Stupid Invaders PL

Wydawca: Xilam + Ubisoft

Dystrybutor: Licomp Empik Multimedia

Data premiery: lipiec 2001

Rodzaj gry: przygodowa

Wymagania: PII-233, 32 MB RAM, CD-ROM, karta dźwiękowa, karta grafiki 2D, 400 MB wolnego miejsca na dysku, Windows 95/98/Me

Ocena: 9.5/10


...wracająca z kosmicznego pikniku piątka istot z Kosmosu wylądowała awaryjnie na Ziemi. Oczekując na zakończenie reperacji swego pojazdu, ukryli się w odludnym, niezamieszkanym domku na przedmieściach nieznanego nikomu miasta. Wydawało się, że wszystko idzie dobrze, wkrótce jednak przestało, ponieważ naukowiec nazwiskiem Sakarin poznał miejsce pobytu przybyszów i postanowił ich schwytać, a następnie naukowo wypatroszyć w swojej podziemnej bazie. W celu pojmania kosmitów Sakarin czym prędzej wysłał przerażającego łowcę nagród - nikczemnego Boloka

Reklama




Tak mniej więcej zaczyna się doskonała gra przygodowa zatytułowana "Stupid Invaders", którą LEM wydał we w pełni spolszczonej wersji językowej i nazwał "Głupki z Kosmosu". Opisywaliśmy już tutaj wstępnie tą gierkę, na podstawie informacji udostępnianych przez Ubisoft. Screeny, krótka wersja demo, wszelkiego rodzaju informacje - wszystko to zapowiadało nadejście przeboju w stylu Neverhood. Dlatego też zniecierpliwiony odwlekającą się datą premiery z radością otworzyłem paczkę z LEM, w której znajowały się 4 kompakty z w/w grą. Instalacja nie przebiegła wcale szybko - 400 MB w wersji minimum do przerzucenia na dysk... Potem poszło już gładko...



Po krótkim acz treściwym intro (naukowiec be, kosmici cacy) przechodzimy do gry. Opcje pominę, ponieważ właściwie ograniczają się one do wyboru ilości kolorów wyświetlanych na ekranie (65 tysięcy lub 16 milionów - zalecam to drugie ustawienie) oraz głośności oraz napisów (subtitles). Ponieważ tylko jednemu z pięciu kosmitów udało się uciec przed mrożącym krew w żyłach promieniem z obezwładniacza Boloka. Kosmitą tym jest Bud Buddiovitch. Oto jego krótka charakterystyka:



Robal... wrak organizmu żywego, dysponujący ilorazem inteligencji, który odpowiada jednej czwartej móżgu meduzy. Tak, to Bud! Przechodzi przez życie, gnijąc na kanapie przed telewizorem niczym dawno przeterminowany kartofel. Myśli w zwolnionym tempie, mówi monosylabami a jego dieta ogranicza się do śmieciowego żarcia



Piękne, prawda? Nie pierwszy to raz mamy do czynienia z głupim kosmitą - ale tutaj wszyscy bohaterowie są tacy. Candy - ofiara depresji maniakalnej, Gorgious - tchórzliwy obżartuch, Stereo - chodzący paradoks, Bolok - znaleziony w kuble na śmieci i Dr Sakarin - około metra nienawiści i jakieś 20 kg żywej furii. Zapowiada się bardzo bardzo ciekawa przygoda.



Nasz pomarańczowy Bud z zębami jak krajalnica do mięsa schował się w ubikacji, do której po chwili zaczął dobijać się Bolok (aby oczywiście Buda ustrzelić a potem na kompostownik). Po załatwieniu najpotrzebniejszych potrzeb dotyczących korzystania z sedesu Bud, niczym MacGyver, zrobił proste urządzenie - przetykacz do sedesu + zbrojony stalą papier toaletowy doskonale sprawdziły się jako lina do wspinaczki. Udało się uciec przez okno na dach budynku, w którym do tej pory kosmici sobie przebywali. W kominie Bud znalazł Świętego Mikołaja, który od ośmiu miesięcy nie mógł się stamtąd wydostać. Płyn do dezynfekcji urządzeń sanitarnych pomógł nieco - rozpuszczony Mikuś "spłynął" do kominka. Bud - że był twardziel - nie bardzo się tym przejął, gdyż wylądował w bardzo ciekawie wyglądającym pomieszczeniu z trumną. Łom pomógł w otwarciu tego drewnianego pojemnika na zwłoki, po czym oczom Buda ukazał się piękny Zombie (to jakiś oksymoron - nie ma pięknych Zombie!), dzierżący w zesztywniałych łapach klucz do kłódki. Napojony kwasem siarkowym (tak - to nie pomyłka) Zombiaczek rozpuścił się jeszcze bardziej niż Święty Mikołaj i... i właśnie na tym polega ta gra ;-)



Nietrudno się domyślić, że mamy tutaj doczynienia z produkcją adresowaną raczej do starszych graczy - powiedzmy 15 lat i w górę, dość często oprócz kontrowersyjnych scen pojawiają się też wyrazy powszechnie uznawane za wulgarne, ALE, co od razu podkreślam, jest to spowodowane tylko i wyłącznie specyficznym klimatem panującym w grze. Coś jak "Rodzina Addamsów". Tylko jeszcze bardziej pokręcone.



Gra bardzo ale to bardzo mi się podoba. Grafika może nie powala rozdzielczością (640*480), efekty dźwiękowe przeciętne, ale pomysły na niektóre zagadki są naprawdę przednie. Oceniłbym to na 10 punktów, bo rzadko można spotkać tak nietuzinkową grę... ale niestety - pojawiają się problemy w synchronizacji napisów z tekstem oraz z samym tekstem czytanym. Czasem, rzadko co prawda, ale zawsze, postacie nie kończą kwestii i zaczyna się następna wypowiedź, czasem ta sama kwestia mówiona jest zupełnie przypadkowo 2 razy. Ot taki niewinny bug, ale jest i potrafi trochę zdenerwować. Dlatego 9/10 a nie pełna dycha.

Na koniec najlepsze - gra kosztuje 49 zł!!!! Pędem do sklepu, bo warto - 4 kompakty + krótka instrukcja za tak śmieszne pieniądze (biorąc pod uwagę to, co oferuje nam Ubisoft za te pieniążki) - nie ma się nad czym zastanawiać.


Jurand

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: multimedia | dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy