Strzel Sobie...

Producent: Snowstep

Wydawca: Snowstep

Dystrybutor PL: MarkSoft

Gatunek: zręcznościowa

Data wydania PL: 8 lipca 2003

Wymagania sprzętowe: PII 266, 64 MB RAM, karta graficzna 8 MB

Cena detaliczna: 19,90 PLN

Ocena: 6/10



Firma MarkSoft od dawien dawna wydaje gry przeznaczone głównie dla młodszych graczy. "Strzel sobie..." również zalicza się do tej grupy. Już na pierwszy rzut oka widać, iż żaden wymagający gracz nie ma tu czego szukać. Z racji swojego obowiązku musiałem zagłębić się w tajniki gry i powiem szczerze - jako stary wyga - że nie było tak najgorzej...

Reklama



Przede wszystkim trzeba sobie powiedzieć, iż w grze nie ma żadnej wielkiej filozofii. Po odpaleniu gry nie ujrzałem żadnego intra, czego zresztą można było się spodziewać. W menu też nic nadzwyczajnego nie znajdziemy, toteż wypada nam tylko rozpocząć grę właściwą... I cóż widzimy? Ano, mamy sobie planszę z zaimpletowanym tłem oraz klockami, pomiędzy którymi latają jakieś żaby i Bóg wie, co jeszcze...



Wszystko sprowadza się do zestrzelenia latających osobników za pomocą łuku. Autorzy do dyspozycji oddali nam - prócz standardowego trybu - trzy rodzaje strzał. Jedna z nich umożliwia - dzięki swym małym rozmiarom - szybkie oddawanie strzałów, natomiast druga przyczepia się do murów tworząc zabójczą linię. Wystarczy, że wróg na nią wpadnie i od razu odnosi obrażenia. Trzeci rodzaj strzał pozwala na oddawanie kilku naraz. Świat gry został podzielony na pięć części, na które składa się łącznie 50 misji.



Pomimo, iż możemy sobie dobrać odpowiedni poziom trudności - łatwość przechodzenia poszczególnych plansz jest spora. Przy jednym, rozluźniającym posiedzeniu od razu doszedłem do trzeciego świata i dopiero tam napotkałem pierwsze trudności. Wróćmy jeszcze na moment do niebezpieczeństw, jakie na nas czyhają.



Początkowo walczymy z latającymi żabami, które z czasem potrafią po ich unicestwieniu rozpaść się na małe ropuszki. Żeby było jeszcze trudniej, żaby mogą łączyć się w kule, kule opancerzone oraz prawdziwe kuliska przypominające embriony, z których wykluwają się żaby.



Nasz główny bohater to piesek zakuty w zbroję, który po pomyślnym przejściu każdej z części gry wydaje z siebie charakterystyczny i zarazem zabawny okrzyk zwycięstwa. Tak naprawdę trudno wytłumaczyć, o co walczy główny bohater i w ogóle skąd się to wszystko wzięło... Twórcy całkowicie zapomnieli o jakimkolwiek wątku fabularnym. O ile w przypadku opisywanej niedawno przeze mnie gry "Binman", wątku fabularnego wcale nie było, to jednak nie był on potrzebny. Ot - mieliśmy śmieciarza, który nachodził posesje, zbierał śmietniki i wysypywał je do śmieciarki. A tutaj?



Fabuły nie ma, ale przydałaby się. Może uznano, że do tak prostej gry jej nie potrzeba? Nie wiem - nie czas jednak na dywagacje, tylko spójrzmy dalej... Ku mojemu zdziwieniu - mamy samouczek! Tak sobie myślę, czy naprawdę nie mógłbym sobie bez niego poradzić? Nie wnikam - skoro jest, to niech będzie - w sumie to gra przeznaczona dla najmłodszych, którzy dopiero co zaczynają swoją zabawę z komputerami. Co mogę powiedzieć o stronie technicznej produktu? Grafika opiera się na tle - co prawda pięknym - zamieszczonym w głębi oraz na elementach uzupełniających owe tło i to wszystko.



Muzyka natomiast jest całkiem niezła. Ma intrygujący wydźwięk i jest miła dla ucha. W trakcie rozgrywki praktycznie w ogólnie o niej nie myślimy, co też jest swego rodzaju zaletą, bowiem nie przeszkadza nam w graniu. Po każdej zakończonej sesji mamy możliwość zapisania swojego wyniku, co umożliwia nam rywalizację z innymi domownikami czy też znajomymi. Jak wspomniałem na samym początku, za lokalizację gry odpowiada firma MarkSoft. Tak jak i poprzednio - zbyt wiele pracy przy tłumaczeniu nie mieli. Tekstu w całej grze jest tak mało, że lepiej o tym nie wspominać.



Natomiast głosu nie było do czego podkładać. Produkt można kupić za niecałe 20 złotych, czyli niewiele, aczkolwiek za podobną cenę polecałbym sprawić sobie eXtra Grę lub eXtra Klasykę. Co mogę rzec na zakończenie? Powiem tyle, że warto zakupić tę grę jedynie z myślą o najmłodszych. Im zapewni to największą zabawę i nawet po poradzeniu sobie z wszystkimi przeszkodami, będzie można swobodnie zacząć od nowa. W innym wypadku radzę rozglądnąć się za czymś bardziej ambitnym.



Janek

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: dystrybutor | wydawca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy