Sudden Strike II

Producent: Fireglow

Wydawca: CDV Software

Dystrybutor PL: Cenega Poland

Rodzaj gry: strategiczna / RTS

Data wydania PL: 28 lipca 2003

Wymagania sprzętowe: PII 233, 64 MB RAM, karta grafiki zgodna z DirectX

Cena detaliczna: 99 PLN

Ocena: 7/10



Na ulicach wojsko. Okna zasłonięte czarnym materiałem, aby utrudnić naloty. Na przedmieściach słychać krótkie serie z karabinów maszynowych. To Wermacht zbliża się do miasta. Gdzieniegdzie polscy żołnierze pośpiesznie przemykają między domami. Od czasu do czasu podłoga drży - artyleria zaczyna ostrzał. Huk! Sąsiednia kamienica runęła. Rodzina Kościańskich nie miała szczęścia... wszyscy zginęli...

Reklama



Tak mniej więcej wyglądały wydarzenia II wojny światowej. Śmierć cywilów, ogólny strach i wielkie zniszczenie. Dziś wszyscy wiedzą o jej bezsensowności i ofiarach, jakie pochłonęła. Wielu myśli: gdybym tylko tam był - to bym im pokazał! Oto do czego doprowadza ludzka nienawiść i skrzywiona psychika przywódców mocarstw.



Chyląc czoła ku bohaterom tamtych lat, w swe ręce wziąłem nowy produkt firmy Fireglow - "Sudden Strike II". O poprzedniej wersji słyszałem wiele superlatyw, ale sam okazji w to istne dzieło sztuki grać nie miałem. Ale nic straconego - pomyślałem - skoro przy tytule jest numer "II" to nie jest mi potrzebna wiedza o poprzedniej wersji. Przecież to oddzielny produkt. Ale myśleć, a zrobić to już oddzielna sprawa, nie mogłem się powstrzymać i czym prędzej wypróbowałem pierwszą część sagi. Wszystko, co o niej słyszałem, potwierdziło się. Produkt wspaniały - jak na tamte lata - ale nie dla każdego. Przeznaczony do przyszłych Napoleonów i gen. Andersów! Wspaniała gra taktyczna, niemająca sobie równych.



Z tymi jakże wspaniałymi perspektywami stawiłem czoła drugiej odsłonie "Nagłego Uderzenia". Już kiedy pierwszy raz ją włączyłem pomyślałem tak: "hmmm, przecież one są identyczne". I spostrzeżenie było całkiem trafne. Gra pod względem graficznym na pierwszy rzut oka jest taka sama. Po chwili grania można dopiero dostrzec różnice. Wspaniale odwzorowano pojazdy, których jest bez liku. Wiele szczegółów i duże zróżnicowanie wśród nich to ogromna zaleta. Bardzo spodobał mi się fakt, iż auto bez kierowców nawet z miejsca nie ruszy. Ale to - na szczęście - tyczy się wszystkiego, od działa poczynając, a na samolotach kończąc. Niekiedy wymagane są wyspecjalizowane jednostki do prowadzenia pojazdów, np. piloci do samolotów. Tak na dobrą sprawę to zacząłem od środka, ale już tego nie będę zmieniał - precz z cenzurą i długofalowym planowaniem!



Dziś czas na niekonwencjonalne rozłożenie recenzji, tu puszczę tam chwycę i wszystko będzie bez żadnego porządku i kolejności! Niech żyje chaos i anarchia. Jak włączysz grę nie przyśnij na początku! Intro jest przeznaczone dla dziadków z reumatyzmem. Nudne i nieciekawe! Potem przenosimy się do menu głównego. Choć nie wiem, czy to co zobaczycie zasługuje na to miano. Kilka brzydkich grafik i mało opcji konfiguracyjnych. Na szczęście wszystko po polsku. Cała gra jest spolszczona bardzo dobrze! Do lokalizacji nie mam żadnych zastrzeżeń. Kiedy już przebiłem się przez to toporne menu, dotarłem do wyboru kampanii. Do naszej dyspozycji jest aż pięć scenariuszy. Mamy tu Amerykanów, Brytyjczyków, Rosjan, Niemców i Japończyków. Tutaj rozczarowanie - zabrakło państwa, które zostało zaatakowane jako pierwsze, długo opierało się Niemcom, stworzyło największe na świecie państwo podziemne i rozpoczęło najbardziej spektakularne powstanie, które mogłoby się zakończyć sukcesem, gdyby nie opieszałość sojuszników. Oczywiście mowa tutaj o Naszej ukochanej Polsce, która w grze została pominięta - skandal!



Kiedy już z goryczą przełknąłem to "uchybienie", przychylniejszym okiem spojrzałem na rozpiskę dostępnych zadań i zabrałem się za misje treningowe. Żenada - to jedyne słowo, którym można określić misje "szkoleniowe". Szybko zapomniałem o tych wszystkich niepowodzeniach autorów gry i zabrałem się pracowicie za kampanię. Przywitała mnie mapa terenu i krótki jego opis oraz założenia taktyczne, które muszę wykonać. Wszystko to czyta lektor z bardzo realistycznym akcentem, dodającym grze klimatu. Sama rozgrywka na początku jest trudna, ale z czasem można się przyzwyczaić do tysięcy opcji, taktyk i zastosowań jednostek. Zaznaczę dla niewtajemniczonych, których siła polega jedynie na ogromnej bazie produkującej miliony jednostek, że to nie ten adres. Tutaj nie ma czegoś takiego jak budowa struktur. Na początku dostajesz określone jednostki - zwykle bardzo nieliczne - za pomocą których masz wykonać zadanie. Dzięki temu poznasz prawdziwą wagę pojedynczego piechura, nie wspominając o działach, różnego typu, których utrata może doprowadzić do końcowej klęski. Po prostu tutaj nie liczy się siła mięśni, lecz umysłu. Aby wygrać musisz myśleć, kombinować, dokonać dobrego zwiadu i rozplanować taktycznie całą operację. To nie zabawa dla dzieci, gdzie każdą straconą jednostkę można zastąpić nową. Żołnierzu, to jest wojna!



Jak wcześniej już pisałem wszelakiego rodzaju pojazdy są dopracowane do ostatniego szczegółu. Nie można tego natomiast powiedzieć o piechocie. Poszczególni kamraci są mali i niewyraźni, często po prostu niewidoczni. Stwarza to dodatkowe zagrożenie, jakim jest niezauważenie jakiegoś delikwenta, który za pomocą MP-40 może zdziesiątkować nasz oddział. Nie można również być zadowolonym z ilości dostępnych żołnierzy. Specyfikacji jest niewiele. Sama grafika jest na przyzwoitym poziomie, ale mimo wszystko jest już przestarzała. Na pewno nie wzbudzi ona wielkiego zafascynowania! Dźwięk sączący się z pecetowych głośników jest średnio przyjemny. Tyle jeśli chodzi o grafikę i dźwięk. Czas zabrać się do najważniejszej części - samej rozgrywki i możliwości, jakie za sobą niesie.



Zdecydowanie widać tutaj, iż autorzy skupili się na jak największym realizmie gry. W grze istnieje oczywiście tzw. mgła wojenna, uniemożliwiająca dostrzeżenie terenów znajdujących się w dużej odległości od naszych jednostek. Ma to zapobiec notorycznemu używaniu snajperów i artylerii. Można sobie pomagać np. oficerami, którzy mają lornetki i na jakiś czas odsłoniają tereny położone na wprost nich. Oczywiście nie zajrzysz przy ich pomocy za róg domu lub w ciemny las. Każda jednostka ma nad sobą kilka pasków wskazujących energię, ilość amunicji danego typu, doświadczenie oraz morale. Każdy z tych czynników wpływa oczywiście na jej realne możliwości bojowe. Energię można uzupełniać w ambulansach i szpitalach bojowych, a amunicję w składach z bronią. Morale zależą od wielu czynników, np. czy w pobliżu znajduje się oficer lub jak nasz oddziała radzi sobie w walce - czy dostaje po tylniej części ciała bądź sam jest katem.



Otaczające środowisko można dowolnie niszczyć i dewastować, żadna kamienica ani las nie pozostanie na swoim miejscu po przejściu naszej gromadki. Żołnierzom można wydawać wiele różnych rozkazów, grupować w mniejsze oddziały i dowolnie przemieszczać po mapie. Gra ma wielki potencjał taktyczny. To właśnie na możliwościach taktycznych skupiła się cała uwaga twórców. W grze panuje również dużo ścisłych zależności. I tak np. jeden delikwent z wyrzutnią rakiet może rozsypać w drobny proch opancerzonego tygrysa, ale dwa tuziny karabinów maszynowych ledwo co go zadrapią. Tak więc nie można bezmyślnie rzucać w wir działań bojowych pierwszą z brzegu jednostkę. Wszystko musi być dobrze przemyślane. Tak samo się sprawa tyczy jeśli chodzi o teren, na którym nam przyjdzie walczyć. I tak na pewno do miejskiej dżungli nie poślemy czołgu, bo z okien budynków można z powodzeniem strzelać do wszystkiego, co się rusza. Dodatkowo w obrębie jednego domostwa można się przemieszczać miedzy piętrami. Im wyższe piętro tym zasięg strzału większy i większy zasięg widzenia.



Front w "Sudden Strike II" nie ogranicza się wyłącznie do lądowej rozgrywki. Wkraczamy również na morza i oceany oraz podbijamy podniebne przestworza. Wszędzie, gdzie może wejść, tam wchodzimy i walczymy z okupantami cywilizowanej europy i Pacyfiku.



Tak oto wygląda taktyczna gra rodem z II wojny światowej. Jest ona skierowana do wąskiej grupy odbiorców. Przeznaczona tylko dla zapalonych strategów i taktyków, a wszystkim, którzy nie mieli do czynienia z pierwszą częścią, sprawi ona wiele kłopotów w początkowej fazie zabawy. Nie spodoba się ona osobom, zachwycającym się grami typu "Warcraft" - czyli 'buduj dużo i szybko, a później przegraj bitwę przy dwukrotnej przewadze swoich sił'. W tym przypadku jedna, dobrze użyta jednostka może zniszczyć dziesięciu wrogów. I to jest piękne! Pomimo wszystkich jej zalet, muszę zauważyć, że gra nie wniosła sobą nic nowego. Jest to tylko odświeżenie poprzednika. SSII bardziej zasługuje na miano dodatku, a nie samodzielnego produktu. Jedynie można mieć nadzieję, że jeśli wyjdzie trzecia część będzie ona istną rewolucją z dobrymi korzeniami, nie tracącą taktycznego klimatu. Jak na razie zasiadamy do "Sudden Strike II" i czekamy na część trzecią!



KirkoR

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy