Tom Clancy's Ghost Recon: Island Thunder

Producent: Red Storm Entertainment

Wydawca: Ubi Soft

Dystrybutor PL: Play It

Gatunek: taktyczna gra akcji / FPP

Cena detaliczna: 49.90 PLN

Data wydania: 24 września 2002

Data wydania PL: 10 kwietnia 2003

Wymagania sprzętowe: Pentium 450MHz, 128 MB RAM, karta grafiki 16 MB, CD-ROM x4, 0.5 GB na HDD, Windows 98/ME/2000/XP, DirectX 8.0

Ocena: 7/10



Gry jako dodatki chyba zawsze (choć naturalnie zdarzają się wyjątki) tworzone są do produkcji, które zaraz po wydaniu wywołują wśród graczy niezmierny zachwyt i od razu dają do zrozumienia, że po pewnym czasie ponownie usłyszymy tytuł danej produkcji z jakąś nową cyferką lub dodatkowym podtytułem. Takimi grami, a wręcz seriami produktów, są wiecznie żywe "Rainbow Six" i "Ghost Recon" - stworzone i dopieszczane przez firmę Red Storm zwaną także mistrzem gatunku taktycznych gier FPP. Wydarzenia ostatnich miesięcy ściśle powiązane z terrorem są naturalnym bodźcem zadanym w stronę Czerwonego Sztormu, który nie śpi i na światło dzienne wydaje swoje kolejne 'bojowe' dzieci.

Reklama



O dziwo, jeszcze żaden producent nie zapowiedział stworzenia w najbliższych dniach (tygodniach, miesiącach?) jakiejś wirtualizacji wojny w Zatoce Perskiej. Pewnie jest to spowodowane zbyt małą ilością czasu... Dobrym alibi będzie także fakt nie napisania przez Toma Clancy'ego książki traktującej o 'irackiej aferze'. W każdym bądź razie dzieło Saddama H. jest wciąż do wynajęcia, ale chłopaki z Red Storm chyba nic sobie z tego nie robią i nadal trzymają się fikcyjnych opowieści pana Tomka, które później jako gierki mogą się umiejscowić na naszych blaszakach. Tak się stało z "Ghost Reconem", jego rozszerzeniem "Desert Siege", a teraz przyszła kolej na następny dodatek, a mianowicie "Island Thunder". Co tu dużo mówić - już teraz mogę Wam uświadomić, że produkcja ta nie jest swoistym, pięknym rozszerzeniem, ale także jej stworzenie nie okazało się totalną porażką. Ot tak po prostu - otrzymaliśmy garść nowych przygód elitarnej załogi Duchów, które praktycznie do gatunku gier taktycznych FPP wprowadzają dokładnie tyle, ile gramów mięsa może zjeść rasowy wegetarianin, a więc nic.



IT to po prostu nowe misje, świeża broń i coś tam jeszcze (wszystko przedstawię w swoim czasie). Sam sposób prowadzenia gry i w ogóle cała rozgrywka jest nadal taka sama - brak tutaj jakichkolwiek nowalijek. No, ale przecież dodatek nie jest całkowicie nową grą i powinien utrzymać wiele elementów ze swojego prekursora, a więc przyjrzyjmy się temu, co też producentom udało się urodzić pod nazwą "Island Thunder" - na początku w aspekcie fabularnym.



Mamy rok 2009 i znajdujemy się na Kubie. Otoczenie nie wygląda ciekawie - Fidel Castro już dawno zapadł w wieczny sen, a komunistyczny reżim został obalony - kubański ustrój pogrążony jest w chaosie. Aktualny 'myślący' prezydent - Pedro Ebana zapowiedział wolne wybory, co wiąże się z szansą, że na Kubie nareszcie zapanuje demokracja. Nie wszystkim jednak się to podoba - po kraju drepta wiele osobników, którzy chcieliby zakłócić porządek wśród niewinnych Kubańczyków. Całość podpieka jeszcze wzmożona działalność karceli narkotykowych, a więc w sprawę wmieszani są pełnokrwiści terroryści uzbrojeni - jak to zwykle bywa - w całkiem mocne pukawki. W sumie: Kuba oficjalnie dąży do rozwiązania wszelkich problemów w wewnętrznej polityce kraju, ale przeszkadzają im w tym ucieleśnione przeszkody... Naturalnie przeskoczyć je może tylko i wyłącznie jakieś zorganizowane dobro wypuszczone spod łona Stanów Zjednoczonych. W tym wypadku chodzi o siły specjalne Ghost, z którymi mogliśmy się spotkać na PC już dwa razy. Tym razem jednak - jak podaje producent - szykuje się najtrudniejsza misja Duchów i w zasadzie jest to prawda - poziom trudności gry wzrósł (choć nieznacznie) w stosunku do prekursora tego produktu i jego pierwszego dodatku.



W "Island Thunder" aby uratować świat, należy ukończyć kolejno wszystkie osiem misji złożonych w jedną kampanię mającą miejsce w centrum uwagi całej afery - na Kubie. Osiem ciągów zadań może robić wrażenie zbyt małej ilości, ale spokojnie - na każdą misję nie wystarczy poświęcić tylko kilku minut (jak to miało w miejsce w wydanej jakiś czas temu "Sumie Wszystkich Strachów") - teraz gra się zdecydowanie dłużej, a jest to spowodowane - obok trochę podwyższonego poziomu trudności - niezmiernie wielkimi połaciami terenu, po jakich przyjdzie nam biegać. "Ghost Recon" już od swojej pierwszej części znany był z olbrzymich pól do popisu, a teraz są one jeszcze większych rozmiarów - zabawa przyprawia gracza o emocje wyższej rangi (choć save'owanie jest możliwe), co jest ewidentną zaletą IT. Gra spod skrzydeł Red Stormu byłaby bez sensu, gdyby pozbawiono ją ciekawych misji i znanego wszystkim klimatu - tak się na szczęście nie stało. Nadal bawimy się w wojskowych antyterrorystów, których akcje zwykle polegają na uwalnianiu zakładników, porywaniu ważnych osobistości, zabieraniu odpowiednich dokumentów, wysadzaniu w powietrze składów amunicji, a wszystko to bogato przyprawione zostało rozbijaniem tyłków naszym wrogom. Nie muszę wspominać, że wszystkie misje są ze sobą w pewien sposób powiązane i odgrywają niemałą rolę w kształtowaniu fabularnej strony produktu.



Zabawa w "Island Thunder" praktycznie niczym się nie różni od swojego prekursora, choć nadal trzyma wysoki poziom i potrafi ucieszyć niejednego fana "Ghost Recona". Sposób gry pozostaje więc niezmieniony, aczkolwiek drobne poprawki można zauważyć w SI komputera. Błędy niestety jeszcze się zdarzają (przeciwnicy czasami włażą pod broń graczowi, nie zawsze są roztropni itp.) i potrafią ironicznie dobić gracza, ale jednak coś pod tym kątem zostało zmienione - wrogowie teraz są groźniejsi, potrafią lepiej strzelać i o ile w pierwszej części "Ghost Recona" należało działać ostrożnie, o tyle teraz musimy być jeszcze bardziej uważni i mniej zauważalni dla naszych wrogów, bowiem oni nawet z daleka potrafią wypatrzyć nasze ciałka i zasypać je ostrym ołowiem.



A skoro o pociskach mowa, co powiecie na to, abym przedstawił Wam nowości, jakie Red Storm przygotował w uzbrojeniu Duchów? Nie musicie jednak się zbytnio podniecać... Owszem, wprowadzono nowe pukawki, ale zmiana ta dobrze zauważalna jest tylko w grze sieciowej lub w trybie szybkiej misji - podczas kampanii raczej używać będziemy broni z pierwotnego "Ghost Recona". Wśród nowych pukawek znalazły się: Kałasznikov (AK-47), AK-74, pistolet Makarov, Samopal vx. 58, M4 Socom, snajperka S4-25 (z możliwością założenia tłumika) i inne.



Dość interesujące nowości pojawiły się w multiplayerze i szybkiej misji. Chłopaki z Red Stormu przygotowali kilka nowych trybów rozgrywki. Pojawiły się: "obrona", "kotek i myszka" oraz "potwór". Pierwszy z nich jest czymś na miarę bronienia jakichś miast, fortyfikacji przed najazdami niemiłych plądrowników. Otrzymujemy po prostu teren, który razem z kompanami należy strzec przed atakiem sił terrorystycznych kierowanych przez SI komputera. Bardzo interesującym trybem rozgrywki jest "kotek i myszka" - wszyscy gracze rozpoczynają na pierwszy rzut oka normalną zabawę (wybór zestawu broni itp.), ale zmienia się to zaraz, gdy jedna osoba jako pierwsza kogoś zabije. Staje się ona wtedy tzw. myszką (reszta graczy to takie kotki), która od razu musi bardzo uważać na swój zadek - otrzymuje bowiem słabą broń oraz jest wyraźnie widoczna na mapie i to dla wszystkich innych graczy żądających krwi myszki. Jak więc ma ona przeżyć? To już zależy od pomysłów i umiejętności gracza... Jeżeli ten tryb Wam nie pasuje, możecie jeszcze sięgnąć do bardzo podobnego, a mianowicie "potwór". Od "kotka i myszki" różni się on tylko tym, iż jeden z graczy posiada lepszą broń od pozostałych, a i tak jej klasa może wzrastać, gdy potwór zabije sporo pozostałych żołnierzy.



Jeżeli chodzi o walory techniczne produktu, to istotnych zmian w stosunku do podstawowej wersji gry raczej nie wniesiono. Nadal nasze oko cieszy ta sama grafika z kilkoma podpieszczonymi elementami. Jeśli w "Ghost Reconie" strona wizualna przedstawiała się wyśmienicie (a tak było), to teraz złego słowa o niej powiedzieć nie można, chociaż na skutek czasu i zmian techcznicznych grafika rewelacją z pewnością już nie jest. Nie oznacza to oczywiście, że całość się brzydko prezentuje - nic z tych rzeczy! W czasie zabawy możemy podziwiać ładne kubańskie plenery wysadzane tu i ówdzie tropikalnymi palmami itd. Niestety, gdzieniegdzie można jeszcze zauważyć błędy w kodzie gry, ale w sumie zdarza się to tylko sporadycznie, także ogólne wrażenie z produktu traci na tym dosłownie odrobinę. Ścieżka audio i dźwięki towarzyszące nam w czasie rozgrywki cały czas utrzymują Clancy'owski nastrój i potwierdzają stare założenie, że produkty wydawane przez Red Storm są pod względem dźwiękowym dopracowane perfekcyjnie.



Podsumowując, "Island Thunder" pomimo bardzo małej ilości zmian jest rozszerzeniem, które jednak warto zakupić, zważywszy na fakt, iż "Ghost Recon" swojego czasu był niemalże ideałem i nawet teraz przyciąga do siebie tłumy swoich zwolenników, którzy znużeni misjami z podstawowej wersji gry oraz dodatku "Desert Siege" chcieliby otrzymać jakieś nowe przygody Duchów, a takie właśnie daje nam IT. Szkoda tylko, że w czasie produkcji potraktowano go po macoszemu i na niekorzyść gracza wprowadzono tak niewiele nowalijek, a przecież można było się bardziej przyłożyć. No cóż, takie jest życie - perfekcyjne ucieleśnienia marzeń zdarzają się bardzo rzadko, a jeżeli się zdarzają, to gracze różnie mogą je odebrać. Tak czy inaczej "Island Thunder" do dodatek godny uwagi, ale na dłuższą metę jest on zbyt niedopracowany i jako rozszerzenie kuleje pod względem nowości.



Plusy: grywalna, wymaga skupienia, bardzo realna, obszerne mapy, urozmaicona gra wieloosobowa

Minusy: brak większych zmian, nadal występujące maczki techniczne



baseM@N

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowości | rozgrywki | dystrybutor | broń | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy