie ma mowy, bowiem czy w rzeczywistości dwa strzały w nogę są zawsze równoznaczne ze śmiercią? Dla panów z Red Storm najwidoczniej tak. Od strony graficznej "Tom Clancy's Rainbow Six: Lockdown" wygląda przeciętnie. Niektóre elementy gry zostały wykonane przyzwoicie, toteż do gustu przypadły mi klimatycznie przygotowane otoczenia, kawałki odpadającego tynku po kulach, unoszący się kurz na pustyniach czy wystrój lokacji. O wiele gorzej natomiast sprawa ma się z cieniami, modelami postaci i eksplozjami. Przeciwnicy sprawiają wrażenie, jakby wszyscy zostali zrobieni na przysłowiowe "jedno kopyto" i wieloma szczegółami nas nie uraczą. Dźwięki wraz z muzyką mają swoje wady i zalety. Do zalet audio zaliczają się charakterystyczne dla poszczególnych broni odgłosy wystrzału oraz ciekawy podkład muzyczny. Bardzo śmiesznie jest natomiast wówczas, gdy przeciwnicy alarmują o naszym nadejściu nawet wtedy, gdy nas nie widzą albo informuję o rzuconym w ich stronę granacie, który nawet nie został odbezpieczony. Takie odzywki nie mające nic wspólnego ze stanem faktycznym są w grze na porządku dziennym, co jest bardzo irytujące.

"Lockdown" w Polsce wydany został przez firmę Cenega Poland, która dokonała pełnej lokalizacji gry. Wydaje mi się jednak, że nasz rodzimy dystrybutor mógł postarać się o lepszych lektorów, bo ci co podłożyli swoje głosy w grze nie wypadli najlepiej. Najnowszą część serii "Tom Clancy's Rainbow Six" z całą pewnością nie można uznać za udaną. Przeprowadzone przez autorów zmiany nie były udanym rozwiązaniem i gra na tym więcej straciła, niż zyskała. Teraz liczę tylko na to, że studio Red Storm wyciągnie wnioski z tej porażki i następnym razem nie sprawi nam takiego zawodu. Końcowa ocena może wydać się Wam nader wysoka, ale nie ma co ukrywać - sentymentu trudno wyzbyć się z dnia na dzień, a ja taki sentyment do "Tęczy" żywię.

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: przeciwnicy | wydawca | dystrybutor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy