The Matrix: Path of Neo

Producent: Shiny Entertainment
Wydawca: Atari
Rodzaj gry: TPP
Termin wydania: listopad 2005
Tryb gry: single player

O filmie "Matrix" słyszał zapewne każdy, a na pewno zdecydowana większość. Jednak nie wszyscy muszą pamiętać, iż przed niespełna dwoma laty na rynku gier komputerowych pojawiała się gra o tytule "Enter The Matrix". Zapowiadała się na wielki hit, ale w istocie rzeczy sprawiła graczom spory zawód. Owszem, można było mile spędzić przy niej czas, ale przede wszystkim trzeba było być posiadaczem bardzo mocnego komputera, aby raczyć się w pełni tym, co oferowała. Dzisiaj chciałbym Was zaprosić do lektury zapowiedzi sequela "Enter The Matrix" o tytule "The Matrix: Path of Neo".

Pierwsza zasadnicza różnica ma być taka, że w nowej odsłonie będziemy kierować losami przede wszystkim Neo, głównego bohatera filmu. Oczywiście zaistnieje możliwość pokierowania losami jego kompanów, jednak w dużo mniejszym stopniu niż w pierwowzorze. Żeby nie być gołosłownym, wystarczy, że napiszę, iż w zbliżającym się sequelu będziemy świadkami przygód Neo począwszy od pierwszej po trzecią część kinowego odpowiednika. Tak więc możemy spodziewać się bardzo wielu motywów znanych z filmowej ekranizacji. Zaskakujące jest to, że producenci zmienili zakończenie, które będzie inne, aniżeli to filmowe. Takie założenie było jednak celowe, bowiem tym samym producenci zostawiają sobie otwartą furtkę, aby móc w przyszłości stworzyć kolejne części gry. W końcu nie zabija się kury, która znosi złote jaja.

Kolejną dobrą nowiną jest fakt, że autorzy - oprócz przeniesienia przygód Neo z dużego ekranu - zdecydowali się na to, iż wirtualny bohater będzie miał identyczne ruchy co jego kinowy brat bliźniak. Dzięki temu przyjdzie nam poznać kilka rodzajów sztuk walki, spowalniać akcję gry czy nawet... latać! Świat gry przedstawiony zostanie w trybie TPP, czyli wszystko będziemy obserwować zza pleców bohatera. Taki sam sposób wykorzystano w "Enter The Matrix" i można powiedzieć, że sprawdził się należycie. Jeżeli autorzy zadbają o odpowiednią pracę kamer, to nie powinno być żadnych kłopotów. Ogólnie w grze będzie sporo bijatyki, biegania i skakania. Innymi słowy gra będzie bardzo dynamiczna. Wspomniane przeze mnie umiejętności nasz wirtualny bohater będzie przyswajał sobie stopniowo. Przechodząc grę krok po kroku będziemy nabywać coraz to nowsze i lepsze umiejętności. Autorzy wyszli z założenia, iż apetyt rośnie w miarę jedzenia... i słusznie.

Padło słowo o bijatykach, więc warto byłoby wiedzieć, czym przyjdzie nam się pojedynkować? Oczywiście nie zabraknie walki na pięści, ale oprócz tego będzie możliwość walki bronią palną oraz różnymi przedmiotami. Autorzy zapewniają, że ten aspekt gry ma być bardzo emocjonujący i ładny dla oka. Efekt końcowy pojedynków zależny będzie głównie od podjętych przez nas klawiszowych kombinacji, z tą uwagą, że nie powinniśmy się martwić o to, iż sterowanie będzie jakieś nad wyraz trudne. Producenci w tym wypadku stawiają na łatwość obsługi.

Co do strony technicznej, to zapowiada się... nieźle. Niestety, nie będzie nam dane oglądać pięknych efektów graficznych, bowiem gra powstaje na różne platformy, a ponadto obsługiwać ją będzie ten sam silnik co pierwszą część. Oczywiście został on znacząco podrasowany i grafika będzie bardzo przyjemna, jednak bez rewelacji. Cieszy natomiast fakt, iż ten engine będzie w stanie wyświetlić setki przeciwników na raz! Jest to o tyle bardziej ciesząca informacja, że gra przez to ma wcale nie zwalniać. Oprawa audio zapowiada się za to dużo lepiej. Wszelkie odgłosy wybuchów, niszczonych przedmiotów, konfrontacji między przeciwnikami zostaną realistycznie oddane, co z pewnością doda grze niemałej ilości smaczku.

Premiera przewidziana jest na końcówkę bieżącego roku, więc pozostało niewiele czasu. Twórcy zapewniają, że gra jest praktycznie na ukończeniu i pozostały jedynie kosmetyczne poprawki. Czy tak jest naprawdę, przekonamy się niebawem. W każdym razie - warto czekać!

Janek

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Guardian | single | Atari | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy